Ukarania posła PiS Jana Dziedziczaka za zwracanie się do posłanki Ruchu Palikota Anny Grodzkiej per "pan" chce Janusz Palikot. Zapowiedział już w tej sprawie wniosek do sejmowej komisji etyki. Polityk PiS twierdzi, że nie chciał obrazić posłanki. Celowo - jak mówi - nawiązał jednak do jej wcześniejszej wypowiedzi, gdyż ona sama powiedziała do o. Tadeusza Rydzyka "pan".
Słowo "pan", które rozpętało polityczą burzę, podało na czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji kultury i środków przekazu. Ku oburzeniu posłów PiS Anna Grodzka z Ruchu Palikota zwróciła się do o. Tadeusza Rydzyka "pan" (był obecny z powodu nieprzyznania przez KRRiT fundacji Lux Veritatis koncesji na nadawanie programu TV Trwam na pierwszym multipleksie cyfrowym).
Potem, kiedy między posłami wybuchła na ten temat ostra dyskusja, Grodzka tłumaczyła: - W języku polskim wyrażenie "pan" nie jest obraźliwie.
Na co Dziedziczak zareagował, zwracając się do Grodzkiej: - Ma pan rację (Grodzka to pierwsza transseksualistka w historii polskiego parlamentaryzmu - red.).
"Niebywałe chamstwo"
Palikot nie kryje oburzenia zachowaniem Dziedziczaka. - (...) Zaczął w pewnym momencie mówić do pani Anny Grodzkiej jak do mężczyzny, nie uznając tej zmiany płci, uznając, że skoro się urodziła mężczyzną, to dalej jest mężczyzną i zaczął ją nazywać per "pan" - powiedział Palikot.
W opinii szefa RP, jest to po prostu niebywałe chamstwo, a wypowiedź Dziedziczaka podczas posiedzenia komisji była "transfobiczna".
Zapowiedział, że klub Ruchu złoży wniosek do komisji o ukaranie posła PiS. - My będziemy konsekwentnie wobec wszystkich tego typu przypadków nietolerancji składali wnioski do komisji etyki, żeby to piętnować - oświadczył Palikot.
"Mówi o tolerancji, a wywołuje awanturę"
Dziedziczak tłumaczy, że nie chciał obrazić Grodzkiej, a nawiązywał jedynie do jej wcześniejszej wypowiedzi. Stwierdził bowiem, że podczas posiedzenia komisji Grodzka "ostentacyjnie i wielokrotnie" mówiła per "pan" o księżach katolickich
- Pomimo tego, że wielokrotnie zwracano uwagę posłance Grodzkiej, skwitowała ona to stwierdzeniem, że sformułowanie "pan" nie jest w Polsce niczym obraźliwym. I ja tym samym do tego nawiązałem - tłumaczył.
Jak zaznaczył, zwrócił się w ten sposób do posłanki Ruchu po raz pierwszy, zrobił to celowo i było to nawiązanie do jej słów.
- Widzę tu brak konsekwencji w zachowaniu pani poseł Anny Grodzkiej. Jest to osoba, która mówi dużo o tolerancji i szacunku dla wrażliwości innych osób, a tymczasem sama wywołuje awanturę, łamiąc wszystkie normy kulturowe i obyczaje, jakie obowiązują od wielu wieków w Polsce w stosunku do duchownych - powiedział.
Komisja etyki może zwrócić posłowi uwagę, udzielić mu upomnienia lub nagany.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24