Polityczne kłopoty zawieszonego w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości Stanisława Pięty stały się tematem dyskusji z Joanną Muchą z PO i Waldemarem Budą z PiS we wtorkowych "Faktach po Faktach" w TVN24. - To bardziej groteska niż szpiegowski thriller - mówiła Mucha, odnosząc się do wątpliwości opozycji, czy poseł Pięta w związku z publikacjami o jego domniemanym romansie powinien zasiadać w sejmowej speckomisji, gdzie ma dostęp między innymi do informacji niejawnych i spraw wagi państwowej.
W poniedziałek rzeczniczka PiS Beata Mazurek poinformowała, że poseł Stanisław Pięta został zawieszony w prawach członka partii i klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Decyzja została podjęta po doniesieniach "Faktu", który opisywał, że Pięta miał romans z kobietą, której obiecywał między innymi załatwienie pracy w PKN Orlen.
We wtorek Mazurek poinformowała, że miejsce Pięty w komisji śledczej do spraw Amber Gold zajmie wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki.
"To jest poziom przedszkolaka, nawet nie ucznia"
Do sprawy posła Pięty odniosła się we wtorek w "Faktach po Faktach" posłanka PO Joanna Mucha. Nazwała ją "groteską". - Nie mam chęci, żeby tworzyć jakąś aferę szpiegowską. Uważam, że to jest bardziej groteska niż szpiegowski thriller - oceniła Mucha.
Wcześniej opozycja zwracała uwagę, że poseł Pięta, członek sejmowej komisji do spraw służb specjalnych i komisji śledczej do spraw Amber Gold, po uwikłaniu w sprawę obyczajową mógłby stać się na przykład podatny na ewentualny szantaż. Wskazywali, że z racji pełnionych funkcji ma przyznany przez służby certyfikat dostępu do informacji niejawnych.
- Wydawałoby się, że w dobrze działającym państwie do komisji do spraw służb specjalnych idą najlepsi z najlepszych. Osoby, które swoim doświadczeniem życiowym, wiedzą o świecie i całą kompetencją pokazują, że są najlepszymi posłami - wskazywała w TVN24 Mucha. - Natomiast dowiadujemy się, że pan poseł Pięta jest posłem, który ma pomysł na to, jak zdławić światowy terroryzm. Jest to człowiek, który mówi, że należy wyłapać wszystkich terrorystów na świecie i zamknąć w jednym mieście - wymieniała, nawiązując do ujawnianej w publikacjach prasowych treści korespondencji pomiędzy posłem Piętą a kobietą, z którą według medialnych doniesień miał mieć romans.
- To jest poziom przedszkolaka, nawet nie ucznia. PiS wprowadza osoby o takim poziomie kompetencji do komisji do spraw służb specjalnych. To jest dramat, to pokazuje, jaki to jest poziom groteski - argumentowała Mucha.
Według "Faktu" Pięta miał poznać tę kobietę podczas obchodów siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej, 10 kwietnia 2017 roku. Dziennik informował, że na potwierdzenie swoich relacji z Piętą przekazała korespondencję między nią a posłem prowadzoną za pośrednictwem komunikatorów internetowych. Pięta, odnosząc się do tych doniesień, stwierdził, że są atakiem na niego. W rozmowach z mediami zapewniał między innymi, że "nie załatwiał" opisywanej w publikacjach pani pracy w PKN Orlen, a relacje z nią nie wychodziły poza "kwestie służbowo-organizacyjno-polityczne".
"To są zarzuty, które nie mają żadnych potwierdzeń"
Według posła PiS Waldemara Budy, gościa wtorkowych "Faktów po Faktach", oczekiwania opozycji, że sprawa posła Pięty dotknie mocno PiS, są złudne. - Tak samo jak protest [niepełnosprawnych w Sejmie - przyp. red.] nie przyniósł żadnych złych nastrojów społecznych, tak ta sprawa tego nie przyniesie - przekonywał.
