Lubelska prokuratura zdecyduje dziś, czy wystąpi do sądu o aresztowanie byłego już doradcy ds. sportu w Kancelarii Prezydenta Artura P. Życie Warszawy opisuje szczeble jego kariery.
36-letni Artur P. awansował niezależnie od tego, kto był akurat u władzy. Zaczął w 1995 r. w Urzędzie Kultury Fizycznej i Turystyki - rządził tam związany z lewicą Stanisław Paszczyk. Po wyborach, Artur P. wkradł się w łaski nowego szefa - Jacka dębskiego. Po kolei piął się po szczeblach urzędniczej kariery, aż w 2001 r. został dyrektorem generalnym Urzędu. Kolejnymi szczeblami kariery było Ministerstwo Edukacji i Sportu oraz stołeczny Ratusz.
- Grali w jednej drużynie z Tomaszem Lipcem (zdymisjonowanym w poniedziałek przez premiera Kaczyńskiego). Ich dobre kontakty prysły, gdy ministrem sportu został Lipiec. Bardzo przeżył fakt, że to nie on nim nie został - relacjonują działacze sportowi, do których dotarło Życie Warszawy. Gdy wybuchła afera z pracownikami COS i w mediach pojawiły się spekulacje na temat jego dymisji, Artur P. znów szykował się na stanowisko ministra sportu.
We wtorek o godz. 11 minie 48 godzin od zatrzymania Artura P. przez funkcjonariuszy CBŚ w niedzielę w Sochaczewie. Właśnie do tej godziny prokuratura ma czas na wystąpienie do sądu z wnioskiem o areszt. Postawiony mu prokuratorski zarzut dotyczy wprowadzenia do obrotu prawie 1,2 kg kokainy w okresie od lipca 2005 r. do czerwca 2007 r.
Źródło: PAP, "Życie Warszawy", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl