Nie znam polityka czy polityków, którzy jakby mieli rządzić miesiąc dłużej, toby z tego zrezygnowali - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Krzysztof Łapiński, były rzecznik prezydenta Andrzej Dudy, odnosząc się do powołanego na dwa tygodnie rządu Mateusza Morawieckiego. - Po prostu PiS potrzebował tych dwóch tygodni dla zabetonowania swojej pozycji, zarówno strukturalnej, jak i finansowej - dodał mecenas Ryszard Kalisz, w przeszłości między innymi szef kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Prezydent Andrzej Duda powołał 27 listopada nowy rząd. Nowa większość sejmowa krytykuje to posunięcie, a próbę utrzymania rządów przez Morawieckiego nazywa "teatrem" i "kabaretem". Prawo i Sprawiedliwość nie ma bowiem w Sejmie większości, a żadne z ugrupowań nie chce wejść z PiS w koalicję.
11 grudnia, według zapowiedzi rzecznika rządu, Morawiecki wygłosi w Sejmie expose i będzie się ubiegał o wotum zaufania. Prawdopodobnie tego samego dnia Sejm powoła rząd Donalda Tuska.
Łapiński: PiS chce zbudować pewien mit
O tej sprawie dyskutowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 Krzysztof Łapiński, były rzecznik prezydenta Andrzej Dudy oraz mecenas Ryszard Kalisz, w przeszłości między innymi szef kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Łapiński zapytany o to, czemu prezydent zdecydował się na powierzenie misji obozowi PiS, odparł, że "na pewno było takie oczekiwanie obozu, z którego też prezydent się wywodzi". - Nie znam polityka czy polityków, którzy jakby mieli porządzić miesiąc dłużej, toby z tego zrezygnowali. Taka jest polityka - dodał.
Mówił, że Andrzej Duda "miał ku temu prosty i jasny argument, że przekazuje misję tworzenia rządu w pierwszym kroku partii, która zdobyła najwięcej głosów". I teraz ta partia albo udowodni, że zdobędzie koalicjantów, albo nie - mówił dalej.
- To jest też tak, że w krótkiej historii funkcjonowania tej Konstytucji, czyli od 1997 roku, pierwszy raz się zdarza sytuacja, że partia, która zdobywa najwięcej głosów, nie zdobywa tyle, żeby rządzić samodzielnie lub nie ma zdolności koalicyjnej, (...). No i taki był zwyczaj, że się powierza (misję tworzenia rządu - red.) tej partii, która ma najwięcej mandatów w Sejmie. I myślę, że prezydent chciał tutaj to uszanować - mówił dalej Łapiński.
Jednocześnie stwierdził, że PiS na sytuacji związanej z prawdopodobnym nieuzyskaniem przez rząd Morawieckiego wotum zaufania "chce zbudować pewien mit".
Kalisz: PiS potrzebował tych dwóch tygodni dla zabetonowania swojej pozycji
Ryszard Kalisz stwierdził, że "PiS jest bardzo sprawną partią socjotechnicznie, ale nie przewidział swojej porażki". - Oni byli tak zadufani, że ta porażka, że koalicja demokratyczna w sposób znaczący wyprzedziła Zjednoczoną Prawicę mandatami, była dla nich zaskoczeniem. Widzieliśmy to w dniu wyborów - dodał.
- Nie pokończyli różnych spraw, w tym - nazwijmy to - spraw takich geszefciarskich. Widać wyraźnie, że dzisiaj i jeszcze przez ten tydzień odbywają się różnego rodzaju sprawy kończące, jakieś tam przejęcia przedsiębiorstw, jakieś tam przejęcia i zmiany statutów, gdzieś tam w samorządach decydują się jakieś nowe siedziby dla różnych struktur, które PiS powołał - wyliczał.
- Po prostu PiS potrzebował tych dwóch tygodni dla zabetonowania swojej pozycji zarówno strukturalnej, jak i finansowej. I dlatego Morawiecki robił z siebie, niestety, osobę już dosyć skompromitowaną - powiedział były szef kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Łapiński: jeśli doradca prezydenta mówi tak publicznie, to znaczy, że nie wymyślił tego sobie sam
Krzysztof Łapiński został także zapytany o to, czy jego zdaniem prezydent, przy powoływaniu nowego rządu, będzie brał pod uwagę rekomendacje komisji "lex Tusk", by Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne, odpowiadające za bezpieczeństwo państwa w związku z uznaniem w latach 2010-14 r. rosyjskiej FSB za służbę partnerską. W ubiegłym tygodniu wszyscy członkowie komisji zostali odwołani przez Sejm.
Łapiński przywołał tu niedzielną wypowiedź doradcy prezydenta Łukasza Rzepeckiego, który przekazał, że decyzja komisji do spraw badania wpływów rosyjskich nie jest równoznaczna ze stanowiskiem prezydenta w tej sprawie.
- Jeśli doradca mówi tak publicznie, to znaczy, że nie wymyślił tego sobie sam, tylko - znając pragmatykę działania kancelarii - takie jest stanowisko kancelarii. Bo inaczej by unikał odpowiedzi albo powiedział, że nie wie. A skoro padła wprost odpowiedź, to nie zrobił tego sam bez zgody i wiedzy pana prezydenta - skomentował Łapiński.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24