Wynik Koalicji Europejskiej jest wysoki, wyższy niż wskazywały na to badania, natomiast wynik PiS jest wyraźnie lepszy, niż można się było spodziewać - przyznał we wtorek Donald Tusk, komentując rezultaty wyborów do Parlamentu Europejskiego. Do opozycji natomiast zwrócił się z apelem: - Gdybyście mieli się podzielić, to zastanówcie się trzy razy, czy na pewno macie podzieleni pomysł na zwycięstwo.
W poniedziałek po południu Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki wyborów do europarlamentu. PiS zdobyło 27 mandatów. Koalicja Europejska - 22, a Wiosna Roberta Biedronia - trzy.
"Coś bardzo optymistycznego"
We wtorek po południu wyniki po raz pierwszy skomentował Donald Tusk. Przewodniczący Rady Europejskiej i były polski premier zwrócił uwagę na wysoką frekwencję (45,68 procent). - Moim zdaniem, jest to coś bardzo optymistycznego. Bardzo wielu naszych rodaków, ale także był to fenomen obecny w wielu innych krajach, zrozumiało, że wybory europejskie to są też wybory, które dotyczą bezpośrednio przyszłości i losów Polaków. I to jest z punktu widzenia Unii Europejskiej jako całości znak pozytywny - podkreślił.
Komentując wynik wyborów w Polsce, Tusk stwierdził, że "paradoksalnie i zwycięzcy, i przegrani mają powód do satysfakcji". - Ale przede wszystkim chciałbym z autentycznym przekonaniem pogratulować wszystkim ludziom, którzy poszli do wyborów i zademonstrowali swoje przywiązanie do Europy, do swoich przedstawicieli, do swojej partii - dodał.
Tusk o przyczynach zwycięstwa PiS
W ocenie byłego premiera "wynik Koalicji Europejskiej jest wysoki, wyższy niż wskazywały na to badania, natomiast wynik PiS jest wyraźnie lepszy, niż można się było spodziewać". - W związku z tym obóz rządzący ma powody do satysfakcji, bardzo skutecznie użył narzędzi przekonywania Polaków - powiedział. Wskazał między innymi na politykę socjalną, "a czasami wręcz takie bezpośrednie prezenty tuż przed wyborami". - To musi robić wrażenie, trudno się dziwić, nie ma co pomstować na ten fakt. Dzisiaj sytuacja gospodarcza pozwala na taką bardziej prospołeczną politykę i PiS korzysta z tego pełnymi garściami - wyjaśnił. Zdaniem Tuska "opozycja nie ma na to szansy", a w związku z tym - jak przyznał - jej wynik "również ocenia wysoko".
Komentując zwycięstwo PiS, wspomniał także o roli państwowych mediów i ich "bardzo ukierunkowanej, agresywnej propagandzie rządowej". - Biorąc pod uwagę te dwa fakty: pełną kontrolę mediów publicznych i możliwość prowadzenia hojnej polityki społecznej, ta przewaga jest dość zrozumiała i uzasadniona. Ona nie budzi mojego zdziwienia. Mówię o tym bez satysfakcji, bo oczywiście serce biło dla koleżanek i kolegów z opozycji, ale trzeba wyniki szanować - podkreślił.
Co dalej z Koalicją Europejską?
Pytany o błędy Koalicji Europejskiej i jej przyszłość, były premier podkreślił: - Dokonano pewnego wyboru, dość szerokiej koalicji. I to ma swoje przewagi, ale też koszty. Wydaje mi się, że tylko tak szeroka koalicja była w stanie zdobyć te blisko 39 procent głosów, bo to jest naprawdę wynik bardzo dobry, przyćmiony wynikiem PiS-u, ale jednak obiektywnie bardzo dobry.
Zauważył przy tym, że "wyborcom trudniej identyfikować się z koalicją polityczną z tak różnymi skrzydłami". - I dlatego bardzo doceniam wysiłek i wybór, jakiego dokonali liderzy koalicji, ale mają na pewno materiał do przemyślenia. Uważam, że budowanie, a nie rozbijanie jest zawsze wartością samą w sobie - zaznaczył.
