Właściciel fermy w Rościnie (woj. zachodniopomorskie) zniknął bez śladu, a pozbawieni wynagrodzeń pracownicy przestali przychodzić do pracy. 12 tys. norek wciąż jednak pozostaje na fermie, mimo że nie ma tam prądu, a za kilka dni może zostać wyłączona woda. - Ludzie, którzy tam mieszkają, słyszą piski - mówi sołtys Rościna Dorota Olszówka.
- Z tego, co wiem właściciel nie płacił pracownikom od około trzech miesięcy - wyjaśnia w rozmowie z TVN24 sołtys Rościna. Od tego czasu nie ma też żadnego kontaktu z właścicielem.
Jak wyjaśnił powiatowy lekarz weterynarii Ryszard Horbanowicz, zwierzętami opiekuje się obecnie tylko jedna osoba, która karmi norki.
Bez prądu, z groźbą odłączenia wody
Na fermę dojechał zapas karmy, która pozwoli zwierzętom przeżyć przez jakiś czas. Norki pozbawione jedzenia zaczęłyby się wzajemnie zagryzać.
- Pasza przyjechała, zwierzęta nie są w tej chwili zagrożone głodem - tłumaczy burmistrz Myśliborza Arkadiusz Janowicz.
Na fermie nie ma jednak prądu, bo właściciel nie opłacił rachunków. Z tego samego powodu może zostać odcięta woda. Jak wyjaśnia burmistrz, decyzja w tej sprawie ma zapaść za kilka dni.
Na razie norkom pomaga związek hodowców zwierząt futerkowych - to właśnie on dostarczył porcję karmy na najbliższy czas.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24