- Nasza edukacja seksualna jest na poziomie takich terminów jak: fajfus, fujarka, indor, siurek, pisiorek, piczka, kuciapka - mówił w programie "24 godziny" w TVN24 pschoterapeuta Robert Rutkowski. Oponowała doradczyni metodyczna Teresa Król, która uważa, że polska edukacja seksualna jest najlepsza w Europie.
Pretekstem do rozmowy był przewodnik dla nauczycieli "Porozumienie na rzecz upowszechniania edukacji seksualnej", który ma pomóc im w prowadzeniu zajęć z edukacji seksualnej.
Podręcznik pomoże?
Robert Rutkowski z grupy medycznej Vertimed oraz Wanda Nowicka z Federacji na Rzecz Kobiet są zgodni: zajęcia z edukacji seksualnej w szkołach są prowadzone przez osoby do tego nieprzygotowane, a brak rzetelnych podręczników, ten stan rzeczy jeszcze pogarsza.
Twierdzę, że mamy w zasadzie najlepszą edukację seksualną w Europie. Dowód: w Polsce jest najmniej zachorowań na AIDS sex
Słowa sperma, orgazm, wagina są zbyt trudne, by przeszły przez gardło nauczycielom rutkowski
- Bardzo często edukację seksualna prowadzą biolodzy, poloniści, katecheci. Rzeczywiście jest tak, że brak przygotowania powoduje, iż ci ludzie mają problem, w jaki sposób o tym mówić (...). Przewodnik jest przede wszystkim po to, by poinformować, jakie treści powinna zawierać nowoczesna edukacja seksualna - tłumaczyła Nowicka.
Polska najlepsza w Europie?
Problem dostrzega także Teresa Król - doradca metodyczny i nauczyciel wychowania do życia w rodzinie. Zauważyła ona, że zajęcia z edukacji seksualnej są marginalizowane - Dyrektorzy pytają rodziców, czy chcecie państwo więcej lekcji angielskiego, czy o seksie. Wiadomo, co rodzicie wybiorą - mówiła Król.
Zaznaczyła jednak, że "w ogólnej perspektywie", w Polsce z edukacją seksualną wcale nie jest źle. - Twierdzę, że mamy w zasadzie najlepszą edukację seksualną w Europie. Dowód: w Polsce jest najmniej zachorowań na AIDS - argumentowała.
Trudne słowa
Słowa te wzbudziły jednak śmiech u Rutkowskiego i Nowickiej. Psychoterapeuta stawia sprawę jasno - uważa, że "seksualny system edukacyjny" w Polsce jest niewydolny. - On tak wygląda, jakby go nie było. To, co jest szkoleniem jest tylko odptaszkowaniem zagadnień. Nasza edukacja seksualna jest na poziomie takich terminów, jak: fajfus, fujarka, indor, siurek, pisiorek, piczka, kuciapka. To jest język, którym posługują się młodzi ludzie - ubolewał specjalista.
Rutkowski dodał też, że choć nauczyciele może i mają wiedzę, to nie mają jednak umiejętności. - Słowa sperma, orgazm, wagina są zbyt trudne, by przeszły przez gardło nauczycielom - ocenił.
Jest nadzieja
Rozmówcy w jednym byli jednak zgodni. Młodych ludzi trzeba nauczyć asertywności i wyznaczania własnych granic w sferze seksualnej. - Mamy mnóstwo telefonów od dziewcząt, które mówią: mój chłopak chce rozpocząć współżycie, ja chyba muszę to zrobić, bo on mnie inaczej przestanie kochać - opowiadała Nowicka.
- Nowe podstawy programowe akurat to zagadnienie ujmują. W nowych podręcznikach to zagadnienie zaistnieje, bo rzeczywiście jest to problem - zapewniała ją Król.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24