"Szef Biura TK zaproponował Panu Kamilowi Zaradkiewiczowi dobrowolne rozważenie rezygnacji ze stanowiska, ale nie z pracy w Biurze TK" - poinformował Trybunał Konstytucyjny. Chodzi o dyrektora Zespołu Orzecznictwa i Studiów Biura TK Kamila Zaradkiewicza.
"Wobec udzielenia przez Pana Kamila Zaradkiewicza, jako urzędnika państwowego i dyrektora Zespołu w Biurze TK, wywiadu dziennikowi "Rzeczpospolita" (20 kwietnia br., "Orzeczenia TK nie zawsze są ostateczne"), a następnie wypowiedzi – w tym samym charakterze − w innych mediach, bez uprzedniego powiadomienia przełożonych o zamiarze udzielenia publicznej wypowiedzi na tematy związane z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, 21 kwietnia br. szef Biura TK zaproponował Panu Kamilowi Zaradkiewiczowi dobrowolne rozważenie rezygnacji ze stanowiska (ale nie z pracy w Biurze TK)" - czytamy w komunikacie TK.
"Postępowanie nieprofesjonalne"
Zespół Prasy i Informacji TK informuje ponadto, że postępowanie Zaradkiewicza zostało "ocenione jako nieprofesjonalne i naruszające standardy służby publicznej, a w rezultacie oznaczające utratę zaufania do niego jako dyrektora Zespołu".
Zaradkiewicz miał odmówić rezygnacji ze stanowiska 26 kwietnia, a od 28 kwietnia przebywa na zwolnieniu lekarskim. W komunikacie zaznaczono, że "sytuacja pana Kamila Zaradkiewicza nie jest związana z charakterem i zakresem prezentacji jego poglądów, także w wymiarze naukowym, lecz wynika wyłącznie z jego postawy i zachowania jako urzędnika państwowego zatrudnionego w Biurze TK".
Zaradkiewicz: każde orzeczenie podlega weryfikacji
Wywiad z Zaradkiewiczem ukazał się w "Rzeczpospolitej" 19 kwietnia. Wyjaśnia on na wstępie rozmowy, że konstytucja rzeczywiście mówi o "ostateczności" orzeczeń Trybunału, jednak nie precyzuje, co to oznacza. A to jego zdaniem pozwala stwierdzić, że każde orzeczenie - także autorstwa TK - podlega weryfikacji: czy jest orzeczeniem, czy nie.
- Oczywiście skład orzekający tak go będzie przedstawiał i traktował, bo inaczej by go nie wydał. Natomiast w razie wątpliwości konieczne jest obiektywne ustalenie na podstawie przepisów, czy z takim właśnie aktem w naszym przypadku mamy do czynienia - przekonuje Zaradkiewicz.
Zauważa jednak, że w przypadku Trybunału ustawa o TK nie daje narzędzi do weryfikacji jego orzeczeń. Nie przewiduje nawet możliwości wznawiania postępowań przed Trybunałem. Sytuację dodatkowo komplikuje to, że teoretycy prawa - w przypadku wszystkich rodzajów sądów - wyróżniają już coś takiego, jak "orzeczenia nieistniejące", czyli wadliwie wydane.
- To są z nazwy orzeczenia, ale z powodu wad nimi de facto nie są. Taka sytuacja powoduje, że całe postępowanie, które wieńczy to, co wydaje nam się orzeczeniem, tak naprawdę nie zostało zakończone. Jest ono uznawane dalej za toczące się - mówi Zaradkiewicz. Jednak jego zdaniem nie można tej teorii odnieść wprost do obecnej sytuacji Trybunału. Podziela natomiast pogląd o tym, że Polsce grozi dualizm prawny, w ramach którego jedni będą uznawać orzeczenia TK, a inni będą traktowali je jako "nieistniejące".
Autor: mart/kk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24