Mamy do czynienia z efektem Tuska - tak Leszek Miller z SLD skomentował jeden z sondaży partyjnych, z których wynika, że PO wygrywa z PiS. - Sądzę, że efekt Tuska się utrzyma, choć krótko - ocenił w "Jeden na jeden".
W niedzielę odbyły się wybory uzupełniające do Senatu w trzech okręgach: na Śląsku, na Mazowszu i w woj. świętokrzyskim. We wszystkich okręgach wygrało Prawo i Sprawiedliwość.
Z najnowszego sondażu dla telewizji publicznej wynika jednak, że PO wygrywa nad PiS z 10-punktową różnicą. Część ekspertów sądzi, że to zasługa objęcia przez Donalda Tuska fotela szefa Rady Europejskiej.
Krótki efekt
Leszek Miller uważa, że obecnie duże poparcie dla PO wiąże się z tzw. efektem Tuska.
- Sądzę, że efekt Tuska się utrzyma, choć krótko - oświadczył. Jak tłumaczył, podobna sytuacja wzrostu poparcia miała miejsce, gdy on zakończył negocjacje o wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. - Mieliśmy wynik o 10 procent większy, ale to trwało dwa miesiące - przyznał polityk w "Jeden na jeden" w TVN24.
Komentując wybory uzupełniające do Senatu w Rybniku, stwierdził zaś, że nie mówią one o faktycznym poparciu dla partii. - Odbywają się przy średniej frekwencji 8-7 procent, a więc one nie mogą być miarodajne - tłumaczył.
Zdaniem Millera wybory, w których frekwencja wynosi mniej niż 10 procent, nie są wiarygodne. - To już bardziej wiarygodne są wybory uzupełniające do miast, tam, gdzie się wybiera prezydentów. Tam jest frekwencja ponad 20 proc. - przekonywał.
Miller marszałkiem? "To spekulacje"
Polityk pytany był również, czy SLD poprze Ewę Kopacz jako premiera, a w zamian on zostanie marszałkiem Sejmu.
- Moglibyśmy poprzeć rząd Ewy Kopacz pod jednym warunkiem: gdyby program Sojuszu Lewicy Demokratycznej był programem tego rządu.
O możliwości objęcia fotela marszałka stwierdził zaś: - To spekulacje.
- Nikt w tej sprawie nie prowadził żadnych rozmów - zakończył.
Autor: nsz/tr / Źródło: tvn24