Hanna i Daniel Elendowie, biologiczni rodzice pięciorga dzieci, które trafiły do rodziny zastępczej w Pucku, próbują odzyskać troje swoich pociech po tym, jak dwoje tam zginęło. Akt oskarżenia przeciw rodzicom zastępczym trafił właśnie do sądu. Państwo Elendowie chcą, by przywrócono im opiekę nad pozostałą trójką. Jednak droga dzieci do rodzinnego domu będzie bardzo długa.
Hanna Elend była w kolejnej ciąży, gdy odebrano jej pięcioro małych dzieci. Wcześniej jej mąż trafił do więzienia. Jak utrzymuje kobieta, kurator, która przyjechała po dzieci, nie podała nawet powodu, dlaczego je zabiera.
- Przyjechała z decyzją sądu, pokazała mi decyzję, ale przeczytałam tylko nagłówek, że mam dzieci oddać kuratorowi i zabrała tę decyzję - wyjaśniła matka w rozmowie z reporterką "Faktów TVN".
Jak się okazało, urzędnicy uznali, że matka w ciąży nie poradzi sobie sama z wychowaniem reszty potomstwa.
Rodzina nie miała złej opinii. Jeden z byłych sąsiadów, Adam Gajewski mówi "Faktom", że "dzieci nie chodziły głodne". - No wiadomo, było tych dzieci trochę, trzeba było to jakoś ogarniać - tłumaczy.
Rodzinna tragedia
Ogarnąć problem i zapewnić dzieciom lepszy byt mieli 32-letnia Anna i 36-letni Wiesław Cz. - rodzina zastępcza, do której trafili nieletni. Nie zapewnili. Rodzeństwa jest teraz - licząc z najmłodszą córką państwa Elendów Marysią - tylko czworo.
Najpierw zginął 3-letni Kacper, który 3 lipca ub. r. miał spaść ze schodów. W taką wersję wydarzeń nie wierzy jednak ojciec dzieci.
- Wątroba była pęknięta, śledziona, no i miał krwiak, ślady na głowie, to dla mnie to normalne nie było, żeby takie dziecko spadło ze schodów i miało takie obrażenia w środku. Już wcześniej przeczuwałem, że coś jest nie tak - stwierdził Daniel Elend.
Dwa miesiące później (12 września ub.r. - red.), w tej samej rodzinie zastępczej zginęła siostra Kacpra, 5-letnia Klaudia. Dziewczynka miała poślizgnąć się pod prysznicem.
Dziś w obu przypadkach prokuratura sądzi, że nie były to nieszczęśliwe wypadki.
Przyznali się do winy
Zastępczy rodzice wspólnie odpowiedzą za śmiertelne pobicie Kacpra, a zastępcza matka - 32-letnia Anna Cz. - odpowie dodatkowo za zabicie Klaudii. W sumie w akcie oskarżenia mają pięć zarzutów, w tym maltretowania dzieci.
- Przyznali się wprost do wszystkich zarzucanych im przestępstw. Generalnie można powiedzieć, że wzajemnie umniejszali swój udział w tych zarzutach - poinformował Piotr Stryczewski, prokurator rejonowy w Pucku.
Państwo Elendowie będą w procesie oskarżycielami posiłkowymi. Chcą, by ukarani zostali też urzędnicy, którzy ich zdaniem są współodpowiedzialni za tragedię. W tym wątku śledztwo wciąż się toczy. Pozostałe dzieci - 7-letnia Ola, 4-letni Daniel i 2-letni Krzysztof - są w kolejnej rodzinie zastępczej. Szanse na to, że wrócą do biologicznych rodziców, teoretycznie są. Zdaniem dr Aleksandry Piotrowskiej te dramatyczne wydarzenia mogą wstrząsnąć rodzicami i "ułatwić im wprowadzenie w swoim życiu naprawdę radykalnych zmian".
Będą się "szkolić", jak wychowywać własne dzieci
Problem, przed jakim stoją teraz Elendowie, nie ma natury finansowej. Jak twierdzą specjaliści, rodzice muszą się najpierw "dobrze przygotować" do opieki nad własnymi dziećmi.
Według prezesa fundacji "Happy Kids" taki zabieg jest potrzebny, by przekonać się, że rzeczywiście dzieci "będą miały zapewniony odpowiedni poziom empatii, zaangażowania i uwagi". W tym "szkoleniu" rodzina nie pozostanie jednak osamotniona i ma zapewnione wsparcie. - To jest naprawdę normalna, zwykła rodzina. Być może z pewnymi deficytami, natomiast takich rodzin w Polsce są miliony - ocenił pełnomocnik Elendów Piotr Pawłowski z Fundacji "Pomorskie Centrum Psychotraumatologii". Daniel Elend obecnie szuka pracy, a dzięki pomocy Fundacji zaledwie w sobotę Elendowie wprowadzili się do nowego mieszkania.
Autor: dp//kdj / Źródło: Fakty TVN