"Dwie eksplozje". Końcowe tezy Macierewicza

Macierewicz uważa, że przyczyną katastrofy były dwa wybuchy w powietrzu
Macierewicz uważa, że przyczyną katastrofy były dwa wybuchy w powietrzu
Źródło: tvn24
Po 25 miesiącach zespół Antoniego Macierewicza skończył ustalać przyczyny katastrofy smoleńskiej i przedstawił najważniejsze tezy. Jedna z nich mówi, że do tragedii doszło w wyniku dwóch wybuchów w powietrzu, inna - że piloci w ogóle nie zamierzali lądować.

Macierewicz, prezentując w Sejmie ustalenia parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, zastrzegł, że efektem jego prac jest 49 tez odnośnie tragedii, nie jest to jednak raport końcowy, ponieważ musi być spisany.

- Jesteśmy w połowie prac (dotyczących raportu końcowego - red.) - stwierdził Macierewicz, podkreślając jednocześnie, że owe tezy to już obraz całościowy katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.

"Nie mieli intencji, by lądować"

Polityk PiS zwrócił uwagę na trzy główne tezy mające dowodzić tego, jak doszło do tragedii.

- Od samego początku mieliśmy do czynienia ze współdziałaniem rządu pana Donalda Tuska z administracją pana Władimira Putina przeciwko prezydentowi RP - stwierdził Macierewicz.

- Kulminacyjnym punktem tego działania było rozdzielenie wizyt (Tuska i Kaczyńskiego w Katyniu - red.), bez tego faktu, bez tego ciągu wydarzeń do tego dramatu by nie doszło. Dysponujemy dziś dowodami, nie hipotezami, na to, żeby taką tezę postawić - zaznaczył poseł PiS.

Druga kluczowa teza - jak mówił Macierewicz - dotyczy intencji i działań polskich pilotów, których próbuje się obciążać odpowiedzialnością za tragedię.

Według niego, nie ma najmniejszych wątpliwości, że piloci Tu-154M w ogóle nie zamierzali lądować.

- Nie było takiej intencji, świadczy o tym jednoznacznie trajektoria lotu wyznaczona przez naukowców ze Stanów Zjednoczonych, z dokładnością co do 10 sekund między poszczególnymi punktami: począwszy od 500 metrów wysokości aż do momentu tragedii - powiedział Macierewicz.

Zapewniał - prezentując trajektorię lotu - że prezydencki samolot nigdy nie zszedł poniżej 18 metrów, nie mógł zatem uderzyć w brzozę. - Piloci nie próbowali lądować, realizowali manewr odejścia w automacie (na drugi krąg - red.). Trajektoria lotu jest jednolita - stwierdził Macierewicz.

"Tego jeszcze nie ustaliliśmy"

Trzecia teza - jak tłumaczył polityk PiS - wskazuje na to, że katastrofa prezydenckiego samolotu nie była przypadkiem, była ona skutkiem dwóch eksplozji, które miały miejsce w powietrzu.

Macierewicz zastrzegł, że jego zespół nadal nie jest w stanie rozstrzygnąć, kto personalnie odpowiada za katastrofę smoleńską.

- Nie wkazujemy palcem osób, które do tej eksplozji się przyczyniły. Tego jeszcze nie wiemy, tego nie ustaliliśmy - zaznaczył poseł PiS.

Macierewicz zarzucil też szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu, że tuż po katastrofie rozpowszechniał "rosyjską wersję", że do tragedii doszło z winy pilotów, którzy chcieli lądować w Smoleńsku.

Z kolei w opinii polityka PiS, były już szef MON Bogdan Klich nie zadbał o to, żeby prezydent Lech Kaczyński wraz z polską delegacją bezpiecznie wylądowali w Katyniu.

Cały raport na temat katastrofy smoleńskiej ma być gotowy za rok, część poświęcona kwestii technicznej - pod koniec roku.

Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: