Mamy pewne sytuacje, które są przedmiotem prowadzonych postępowań, nie tylko policji, również prokuratury. Na pewno wszystko wyjaśnimy i o wszystkim poinformujemy - stwierdził w rozmowie z TVN24 rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak. Pytany był między innymi o działania funkcjonariuszy podczas protestów i krytyczną ich ocenę przez rzecznika praw obywatelskich.
W piątek w Senacie swoje stanowisko w sprawie działań policji podczas trwających demonstracji przedstawił ustępujący rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Ocenił, że doszło do "widocznej intensyfikacji działań policji na przestrzeni kilku miesięcy", mówił także o "nierównomiernym podejściu" policji w zależności od tego, czego dotyczy dana demonstracja.
>> Bodnar o "nierównomiernym podejściu" policji do protestów i "intensyfikacji działań" funkcjonariuszy
Reporterka TVN24 o wystąpienie Bodnara i działania policji wobec pokojowo demonstrujących pytała w piątek rzecznika Komendy Stołecznej Policji, nadkomisarza Sylwestra Marczaka.
- Przede wszystkim musimy zwrócić uwagę na to, w jakich okolicznościach działamy. O pokojowym nastawieniu poszczególnych uczestników zgromadzenia zdają sobie sprawę wszyscy. Mówimy tutaj o zdecydowanej większości tych zgromadzeń. Ale to nie nastawienie 99 procent decyduje o tym, czy dane zgromadzenie jest pokojowe. Decyduje o tym zachowanie mniejszości, która bardzo często jest agresywna - odpowiadał. - Dlatego są takie decyzje, a nie inne, związane z wykonywanymi czynnościami, ale przede wszystkim stosowaniem środków przymusu bezpośredniego wobec osób agresywnych - dodał.
Marczak przekonywał, że środki przymusu bezpośredniego "nie były używane wobec osób, które wzięły udział w proteście". - Tylko wobec osób, które stosowały agresję wobec policjantów - powiedział.
- Oczywiście mamy pewne sytuacje, które są przedmiotem wyjaśnień, prowadzonych postępowań, ale nie tylko postępowań policji, również prokuratury. W tym przypadku na pewno wszystko wyjaśnimy i o wszystkim poinformujemy - zapewnił.
Pytania o zatrzymania pokojowych demonstrantów
Jak mówił Sylwester Marczak, środki przymusu bezpośredniego są wykorzystywane, kiedy kończy się pokojowy charakter protestu. - Bo na każdym etapie możemy powiedzieć, że jest to zgromadzenie pokojowe, ale jeżeli używamy sił, to znaczy, że skończyło się pokojowe zachowanie ze strony uczestników - tłumaczył dalej rzecznik KSP.
Marczak pytany był także o sytuację z zeszłego tygodnia. Podczas jednej z demonstracji na stołecznym Placu Powstańców Warszawy trzech policjantów interweniowało wobec kobiety. Jeden z policjantów powołał się na artykuł 97 Kodeksu wykroczeń, czyli "naruszanie przepisów w ruchu drogowym". Tłumaczył, że chodzi o stanie na drodze (która w trakcie incydentu była już zamknięta dla ruchu). Potem, bez wyraźnego powodu, drugi policjant, który stał tuż obok kobiety, złapał ją za ramię. Dwóch policjantów następnie podniosło ją za ręce w górę i zaczęło nieść w kierunku uformowanego kordonu.
- Mieliśmy do czynienia z osobą, która nie była agresywna. Na żadnym etapie nie mówiliśmy, że była ona agresywna - odpowiedział. Dopytywany, dlaczego został wobec niej zatem użyty środek przymusu bezpośredniego, rzecznik odparł, że była to w tamtym momencie osoba zatrzymana.
- Dlaczego była zatrzymana? Dlatego, że odmówiła podania swoich danych - wyjaśnił. Dodał, że osoba została zwolniona po podaniu swoich danych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24