Polska dryfuje coraz dalej od europejskiego mainstreamu, a zagraniczni dyplomaci i urzędnicy przedstawiają polski rząd jako coraz trudniejszy we współpracy - pisze najnowszy "Economist". Brytyjski tygodnik artykuł o politycznym sporze w Polsce zatytułował "Polska umocniła swoją pozycję problematycznego dziecka Europy".
"Wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej w 2014 roku było dopełnieniem polskiej drogi do serca Unii Europejskiej. Dziesięć lat po przyjęciu ośmiu państw dawnego Bloku Wschodniego do Wspólnoty, polski premier objął jeden z najważniejszych urzędów w Brukseli" - pisze brytyjski "Economist". Reelekcja Tuska, chwalonego za opanowanie w radzeniu sobie z greckim kryzysem gospodarczym, kryzysem imigracyjnym czy decyzją Wielkiej Brytanii o wystąpieniu z Unii, wydawała się, według gazety, formalnością.
"Absurdalne zarzuty" prezesa PiS
"Tymczasem Tusk zorientował się, że będzie go blokować jego własne państwo, a polska polityczna psychodrama zostanie eksportowana do Brukseli. Premier Beata Szydło rozesłała list do przywódców pozostałych państw członkowskich, którym mniej więcej zarzucano Tuskowi zdradę", a po zignorowaniu sprzeciwu Warszawy i ponownym wyborze Tuska "kapryśnie nie przyjęła ona konkluzji ze szczytu", co "nie miało prawnego znaczenia".
"Economist" przypomniał genezę konfliktu dzielącego Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego, w tym "absurdalne zarzuty" prezesa PiS, jakoby to Tusk ponosił odpowiedzialność za katastrofę smoleńską w 2010 roku czy zniszczenie polskiego przemysłu stoczniowego. Przeciwko obecnemu szefowi Rady Europejskiej obrócono także jego dobre relacje z Niemcami. "Nazywając swojego arcyrywala zdrajcą, Kaczyński może mieć nadzieję na zmniejszenie szans Tuska na powrót do polityki krajowej" - oceniono.
Taktyka PiS działa
Tygodnik zwrócił także uwagę na decyzję polskiego rządu z 14 marca, by zatwierdzić projekt zmian w ustawie o służbie zagranicznej, za którą stał "podobny poziom paranoi". Ma ona umożliwić usunięcie tych urzędników, którzy współpracowali ze służbami bezpieczeństwa w czasach komunizmu.
"W rzeczywistości, jeśli projekt zostanie przyjęty przez parlament, efekt będzie znacznie szerszy: umowy wszystkich pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych zostaną rozwiązane w ciągu sześciu miesięcy (…) Dla PiS stanie się znacznie łatwiejsze wypełnienie służby zagranicznej lojalnymi wobec siebie ludźmi" - oceniono, co doprowadziłoby do "stałego upolitycznienia względnie neutralnej instytucji".
Jak stwierdza "Economist", PiS od wygrania wyborów konsekwentnie prowadzi politykę polaryzowania społeczeństwa, a "rząd Kaczyńskiego przedstawia swoich przeciwników politycznych jako wrogów państwa. Przeprowadza czystki w instytucjach państwowych, by zacementować pisowską wizję rewolucji po 1989 roku i uczynił media państwowe rzecznikiem reżimu. Taktyka ta wydaje się działać: rząd prowadzi w sondażach".
"Kaczyński owładnięty piromanią"
Według tygodnika "Polska dryfuje coraz dalej od europejskiego mainstreamu", a zagraniczni dyplomaci i urzędnicy przedstawiają polski rząd jako coraz trudniejszy we współpracy. "Niektórzy wzywają Komisję do uruchomienia artykułu 7. Traktatu o Unii Europejskiej, nieużywanej nigdy dotąd 'opcji atomowej', na mocy której można by zawiesić Polsce prawo głosu w Unii. Rząd stanie się pierwszą ofiarą bezcelowych dyplomatycznych działań, które sprowokował" - ostrzega tygodnik.
"Economist" wskazał w tym kontekście, że Polska może być gorzej traktowana np. w trakcie negocjacji nad przyszłym unijnym budżetem. "Po swojej reelekcji, Donald Tusk ostrzegł, że spalone mosty nie mogą być ponownie pokonane. Ale Jarosław Kaczyński wydaje się być owładnięty piromanią na wielką skalę" - konkludują Brytyjczycy.
Autor: mm\mtom / Źródło: Economist