Dowódca polskiej misji w Afganistanie gen. bryg. Jerzy Biziewski oczekuje większego wsparcia ze strony resortów m.in. gospodarki, zdrowia czy rolnictwa. - Nie potrzebujemy tutaj czołgów i broni, potrzebujemy wsparcia cywilnego. Chodzi o ekspertów, którzy mogliby zapewnić pomoc ludności afgańskiej - mówił TVN24 generał.
Gen. Jerzy Biziewski podkreślił, że żołnierze uczestniczący w misji w Afganistanie "nie są tam po to, by strzelać do ludzi, ale po to żeby ich wspierać". Jak wyjaśnił, pomoc udzielana jest miejscowej ludności na kilku płaszczyznach: bezpieczeństwa, współpracy z afgańskim rządem i rozwoju.
Ludzie patrzą na tę operację z perspektywy militarnej, a to nie jest misja wojskowa. Powinniśmy patrzeć na tę operację bardziej kompleksowo i zwracać większą uwagę na potrzeby cywilów Ludzie patrzą na tę operację z perspektywy militarnej, a to nie jest misja wojskowa.
Eksperci pilnie potrzebni
W związku z tym gen. Biziewski oczekuje większego wsparcia ze strony cywilnej, np. Ministerstwa Gospodarki, Ministerstwa Zdrowia i resortu rolnictwa. - Gdyby specjaliści z tych resortów przyjechali tutaj, ich wiedza byłaby bardzo przydatna - uważa generał. Zagwarantował też, że gdyby cywilni eksperci przybyli do Afganistanu, by pomóc miejscowej ludności, wojsko zapewniłoby im bezpieczeństwo.
"Polacy mają fałszywy obraz misji"
Jego zdaniem, w Polsce powszechny jest "bardzo fałszywy obraz misji w Afganistanie". - Ludzie patrzą na tę operację z perspektywy militarnej - wyjaśnił. W opinii dowódcy polskiej misji, to nie jest misja wojskowa. - Powinniśmy patrzeć na tę operację bardziej kompleksowo i zwracać większą uwagę na potrzeby cywilów - dodał.
"Afgańczykom brakuje prawie wszystkiego"
Generał zwrócił uwagę, że afgańskiej ludności brakuje wielu podstawowych rzeczy. W wioskach nie ma budynków na szkoły, wojsko daje w tym celu namioty. - Jeżeli Afgańczycy będą mieli edukację i przyszłość na miejscu, nie będą jeździć się szkolić na terrorystów - uzasadniał.
W prowincji Paktika jest tylko jedna kobieta-lekarz na 1 milion mieszkańców, na wszystkie kobiety i dziewczęta w tej prowincji W prowincji Paktika jest tylko jedna kobieta-lekarz na 1 milion mieszkańców, na wszystkie kobiety i dziewczęta w tej prowincji
Poza tym potrzebne są systemy nawadniania, baterie słoneczne, elektrownie - wymieniał generał. - W prowincji Paktika jest tylko jedna kobieta-lekarz na 1 milion mieszkańców, na wszystkie kobiety i dziewczęta w tej prowincji - mówił. Jak dodał, Afgańczycy nie proszą o wiele. - Proszą na przykład o zwierzęta, 10-15 sztuk, żeby mogli je hodować - mówił gen. Biziewski.
Potrzebują też zapewnienia bezpieczeństwa. Jak powiedział dowódca polskiej misji, miejscowa ludność zwróciła się do polskich wojsk z prośbą o wsparcie policjantów w niebezpiecznym regionie, z którego wycofała się amerykańska policja.
1200 polskich żołnierzy służy w Afganistanie
W Afganistanie przebywa obecnie druga zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Podobnie jak poprzednia, liczy ok. 1200 żołnierzy. Polscy żołnierze pełnią tam misję w ramach sił ISAF (Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa). Do ich zadań należy m.in. zapewnienie bezpieczeństwa w wyznaczonych rejonach oraz szkolenie afgańskiej armii i policji. Polscy żołnierze stacjonują w kilku bazach, m.in. w Ghazni, Szaranie, Wazi-Chwa, Bagramie i Kandaharze.
Pod koniec grudnia ub. roku MON zapowiedziało wzmocnienie polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie. Na przełomie kwietnia i maja ma tam pojechać dodatkowo 400 żołnierzy. Jak wyjaśniał Klich, spośród dodatkowych żołnierzy 180 będzie stanowiło obsługę śmigłowców, które mają być wysłane do Afganistanu. Rola pozostałych nie jest jeszcze sprecyzowana.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24