Dziadował, czy zabiegał o dodatkowe pieniądze na polską armię?

Nie milkną komentarze po ujawnieniu przez premiera kulis wizyty Radosława Sikorskiego w Stanach Zjednoczonych. Jarosław Kaczyński zarzucił swemu byłemu ministrowi obrony narodowej, że w sposób żebraczy zabiegał o pomoc dla polskiego wojska. Opinię tę bezkrytycznie podziela Krzysztof Putra (PiS). - Od niedawna jesteśmy krajem niepodległym. Nie chcemy statusu żebraczego. W ten sposób nie zdobywa się szacunku na arenie międzynarodowej. Dziadowanie nie jest dobrą metodą w polityce - stwierdził na antenie TVN24 Krzysztof Putra.

W obronie byłego szefa MON stanął Janusz Zemke (LiD). - Dobrze, że walczył o pomoc dla polskiego wojska. Przy tym jak zaangażowaliśmy się w Iraku, powinniśmy dostać wsparcie dla naszej armii - uważa Zemke. Dodał jednak, że o ile ministra sprawa zagranicznych wybiera premier, to jednak nie będzie mu lekko: za granicą będzie musiał poradzić sobie z łatką szefa dyplomacji, który nie ma zaufania swojego prezydenta.

"Premier wie, co mówi" Natomiast Stefan Niesiołowski (PO) zarzucił premierowi, że po raz kolejny epatował wielkimi słowami bez pokrycia. - Zarzucanie Radosławowi Sikorskiemu, że jest antyamerykański to niedorzeczność. Gdyby to była prawda, to premier okazałby się zwykłym hipokrytą. Jakoś mu to nie przeszkadzało, gdy Sikorski pracował w jego rządzie - stwierdził Niesiołowski. Jego zdaniem, premier po przegranych wyborach "jest w złej kondycji".

- Premier wie co mówi. To polityk w wielkim stylu - odpowiada Putra. - Okazało się, że Sikorski nie był dobrym ministrem obrony narodowej. Premier zapowiedział, że gdy zostanie zwolniony z tajemnicy państwowej, to wyjawi to, co wie o Sikorskim - dodał.

- Sikorski nie będzie dobrym ministrem spraw zagranicznych - to fakt - podsumował Putra.

Źródło: TVN24, PAP