- Gdyby ktoś pytał mnie o zdanie, tobym wszystkim bez wyjątku po stronie opozycji rekomendował: okej, emocje są zrozumiałe, ale za kilka dni powinni wrócić do poważnego namysłu, co jest skuteczniejsze z ich punktu widzenia - zalecił.
Apel do opozycji
Pytany o o słowa Władysława Kosiniaka-Kamysza, który w poniedziałek w "Kropce nad i" stwierdził, że "Donald Tusk bardziej chyba zmobilizował wyborców PiS niż wyborców Koalicji Europejskiej", były premier powiedział: - Traktuję to jako komplement, jeśli rzeczywiście moje trzy spotkania w Polsce zmobilizowały ludzi do pójścia do wyborów, to nie mam powodu do smutku. Jeśli emocjonuję ludzi, daję jakiś powód do mobilizacji, aktywności, pewnie po obu stronach, to nie jest ze mną tak źle.
- Te sygnały płynące ze strony PiS-u, że "już po Tusku" traktuję jako dość może mało elegancki, ale jednak komplement; że wciąż mają problem - dodał. - Zdaję sobie oczywiście sprawę, że jestem przedmiotem emocjonalnych osądów. Będę chciał pomóc wszystkim, którzy myślą podobnie jak ja o Polsce i o miejscu Polski w Europie. Nie chciałbym dzisiaj występować w roli kogoś, kto będzie wskazywać coś tym, którzy wykonali wielki wysiłek, a dzisiaj są w emocjach. Nie chciałbym zastępować ich w roli organizatorów życia w opozycji - zaznaczył.
Tusk przyznał, że miał już okazję rozmawiać z "kilkoma osobami", między innymi z Grzegorzem Schetyną.
- Oni znają moją opinię. Mówiąc z grubsza: gdybyście mieli się podzielić, to zastanówcie się trzy razy, czy na pewno macie podzieleni pomysł na zwycięstwo - zalecił. Według niego "nie warto marnować tego wielkiego wysiłku, także wysiłku wyborców". - Byłbym bardzo ostrożny na miejscu liderów koalicji, zanim podjąłbym jakieś kroki na rzecz nowego rozwiązania - powiedział.
Tusk o swojej przyszłości
Tusk mówił także o swoim ewentualnym udziale w kampanii przed kolejnymi wyborami. - Kalendarz jest tutaj dość precyzyjny. Moja kadencja (na stanowisku szefa Rady Europejskiej - red.) dobiega końca po wyborach parlamentarnych i to w sposób oczywisty określa też moją możliwą rolę w polskich zdarzeniach - wyjaśnił. Zapewnił, iż "na pewno nie będzie się nikomu narzucał ze swoją radą czy pomocą, jeśli ktoś będzie uznawał, że nie jest w tej roli pomocny".
- Gdybym odsunął na moment na bok zrozumiałe emocjonalne reakcje polityków i poważnie potraktował to, co odbieram od ludzi, kiedy jestem w Polsce, to jestem absolutnie przekonany, że wielu Polaków ma jakieś oczekiwania, jeśli chodzi o moją radę czy aktywność - powiedział. Tłumaczył, że będzie szukał "takich sposobów, żeby wesprzeć tych wszystkich, którzy w sposób podobny do mojego myślą o demokratycznej Polsce, dobrobycie ludzi".
Dopytywany, czy mógłby to być udział w wyborach prezydenckich lub stworzenie nowego ugrupowania, Tusk podkreślił, że "ma dość bogate doświadczenie polityczne i wie, że o wiele łatwiej coś zburzyć, a o wiele trudniej zbudować". - Budowa wymaga rzeczywiście sporo czasu. Do wyborów parlamentarnych, moim zdaniem, fizycznie nie ma czasu na jakąś totalną rekonstrukcję sceny politycznej po stronie opozycji - ocenił. - Moją pierwszą radą do polityków w ogóle w Polsce, ale szczególnie tych zaangażowanych w opozycję byłoby, aby starali się o sobie mówić raczej pozytywnie. Zrobili wielki wysiłek. To był, moim zdaniem, dobry krok i niezły wynik. Nie ma powodu do euforii czy satysfakcji, bo liczy się zawsze zwycięstwo, ale wykonali kawał naprawdę poważnej roboty - zaznaczył.
Recepta na sukces?
Według niego, "to, co jest absolutnie niezbędne, żeby serio myśleć o zwycięstwie" to szukanie "ludzi, nie tylko w dużych miastach, nie tylko w partiach politycznych", ale wyjście "daleko szerzej". - Uważam, że trzeba wyjść z takiej diabelskiej alternatywy: albo to, co mamy, albo to zgruzować i konstruować coś zupełnie na nowo. Istnieją dużo mądrzejsze trzecie drogi: zachować i dbać o to, co się udało zbudować, ale nie uznawać, że to wystarczy, bo to nie wystarczy - ocenił.
- Namawiałbym do tego, żeby o polityce socjalnej, o ludziach, którzy dostali pomoc socjalną, mówić raczej z najwyższym szacunkiem, bo czasami pojawia się w komentarzach powyborczych takie narzekanie, że ludzie dostali pieniądze i teraz głosują na tych, którzy je dają, ale na tym też polega polityka - wskazał. - Ludzie powinni mieć więcej pieniędzy i to jest cel właściwie każdej polityki, pod warunkiem że zachowuje się odpowiedzialność, zdrowy rozsądek, żeby ten gmach się nie rozsypał w jakimś momencie. Wolałbym, żeby politycy po stronie opozycji chcieli dobrze zrozumieć tych wszystkich, którzy znaleźli powód, żeby głosować na rząd - podkreślił.
- Nie lekceważyłbym przewag, o których mówiłem, to PiS ma w ręku decyzje i to PiS ma w ręku media, ale uważam, że można dzisiaj znaleźć mimo tych obiektywnych przeszkód i agresywnej, ostrej postawy rządu w czasie kampanii drogę do serca i umysłów wielu ludzi, mimo że nie ma się takich narzędzi. Najważniejszą rzeczą jest do nich dotrzeć, bezpośrednio - ocenił. Zauważył przy tym, że wielu polityków Koalicji Europejskiej osiągnęło bardzo dobre rezultaty w eurowyborach. - Ci, którzy byli wszędzie, mieli w sobie emocje i żar, uzyskali świetny wynik, niezależnie do tego, do jakiej partii należą czy nie należą - mówił.
Dopytywany, czy Grzegorz Schetyna powinien pozostać na czele zjednoczonej opozycji, Tusk podkreślił, że jego rolą nie jest "komentowanie personalnych emocji i debat". - Jestem pełen uznania dla jego wysiłku organizacyjnego. Czy to wystarczy? Moim zdaniem warto pomyśleć, co jeszcze można zrobić, a nie myśleć o tym, kto komu da teraz po głowie i kto kogo celniej skrytykuje. Wolałbym, żeby ludzie znaleźli język pozytywny - przyznał.
Pytany, czy czuje się odpowiedzialny za wynik Koalicji Europejskiej, przyznał, że "jest przyzwyczajony do win Tuska". - Z racji urzędów, jakie pełniłem, wieku i doświadczenia, nigdy nie uciekam od odpowiedzialności. W przypadku tych wyborów ludzie ciężko pracowali, wyborcy odrzucili czasami złe emocje, poszli wybierać. Za to, że ten wynik jest tak dobry, odpowiedzialność wzięli wszyscy. Za to, że ten wynik jest mało satysfakcjonujący, jak trzeba, mogę wziąć odpowiedzialność, nie mam z tym żadnego problemu. Chociaż byłoby to chyba z pewną przesadą, doceniam swoją rolę, ale nie chciałbym jej przeceniać - dodał.
Komisja ds. VAT
Na środę na godzinę 10 zaplanowano posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. VAT, która - zgodnie z ustalonym harmonogramem - miała przesłuchać Tuska.
Były premier przekazał jednak dziennikarzom we wtorek, że nie może się stawić przed komisją w tym terminie. - W zeszłym tygodniu mój pełnomocnik poinformował, że jestem od jutra na czele europejskiej delegacji w kilku państwach azjatyckich, ale jestem przekonany, że pełnomocnik znajdzie z komisją datę, która będzie możliwa - powiedział. - Mimo mojej negatywnej oceny co do niektórych intencji czy zamiarów, stawiam się, kiedy organy państwa mnie wzywają - podkreślił.
Autor: kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24