Warszawska prokuratura lada dzień dostanie dwie ekspertyzy biegłych - antropologiczną i informatyczną ws. księdza Wojciecha G. Mają one potwierdzić m.in. czy na zdjęciach i filmach znalezionych u księdza znajdują dzieci, które według prokuratury były przez niego molestowane - ustalił dziennikarz śledczy portalu tvn24.pl Niezależnie prokuratorzy otrzymają także wkrótce dodatkowe materiały ze śledztwa prowadzonego na Dominikanie.
- Opinie biegłych niebawem wpłyną do prokuratury - potwierdza informacje dziennikarza tvn24.pl prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z warszawskiej Prokuratury Okręgowej. I dodaje: - Są to dwie ekspertyzy. Antropologiczna i z zakresu informatyki.
Czego dotyczą te opinie biegłych? - Na tym etapie śledztwa nie ujawniamy informacji na ten temat - odpowiada prokurator
Czy to ofiary widać na zdjęciach i filmach?
Zamówione u polskich biegłych ekspertyzy mają odpowiedzieć na pytanie, czy na zdjęciach i filmach znalezionych u księdza Wojciecha G. widać chłopców, których - zdaniem prokuratury - molestował. Od momentu, gdy miało dojść do zachowań pedofilskich ze strony podejrzanego, minęło już sporo czasu, a wygląd ofiar zmienił się wraz z ich dorastaniem.
Prokuratura nie odpowiada teraz na pytanie, jakie są konkluzje biegłych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ekspertyzy potwierdzą wykorzystywanie seksualne osób uznanych za pokrzywdzonych.
Nowe dokumenty z Dominikany
Jak dowiedział się portal tvn24.pl, niebawem do warszawskiej prokuratury wpłyną także nowe dokumenty z Dominikany. Tamtejsza prokuratura odpowiedziała na kolejne pytania polskich prokuratorów.
- Prosiliśmy o uzupełnienie poprzednio nadesłanych materiałów - mówi nam naczelnik Radosław Wasilewski, nadzorujący śledztwo.
Prokuratorom chodziło m.in. o uzupełnienie brakujących stron w aktach przesłanych przez Dominikanę, uporządkowanie materiałów, nadesłanie czytelnych kopii protokołów, doprecyzowanie o kogo chodzi w dokumentach (raz o świadkach pisano pełnym imieniem i nazwiskiem, w innym miejscu podano tylko inicjały).
Jednak najważniejszy wniosek dotyczył przysłania binarnej (czyli bit po bicie) kopii twardego dysku z komputera aresztowanego księdza, którego używał na Dominikanie. Także na nim znajdowały się zdjęcia i filmy m.in. z pokrzywdzonymi.
Oczekiwanie na prawidłową kopię
Dlaczego to takie ważne? Polscy prokuratorzy od dominikańskich śledczych dostali w ubiegłym roku kopię dysku z dominikańskiego komputera księdza. Ale nie mieli całkowitej pewności, czy nie ingerowano w jego zawartość. Portal tvn24.pl pisał o tym w grudniu: Dominikańscy śledczy przysłali bowiem kopię zawartości dysku twadego, która nie była kopią binarną. Biegły, który ją badał, stwierdził, że przez to nie może sprawdzić czy ingerowano w pliki znajdujące się na komputerze księdza.
Polscy śledczy czekają na przesyłkę z Dominikany. Uzupełnione materiały mają lada dzień dotrzeć do prokuratury. - Wniosek o pomoc prawną został zrealizowany przez stronę dominikańską i wysłany do Polski. Materiały jeszcze do nas nie wpłynęły- mówi portalowi tvn24.pl prokurator Calów-Jaszewska.
Zarzuty o molestowanie chłopców z Polski i Dominikany
Do molestowania polskich ofiar doszło zanim ks G. wyjechał na Dominikanę.
Dwa wątki
Śledztwo warszawska prokuratura prowadzi od końca września. Jeden wątek prowadzony jest przeciwko ks Wojciechowi G. Drugi - w sprawie byłego już nuncjusza apostolskiego na Dominikanie abp. Józefa Wesołowskiego, którego papież Franciszek odwołał w związku z podejrzeniami o pedofilię. W tym wątku dominikańska prokuratura zakończyła swoje postępowanie i całość materiałów została przekazana Watykanowi. Polska prokuratura oczekuje także odpowiedzi Watykanu. Polscy śledczy z Dominikany ws. ks. G dostali m.in. protokoły przesłuchań świadków, opinie biegłych i zdjęcia. Materiały te dotyczą podejrzenia gwałtu lub innych czynności seksualnych, jakich ks. Wojciech G. miał się dopuścić wobec 10 chłopców. Część z nich była ministrantami w parafii w Juncalito, gdzie ks. G. - polski zakonnik michalita - do niedawna pracował.
Sąd w lutym aresztował G. na trzy miesiące i odrzucił zażalenie jego pełnomocnika. Ksiądz nie przyznaje się do winy.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl