Przełom w sprawie o gwałt i zabójstwo 15-letniej dziewczyny spod Pasłęka w woj. warmińsko-mazurskim. Policja po badaniach DNA zatrzymała sprawcę zbrodni, chociaż wcześniej aresztowała innego mężczyznę. Niewinny 64-latek spędził niesłusznie w więzieniu cztery miesiące.
Dziewczyna została zgwałcona i zamordowana 20 maja w lesie w miejscowości Lepno. Ciało odnalazł ojciec, zaniepokojony długą nieobecnością dziewczynki.
Sprawę od początku prowadziła Prokuratura Rejonowa w Elblągu. Tuż po dokonaniu zbrodni policja na wniosek prokuratury aresztowała 64-letniego mężczyznę. Postawiono mu zarzuty zgwałcenia, zabójstwa i zbezczeszczenia zwłok dziewczyny.
Jak się okazało, niesłuszne. Materiał DNA pozostawiony w miejscu zbrodni nie zgadzał się bowiem z próbkami pobranymi od rzekomego sprawcy. On sam nie przyznał się też do winy, ale śledczy mieli dysponować obciążającymi go zeznaniami świadków. 64-latek w czasie śledztwa zmieniał wersje co do swoich związków z zabójstwem, a podczas posiedzenia sądu, na którym zapadła decyzja o jego aresztowaniu, oświadczył, że nie ma nic wspólnego z tą zbrodnią.
Ustalono prawdziwego sprawcę
Policja w toku śledztwa pobrała materiał genetyczny od kilkudziesięciu mieszkańców wsi, w której mieszkała dziewczyna. Dzięki tej pracy, ustalono, że zabójcą był 58-letni Bogdan H.
W czwartek został aresztowany na trzy miesiące. Postawiono mu zarzut zabójstwa 15-letniej gimnazjalistki. Sekcja zwłok wykazała, że zmarła ona w wyniku uduszenia.
Mężczyzna przyznał się do winy. Grozi mu dożywocie.
Pokrzywdzony chce odszkodowania
Niesłusznie aresztowany mężczyzna powiedział dziennikarzom, że chce domagać się odszkodowania za bezpodstawne zatrzymanie i aresztowanie. Twierdzi, że w więzieniu był źle traktowany, a nawet że się nad nim znęcano: pozbawiano go snu, źle karmiono, straszono i zmuszano do podpisywania dokumentów. - Za te cztery miesiące coś mi się należy - uważa.
Policja: to absurd
Policja z Elbląga zaprzecza twierdzeniom mężczyzny. - To absurd, co opowiada ten mężczyzna. Był on przesłuchiwany zgodnie z prawem i poszanowaniem godności - mówi podinsp. Jacek Doliński, szef psychologów policji, który był osobiście obecny podczas przesłuchania.
Jak zaznaczają policjanci, niesłusznie aresztowany na każdym etapie postępowania, przed prokuratorem czy w sądzie, mógł złożyć zażalenie na sposób wykonywania z nim czynności, lecz tego nie uczynił. Według nich, zarzuty na sposób prowadzenia śledztwa pojawiły się dopiero, gdy skontaktowali się z nim adwokaci. - Nie miał on również żadnych obrażeń na ciele świadczących o tym, że był bity - twierdzi policja.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24