W sercu Mazur, w rezerwacie, wbrew prawu, wyrosły domy prominentów z Lasów Państwowych, lokalnych notabli i senatora PO - pisze "Polityka".
Tygodnik przypomina, że za PRL-u przedsiębiorstwa tworzyły ośrodki w najatrakcyjniejszych miejscach, które potem często stawały się rezerwatami przyrody i parkami krajobrazowymi.
Gdy w latach 90. państwowe zakłady upadały, należące do nich domki wystawiano na sprzedaż, a Lasy Państwowe podpisywały z kupującymi umowy na dzierżawę gruntu.
- Kierownictwo Lasów powinno było wtedy wprowadzić jasną zasadę: jeśli domki są w rezerwacie, nie podpisujemy umów. Ale decyzje pozostawiono nadleśnictwom - mówi "Polityce" dr Jerzy Kruszelnicki, członek Komitetu Ochrony Przyrody PAN.
Letnisko w parku krajobrazowym
Efekt? Polanka nad brzegiem Jeziora Nidzkiego, jedno z wielu byłych ośrodków letniskowych, od ponad dekady ma nowych właścicieli - wysoko postawionych pracowników Lasów Państwowych oraz lokalnych notabli.
Przejęli oni również dwa inne ośrodki w Rezerwacie Jeziora Nidzkiego i jeden na terenie Mazurskiego Parku Krajobrazowego.
"Polityka" opisuje też, jak w 1997 r. olkuska Fabryka Naczyń Emaliowanych zaproponowała nadleśnictwu odsprzedaż domków Dębowa, niewielkiego ośrodka w rezerwacie Jeziora Nidzkiego i to za grosze.
Nadleśnictwo nie zdecydowało się na zakup. Zdaniem Jarosława Krawczyka, rzecznika regionalnej dyrekcji Lasów w Białymstoku, o sprzedaży domków poinformowano pracowników nadleśnictwa oraz regionalnej dyrekcji i to oni je nabyli.
Kilkadziesiąt złotych od domku
Kilka lat później syndyk sprzedał leśnikom i "innym zainteresowanym osobom" domki sąsiadującego z Dębowem ośrodka krakowskiego Przedsiębiorstwa Robót Zmechanizowanych Budostal.
Dziś te dwa ośrodki działają jako całość - w sumie na 0,7 ha działce stoi kilkanaście domków. Dwa z nich kupili nadleśniczy Piotr Czyżyk i jego żona Janina, zatrudniona w nadleśnictwie.
Z nowymi właścicielami domków nadleśnictwo podpisało wieloletnie umowy dzierżawy. Łącznie płacą niespełna 1,2 tys. zł na rok, czyli po kilkadziesiąt złotych od domku.
Więcej w najnowszej "Polityce".
Źródło: Polityka