Dyrektor oddziału banku w Katowicach miał współpracować z grupą oszustów, która próbowała wyłudzić w nim kredyty. Do ujęcia szajki przyczyniła się pracownica tej placówki - poinformowała katowicka policja.
W kwietniu do oddziału banku przyszli dwaj elegancko ubrani mężczyźni. Złożyli wnioski o przyznanie kredytów, każdy na 20 tys. zł. Po sprawdzeniu złożonych przez nich dokumentów pracownica banku nabrała podejrzeń, że zaświadczenia o zarobkach i zatrudnieniu mogą być fałszywe.
Upór podwładnej
- Swoje uwagi przekazała dyrektorowi, który pomimo tego polecił jej przyznać kredyty. Kobieta nie wykonała jego polecenia, i o sprawie poinformowała policjantów. Funkcjonariusze w banku zatrzymali jednego z kredytobiorców, drugiemu udało się uciec - powiedział rzecznik katowickiej policji, podkomisarz Jacek Pytel.
Podejrzenia kobiety szybko okazały się prawdziwe. Zarówno zaświadczenie o zarobkach jak i o zatrudnieniu były sfałszowane. W trakcie śledztwa policjanci ustalili, że dyrektor współpracował z przestępcami. Mężczyzna stracił pracę w banku, teraz grozi mu odpowiedzialność karna.
Rozbicie szajki
W ręce śledczych wpadła również pośredniczka, która była pomysłodawczynią całego procederu. W czwartek policjanci zatrzymali ostatniego członka szajki - tzw. "słupa", który za kilkaset złotych złożył w banku fałszywe dokumenty.
Jego zatrzymanie finalizuje sprawę kilkumiesięcznego śledztwa. Wszystkim podejrzanym grozi ośmioletni pobyt w więzieniu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24