Minister środowiska odwołał w środę ze stanowiska w trybie natychmiastowym dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego Andrzeja Grygoruka. Sprawował on swoją funkcję przez trzy i pół roku. Rzecznik resortu Michał Gzowski poinformował, że decyzja została podjęta "po szczegółowej analizie wyników kontroli i audytu przeciwpożarowego" oraz "przekrojowej ocenie działalności zarządczej".
Andrzej Grygoruk był dyrektorem Biebrzańskiego Parku Narodowego od października 2016 roku. Wcześniej dwukrotnie był także wicedyrektorem parku, którego jest wieloletnim pracownikiem. W środę w rozmowie telefonicznej z reporterem TVN24 potwierdził informację o odwołaniu z funkcji dyrektora parku.
Przekazał, że został wezwany na godzinę 11 w środę do Ministerstwa Środowiska, gdzie otrzymał dokument z informacją o odwołaniu w trybie natychmiastowym. Dodał, że nie przedstawiono mu powodów takiej decyzji.
Przekazał również, że nie spodziewał się odwołania i nie wie, co mogło mieć na to wpływ. Jak mówił, jest na trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia bez obowiązku świadczenia pracy i nie zamierza jej wykonywać. Grygoruk zaznaczył także, że odwołanie nastąpiło na rok przed jego odejściem na emeryturę.
W informacji przekazanej TVN24 w środę wieczorem rzecznik resortu środowiska Michał Gzowski wyjaśnił, że "decyzja o odwołaniu Pana Andrzeja Grygoruka ze stanowiska Dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego została podjęta po szczegółowej analizie wyników kontroli i audytu przeciwpożarowego zleconego przez Ministerstwo Środowiska oraz przekrojowej ocenie działalności zarządczej".
W kolejnym komunikacie rzecznik wskazał, że dokument potwierdzający odwołanie dyrektora Andrzeja Grygoruka z pełnionej funkcji wręczyła mu "członek kierownictwa resortu, Dyrektor Generalna Ministerstwa Środowiska".
Profesor Kowalczyk: negatywnie oceniam to odwołanie
Jeszcze przed podaniem przez resort powodów decyzji, profesor Rafał Kowalczyk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży, przyznał w rozmowie z TVN24, że jest "zaskoczony" informacją o odwołaniu dotychczasowego dyrektora. - Znam Andrzeja Grygoruka osobiście od wielu lat - mówił. Zwrócił uwagę na jego wieloletnie doświadczenie w pracy w parku. – Myślę, że trudno znaleźć osobę bardziej oddaną Biebrzy, Biebrzańskiemu Parkowi Narodowemu – uznał Kowalczyk. - Negatywnie oceniam to odwołanie pana dyrektora Grygoruka ze stanowiska – dodał.
Jak mówił profesor, nic mu nie wiadomo o "jakichś nieprawidłowościach w Biebrzańskim Parku Narodowym". - Jeśli pan minister czy Główny Konserwator Przyrody mają taką wiedzę, to powinniśmy się o tym dowiedzieć. Ale sposób, w jaki to się dzieje i cała polityka dotycząca parków narodowych i obsadzania tych stanowisk, a szczególnie odwoływania z tych stanowisk, budzi niezrozumienie i nie sprzyja ochronie przyrody w Polsce – dodał.
Park ucierpiał w pożarze
Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce obszarem chronionym, zajmuje powierzchnię około 59 tysięcy hektarów. Jest między innymi ostoją łosia i rzadkich gatunków ptaków. W kwietniu doszło tam do największego w jego historii pożaru, który objął około 5,5 tysiąca hektarów bagiennych łąk i lasów.
Akcja ratowniczo-gaśnicza trwała niemal tydzień i zakończyła się 26 kwietnia. Wzięło w niej udział w sumie około 1,5 tysiąca strażaków zawodowych i ochotników wspieranych m.in. przez żołnierzy obrony terytorialnej, służby parkowe i leśne czy okolicznych mieszkańców. Używano samolotów i śmigłowców Lasów Państwowych, policji i Straży Granicznej.
Śledztwo, w którym m.in. ustalane są przyczyny i okoliczności tego pożaru, wszczęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.
Dyrektor Grygoruk ustanowił nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych za wskazanie podpalacza. Uznał, że ogień pojawił się wskutek działań człowieka. Potem dołożył się do niej również wójt gminy Sztabin oraz osoby prywatne. Obecnie kwota ta sięga 126 tysięcy złotych.
Park pod jego kierownictwem firmował też zbiórkę pieniędzy na potrzeby OSP, które przez wiele dni działały przy pożarze. Ostatecznie na specjalnie utworzonym koncie zebrano około 3,5 miliona złotych od blisko 38 tysięcy darczyńców. Pieniądze zostały podzielone między 89 jednostek OSP.
Źródło: PAP, TVN24