Prowadzona przez Annę Dymną fundacja Mimo Wszystko oraz Fundacja Brata Alberta ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, cieszyły się dotychczas uznaniem PFRON. Teraz może się okazać, że będą zmuszone do przerwania terapii swoich niepełnosprawnych podopiecznych. Powód? Wstrzymanie dotacji - alarmuje "Rzeczpospolita".
Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) zmienił zasady przyznawania dotacji. I tak, choć Fundacja Brata Alberta miała obiecane 13 mln na sześć lat rehabilitacji, w tym raku musiała ponownie złożyć wniosek. Jak mówi Isakowskicz-Zaleski miała to być jedynie formalność. Okazało się jednak, że pieniędzy nie dostanie.
Do "akcji" przystąpili też rodzice podopiecznych fundacji. - Tyle lat nasze dzieci były rehabilitowane, osiągnęły bardzo dużo, i co teraz? Mają znów siedzieć w domu? - napisali do posłów i senatorów z prośbą o interwencję.
Dymna: jak będzie trzeba będę demonstrować
W konkursie przepadł także wniosek o dofinansowanie fundacji Anny Dymnej. - Osoby niepełnosprawne nie przyjdą demonstrować w obronie swoich świetlic - mówi "Rz" aktorka. I zapowiada stanowczo: - Jeśli pieniądze się nie znajdą, sama wezmę flagę i pierwsza zorganizuję pikietę.
Druga szansa
Rzecznik Funduszu zapewnia "Rzeczpospolitą", że jest szansa, by fundacja uzyskała jednak dotację, w ramach II konkursu ofert. Zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego, to nie rozwiązuje sytuacji. W konkursie bowiem fundacja może dostać maksymalnie 800 tys. zł, a to jest mniej niż połowa tego, czego potrzeba na utrzymanie wszystkich świetlic.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24