Erozja dna Wisły grozi zerwaniem rurociągów ułożonych po dnem - alarmują naukowcy z Bydgoszczy. Chodzi o odcinek rzeki poniżej zapory we Włocławku. Według ekspertów, katastrofie może zapobiec tylko wybudowanie kolejnych stopni.
- Zarządca rurociągów naftowych umacnia instalacje, przysypując je warstwą kamieni. Ale to działanie doraźne, które nie zahamuje erozji dna - uważa prof. Zygmunt Babiński, z zakładu hydrologii i ochrony wód Instytutu Geografii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
Ekspert tłumaczy, że instalacje były wprawdzie układane zgodnie ze sztuką budowlaną i są elastyczne, ale nikt nie przewidywał, że program budowy zapór zostanie przerwany. Babiński prognozuje, że kolejne awarie, spowodowane postępującą erozją - to tylko kwestia czasu. Według naukowca jedyne skuteczne rozwiązanie to budowa tamy w Nieszawie.
Obniżone dno U podstawy włocławskiej zapory dno Wisły obniżyło się średnio o prawie cztery metry, ale są także miejsca, gdzie nurt wypłukał szczeliny głębokie na 16 metrów. Część środowisk ekologicznych postuluje rozebranie tamy. Jednak zdaniem Babińskiego jest to nierealne. Od chwili powstania zapory, na dnie Zalewu włocławskiego zebrało się już około 40 mln metrów sześciennych osadów, w znacznej części toksycznych.
- Rozebranie części tamy i stopniowe wypłukiwanie osadów jest tylko teoretycznie możliwe - przekonuje profesor i dodaje: - Taki proces trwałby latami i to tylko przy założeniu, że w tym czasie nie byłoby wezbrań, a te na Wiśle notujemy dwa razy do roku. Każde z nich oznacza katastrofę.
Z obserwacji i badań zespołu naukowców z UKW wynika, że erozja destrukcyjnie wpłynęła na stabilność mostu drogowego we Włocławku. Także grunt pod podstawą zapory jest coraz bardziej osłabiany przez wodę.
Niedokończona inwestycja Budowa zapory włocławskiej i jej oddanie do użytku w 1970 roku miało zapoczątkować program kaskadowania rzeki przez cały system tam piętrzących wodę. Na przełomie lat 70. i 80. prowadzono przygotowania do budowy stopnia w Ciechocinku, ale prace zostały przerwane w związku z sytuacją gospodarczą kraju.
W 2000 r. Sejm przyjął uchwałę "w sprawie przedsięwzięcia inwestycyjnego Stopień Wodny Nieszawa-Ciechocinek". Przewidywała ona, że inwestycja powstanie przede wszystkim dzięki inwestycjom prywatnego kapitału, a udział państwa ograniczy się do działań związanych z ochroną środowiska.
W ślad za uchwałą nie poszły jednak konkretne działania. - Budowa drugiego stopnia wodnego Nieszawa-Ciechocinek na Wiśle będzie możliwa, jeżeli uda się zahamować rosnące koszty materiałów i robót budowlanych - zapowiadał w czerwcu 2007 roku były premier Jarosław Kaczyński.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl