Do południa powinna zakończyć się akcja podnoszenia za pomocą ciężkich dźwigów najbardziej zniszczonych wagonów pociągów, które zderzyły się w sobotę pod Szczekocinami - poinformował minister transportu Sławomir Nowak. Ratownicy czekają na ciężki sprzęt, który jedzie do nich ze Skarżyska Kamiennej. Minister nie wykluczył, że pod wagonami mogą znajdować się zwłoki kolejnych ofiar katastrofy.
- Jest to bardzo trudny moment. Emocjonalny, ale też organizacyjny - mówił dziennikarzom minister podczas briefingu na miejscu wypadku. Jak tłumaczył przede wszystkim ze względu na dużą liczbę ofiar śmiertelnych i rannych. - Z jednej strony chciałoby się myślą i modlitwą ogarnąć tych, których tu straciliśmy oraz ich rodziny. Jednocześnie trzeba też myśleć o tym, jak zabezpieczyć i zadbać o tych, którzy potrzebują tej pomocy - mówił minister Nowak.
Żywych już nie ma?
W tej chwili służby ratownicze próbują dotrzeć do jednej osoby zakleszczonej w jednym z wagonów, z którą mają wzrokowy kontakt. - Czekamy też na dalszą akcję usuwania tego rumowiska i wydobywania znajdujących się tam zwłok - dodał minister. Jak ujawnił, do podniesienia zniszczonych wagonów dojdzie "w godzinach przedpołudniowych, lub południowych". Na miejsce muszą dojechać specjalistyczne dźwigi, które to umożliwią.
Tego, że pod wagonami mogą znajdować się jeszcze ciała ofiar nie wykluczył też minister spraw wewnętrznych i administracji Jacek Cichocki. Teren został już przeszukany przez psy tropiące, które pomagają strażakom w szukaniu pod gruzami żywych osób. - To przeszukanie nie wykazało, by ktokolwiek żywy miał jeszcze tutaj być - powiedział Cichocki. - Ten pierwszy, najbardziej dramatyczny etap akcji ratunkowej już się zakończył - dodał.
"InterRegio pod prąd"
Politycy zgodnie podkreślają by na tym etapie nie ferować wyroków i nie próbować rozstrzygać tego, co mogło być przyczyną katastrofy. - Poczekajmy na szczegółowy raport niezależnej komisji (badania wypadków kolejowych - red.). Apeluję do dziennikarzy by nie dywagować, nie snuć przypuszczeń, bo można tym wielu ludziom zrobić krzywdę - zaznaczył Nowak. Jak dodał jednak po chwili, na tym etapie "wszystko wskazuje, że sprzęt nie zawiódł".
Minister nie potwierdził informacji by na odcinku, na którym doszło do wypadku odbywały się "mijanki" pociągów na jednym torze. Jak podkreślił, według jego wiedzy na tym fragmencie ruch odbywał się po dwóch torach. - Pociąg InterCity jechał po torze właściwym, pociąg InterRegio - mówiąc najprościej - jechał pod prąd - zaznaczył.
W związku z katastrofą infolinie nt. poszkodowanych uruchomiło działające przy wojewodzie śląskim Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Numery telefonów to 32 20 77 201 i 32 20 77 202.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP/Piotr Polak