- Za każdym razem musimy zadawać pytanie: jak pieniądze, które wchodzą do systemu, zmieniają go na lepsze - podkreślił w "Faktach po Faktach" Michał Boni, komentując sobotnie demonstracje w Warszawie. Przewodniczący OPZZ Jan Guz stwierdził z kolei, że manifestacji tej "mogłoby nie być, gdyby toczył się dialog społeczny".
W sobotę w Warszawie protestowali związkowcy z OPZZ, którzy domagali się m.in. obniżenia podatków dla najmniej zarabiających, ograniczenia zatrudniania na tzw. umowy śmieciowe i rozwiązania problemów poszczególnych branż. Podwyżek domagali się nauczyciele, z którymi spotkała się szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska.
Europoseł Michał Boni ocenił w "Faktach po Faktach", że "manifestacje są elementem dialogu społecznego". - Pracuję teraz w Brukseli i tam mniej więcej raz na miesiąc nie można nigdzie dojechać, bo miasto jest sparaliżowane. Strajki organizowane przez belgijskie związki zawodowe są bardzo silne, ale to jest naturalny element pewnego procesu, sporu i dialogu - podkreślił.
Pieniądze mają zmieniać system na lepsze
Boni ocenił, że dobrym znakiem w przypadku sobotnich demonstracji w Warszawie jest to, że do protestujących wyszli przedstawiciele rządu. - Bywały takie manifestacje, kiedy ministrowie nie wychodzili. Tym razem była Joanna Kluzik-Rostkowska, Władysław Kosiniak- Kamysz był gotowy (by rozmawiać ze związkowcami - red.); byli wiceministrowie z różnych resortów - wyliczał.
- Pani minister (Joanna Kluzik-Rostkowska - red.) bardzo dzielnie i odważnie powiedziała, że nie ma pieniędzy na podwyżki i zadała bardzo ważne pytanie: czy mamy świadomość, co przyniosło wniesienie do systemu edukacji 15 mld złotych? Myślę, że za każdym razem musimy to pytanie zadawać: jak pieniądze, które wchodzą do systemu zmieniają go na lepsze? - podkreślił.
Przewodniczący OPZZ Jan Guz stwierdził, że manifestacje nie przynoszą skutków od razu. - Tej dzisiejszej mogłoby nie być, gdyby toczył się dialog społeczny - zaznaczył.
Odnosząc się do postulatów nauczycieli, podkreślił, że Polska za mało wydaje na naukę, a polski nauczyciel zarabia mniej od "europejskiego nauczyciela".
Postulaty
Guz wyjaśniał, że postulaty związkowców w żadnym przypadku nie są zbyt radykalne. - Mówimy o wprowadzeniu minimalnej płacy godzinowej - tłumaczył.
- Od kilku lat Polska jest jednym z tych krajów, w których systematycznie, na miarę naszego wzrostu gospodarczego, płaca minimalna rosła - ripostował Michał Boni. - Spór nie dotyczy tego, żeby rosła, tylko jak ma wyglądać jej model i czy urośnie jeszcze trochę więcej czy mniej - zaznaczył.
- Nie chodzi tylko o samą płacę. Chodzi o setki naszych postulatów, które nie były realizowane. Chodzi o dialog społeczny, który nie był realizowany. Dlaczego pani premier nie ma czasu, żeby usiąść na 15 minut ze związkowcami? - pytał Guz.
- Chcę, żeby były tworzone miejsca pracy; żeby był dialog społeczny, sprawiedliwy system emerytalny, prawo do emerytury zależne od stażu ubezpieczeniowego. Chcę, żeby był stosowany kodeks pracy, a umowy śmieciowe, którymi objęta jest większość młodzieży, były zamienione na umowy o pracę - wyliczał postulaty przewodniczący OPZZ.
Michał Boni ocenił, że "problem polega na tym, że ta lista spraw to są tematy, co do których wszyscy się zgadzamy". - Kwestia polega na tym, aby, porządkując te wszystkie tematy, wiedzieć, co przyniesie jaki efekt. Sobotnia manifestacja dotyczyła wszystkich tych rzeczy i o wszystkich nich trzeba rozmawiać - podkreślił.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24