Osoba, która przechorowała grypę, jest już odporna na tego wirusa i na ten sam rodzaj grypy nie zachoruje - tłumaczył na antenie TVN24 Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Leków. Jak podkreślał, różne wirusy grypy zachowują się podobnie i są "przewidywalne".
- Wirus zjada swój własny ogon, czyli im więcej osób zachoruje na grypę w tym pierwszym impecie, tym szybciej pierwsza fala się skończy. To dlatego, że wyczerpują się żywiciele - wyjaśnia ekspert.
- Mogę prognozować, że jeśli wirus jest bardzo zakaźny i dużo osób w szybkim czasie ulega zakażeniu, to ta pula osób, które mogą jeszcze zachorować szybko się zmniejsza - dodał Grzesiowski.
Grypa zaatakowała nietypowo
- Dotychczas było tak, że okres szczytowy zachorowań na grypę sezonową przypadał na styczeń-luty i wówczas mieliśmy zachorowania na poziomie 10-15 osób dziennie na każde 100 tysięcy mieszkańców. Ten szczyt przypadał więc na środek zimy. Natomiast wirus A/H1N1 zaatakował znacznie wcześniej. To zupełnie nietypowo: pierwsze zachorowania w Europie mieliśmy w maju i czerwcu, a więc w ciągu wiosny i lata - tłumaczył.
Jak dodał, to jest nietypowy sezon na grypę i między innymi dlatego przebieg fali zachorowań zupełnie się zaburzył. - Teraz do końca nie da się przewidzieć, czy dojdzie do nałożenia tych dwóch gryp czyli A/H1N1 i sezonowej i największą zachorowalność odnotujemy w styczniu i lutym, czy też szczyt nastąpi za 2-3 tygodnie – mówił dr Grzesiowski.
Można wypoczywać w ciepłych krajach
Ekspert przyznał także, że mimo rozprzestrzeniającego się na całym świecie wirusa nie ma przeciwwskazań do wyjazdów zagranicznych. - Należy rzeczywiście zwrócić uwagę, by nie wybrać się do krajów, gdzie tych przypadków grypy jest bardzo dużo, bo wówczas nasze wakacje spędzimy chorzy w łóżku - mówił specjalista.
- Jeśli chodzi o regiony gorące, to aktywność wirusa grypy jest tam niska. Nie ma żadnych przeciwwskazań, by taką podróż odbyć. Pamiętać należy oczywiście o aklimatyzacji, by nie wybiegać z samolotu od razu na jogging po Warszawie - dodaje.
Przyznaje także, że wiele osób przechodzi grypę w lekkim wydaniu i nawet nie wie, że choruje na A/H1N1. - Po przechorowaniu, z badań krwi możemy się dowiedzieć się, czy mieliśmy A/H1N1 - wskazuje. Deklaruje jednak, że nie wykonuje się takich testów, bo niczemu oprócz zaspokojenia własnej ciekawości one nie służą.
Polska potrafi, ale potrzebuje dużo pieniędzy
W odpowiedzi na pytanie, dlaczego Rumunia mogła wyprodukować własna szczepionkę, a Polska nie - ekspert wyjaśniał, że nasze firmy farmaceutyczne są na wysokim poziomie i poradziłyby sobie w wyprodukowaniem szczepionki.
Jego zdaniem jednak w tym przypadku chodzić mogło o nakłady finansowe, jakie trzeba byłoby na ten cel przeznaczyć.
Źródło: tvn24