Prawdopodobnie na początku lutego prokuratura postawi zarzuty i skieruje do sądu akt oskarżenia wobec funkcjonariuszy BOR - dowiedział się tvn24.pl. Ma to związek z opinią biegłych stwierdzającą uchybienia w pracy funkcjonariuszy BOR przy organizacji wizyt Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska w Smoleńsku i Katyniu.
- Eksperci uznali, że doszło do nieprawidłowości, które miały wpływ na obniżenie bezpieczeństwa premiera i prezydenta - mówi tvn24.pl Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa–Praga.
Od wiosny 2011 roku oskarżyciele prowadzą śledztwo, które ma zbadać odpowiedzialność cywilnych instytucji (w tym BOR) za organizację wizyt w Smoleńsku i Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Mazur dodała, że zdaniem biegłych sposób pracy BOR przy zabezpieczeniu tych wizyt był "niezgodny z pragmatyką i zasadami panującymi wtedy w Biurze".
Jakie uchybienia stwierdzili biegli?
Kierownictwo BOR niewłaściwie nadzorowało działania ochronne - czyli planowanie, organizowanie i realizowanie zabezpieczeń wizyt Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska;
Nie wyznaczono dowódców grupy rekonesansowej i grup zabezpieczających. W efekcie nikt nie kierował działaniami ochronnymi;
Nie wyznaczono specjalistów w grupie rekonesansowej i w grupie zabezpieczającej. Brakowało pirotechnika, lekarza i funkcjonariusza grupy lotniskowej. To oni powinni ocenić, czy "miejsca czasowego pobytu" premiera i prezydenta są dla nich bezpieczne. Takim miejscem była płyta lotniska Smoleńsk – Siewiernyj;
Nie zorganizowano odprawy, podczas której funkcjonariusze BOR powinni otrzymać zadania i informacje o ewentualnych zagrożeniach w Smoleńsku i Katyniu;
Obniżono kategorię działań ochronnych wobec premiera i prezydenta;
Nie wyznaczono funkcjonariuszy BOR, którzy powinni być odpowiedzialni za bezpieczeństwo na lotnisku i w Katyniu;
Nie przeprowadzono rekonesansu lotniska Siewiernyj w Smoleńsku oraz zbyt pobieżne przeprowadzono rekonesans w pozostałych miejscach czasowego pobytu, m.in. na cmentarzu w lesie katyńskim'
Nie zbadano bezpieczeństwa na zaplanowanych trasach przejazdu kolumn specjalnych z premierem i prezydentem 7 i 10 kwietnia 2010 r. na terenie Federacji Rosyjskiej
BOR nie dowiedział się, jakie lotniska zapasowe wyznaczono i nie podjął działań, by tam zapewnić bezpieczeństwo premierowi, prezydentowi i osobom z ich otoczenia;
Plany zabezpieczenia obu wizyt zatwierdzał funkcjonariusz, który nie posiadał do tego kompetencji. Plany te zostały sporządzone wbrew przepisom i zasadom prowadzenia działań ochronnych. Nie przeprowadzono także "odprawy zadaniowej" omawiającej zabezpieczenie wizyt Kaczyńskiego i Tuska;
BOR nie zorganizował ochrony obu rządowych Tu 154 M na lotnisku Smoleńsk - Siewiernyj;
Nie przeprowadzono zabezpieczenia pirotechniczno-radiologicznego obu wizyt;
Funkcjonariusze nie posiadali doświadczenia w działaniach poza granicami Polski;
Błędem było to, że nie mieli ze sobą broni palnej;
Wbrew ustaleniom, BOR nie dostatecznie kontrolował działań rosyjskiej służby ochrony.
Myśleli o zarzutach
Jak udało się nam ustalić, prokuratorzy oceniając część zebranych dowodów stwierdzili, że zarzuty niedopełnienia obowiązków mogą usłyszeć oficerowie BOR odpowiedzialni za wizyty Lecha Kaczyńskiego i premiera. Z materiałów śledztwa wynikało bowiem, że Biuro mogło obniżyć stopień bezpieczeństwa ochranianego prezydenta (10.04) i premiera (7.04).
Opinia jest najważniejsza
Jednak dla śledczych statecznym dowodem jest opinia biegłych. Badali oni, czy oficerowie BOR zrobili wszystko, co do nich należało, by zapewnić maksymalne bezpieczeństwo premierowi i tragicznie zmarłemu prezydentowi. Od jej treści zależy, czy faktycznie ktoś z BOR zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Kiedy to będzie wiadomo? Oficjalnie prokuratorzy już wcześniej informowali nas, że decyzję podejmą najdalej do początku lutego.
Sprawdzali wizytę Komorowskiego
Prokuratorzy przeanalizowali ponad dwadzieścia zagranicznych wizyt premierów i prezydentów m.in. tych w Katyniu/Smoleńsku. Badali także ostatnie podróże prezydenta Bronisława Komorowskiego. Sprawdzali, jak w porównaniu z innymi wizytami, funkcjonariusze Biura zadbali o bezpieczeństwo premiera i prezydenta 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Cześć swoich ustaleń na bieżąco przekazywali prokuratorom.
Raz lepiej, raz gorzej
Stąd i z zeznań świadków prokuratorzy wiedzieli, że w przypadku niektórych wizyt w Katyniu funkcjonariusze BOR potrafili m.in. sprawdzić dokładnie bezpieczeństwo na samej płycie smoleńskiego lotniska. To zdaniem śledczych miało świadczyć, że mogli i powinni sprawdzić bezpieczeństwo na lotnisku w przypadku Kaczyńskiego i Tuska. A jednak tego nie zrobili. Według naszych informacji BOR - w ocenie śledczych - miał nie wystarczająco starać się, by Rosjanie wpuścili polskich oficerów na lotnisko. BOR konsekwentnie zaprzeczał.
BIuro Ochrony Rządu sprawy nie komentuje. Wcześniej rzecznik prasowy Biura mjr Dariusz Aleksandrowicz powiedział portalowi tvn24.pl: - Funkcjonariusze dopełnili wszystkich swoich obowiązków przy obu wizytach.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 / fot. PAP/Jacek Turczyk