Buda tłumaczył, że reakcja partii na sprawę Pięty to "zero tolerancji" i - jak dodał - "przy najmniejszym zarzucie natychmiast sprawa jest odcinana".
- Najmniejsze zarzuty kończą się usunięciem polityka w cień - tłumaczył poseł PiS. Dodał również, że zarzuty wobec Pięty "nie mają żadnych potwierdzeń".
Buda podkreślił, że zawieszenie Stanisława Pięty w prawach członka partii i klubu to "dmuchanie na zimne". Zdaniem posła takiej decyzji oczekiwali obywatele. Buda zwrócił uwagę, że jego partia postąpiła słusznie, w przeciwieństwie do PO, gdzie chroni się osoby, którym stawiane są zarzuty prokuratorskie. Jako przykład wymienił sprawę posła Stanisława Gawłowskiego, byłego sekretarza generalnego PO, który został zatrzymany 13 kwietnia przez CBA.
Zaznaczył jednocześnie, że nie wchodzi nikomu pod kołdrę. - Tych rzeczy nie będę oceniał - zastrzegł.
Mucha dodała, że zazwyczaj "posłowie nie robią z siebie świętych". - Generalnie staramy się nie pretendować do świętości. Natomiast poseł Pięta rzeczywiście był taką osobą, która sama sobie aureolę nad głowę zawieszała. Cóż się okazało? Ta ikona konserwatywnej postawy zachowuje się w zupełnie inny sposób, niż głosi. Myślę, że w jego przypadku to jest problem i należy także mówić o tym wątku zupełnie osobistym - stwierdziła, oceniając, że jest to "nieprawdopodobna hipokryzja".
"Pani premier, gdy ma siebie bronić, to słabo jej wychodzi"
W środę Sejm zajmie się wnioskami o wotum nieufności wobec wicepremier Beaty Szydło i minister Elżbiety Rafalskiej, które złożyli końcem kwietnia posłowie PO. Według nich wicepremier oraz szefowa MRPiPS ponoszą "polityczną odpowiedzialność" za protest opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie. W poniedziałek komisja sejmowa negatywnie zaopiniowała wnioski PO.
- Pani premier, gdy ma siebie bronić, to słabo jej wychodzi. Znamy przecież i będziemy wspominać dziesiątki, jeśli nie setki razy to, jak mówiła o nagrodach, że im się należały. Tu wypowiada się mniej więcej w podobnym tonie - powiedziała Mucha. Odniosła się w ten sposób do słów Szydło, która nazwała wniosek o wotum nieufności wobec minister Rafalskiej "kuriozalnym i głupim".
Mucha podkreśliła, że "wniosek musiał zostać złożony jako podsumowanie 40 dni hańby tego rządu, gdzie pani premier jest odpowiedzialna za sprawy społeczne". - Jej psim obowiązkiem było być z tymi ludźmi, być obok nich, rozmawiać z nimi i negocjować między nimi a rządem. Nie zrobiła nic - zaznaczyła posłanka.
- Opozycja ma swoje prawa. Nawet jeśli tego prawa nadużywa, to musimy najzwyczajniej w świecie to tolerować. Zarzucanie pani premier Szydło czy pani minister Rafalskiej jakichś zaniedbań w zakresie polityki społecznej to jest tak, jakby kadrze (Kazimierza) Górskiego zarzucać nieudany występ w 1974 roku - stwierdził Buda, przywołując mundial, na którym polska reprezentacja zajęła trzecie miejsce.
Poseł PiS stwierdził, że wniosek PO o wotum nieufności pozbawiony jest podstaw. Dodał, że Sejm go rozpatrzy po tym, jak protest się zakończył.
- Jeżeli zajmuje się tym (protestem osób niepełnosprawnych -red.) pani minister, jeżeli jest tam pan prezydent i pan premier, to ciężko, żeby wicepremier się tym zajmowała - tłumaczył poseł, dlaczego wicepremier do spraw społecznych w żaden sposób nie zareagowała na protest osób niepełnosprawnych, który w Sejmie trwał 40 dni.
Autor: tmw/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24