- To pierwszy film opowiedziany głosem rodzin. Wiele osób nam za to dziękowało, choć oglądanie było dla nich jak zabieg bez znieczulenia, który pozwoli zamknąć pewien rozdział i przyniesie ukojenie - mówiła po projekcji na antenie TVN i TVN24 filmu "W milczeniu" jego reżyserka, Ewa Ewart.
Ewart w TVN24 wspominała, że rodziny ofiar, które zabrały głos w filmie, zobaczyły go jako pierwsze. - Nie mogło być inaczej. W połowie marca zorganizowaliśmy specjalny pokaz tylko dla nich - opowiadała Ewart. Jak dodaje, czekała w obawie, bardzo zdenerwowana, jak zareagują rodziny, bo ich reakcja była najważniejsza
- Ich reakcja po filmie pozwala mi wierzyć, że sposób okazał się najwłaściwszy, że ogromny kapitał zaufania nie został rozmieniony na drobne - przyznała reżyserka. - Rodziny dziękowały nam za ten film, opowiedziany tylko ich głosem. Do tej pory zagłuszani byli przez ekspertów od lotnictwa, teorii spiskowych - dodała producentka i współscenarzystka filmu, Lidka Kazen.
"Nie miałam poczucia, że ktoś się wierci na krześle"
Czy ktoś odmówił im udziału w filmie? - Prosiłyśmy o rozmowę panią Martę Kaczyńską, która odmówiła, ale szanujemy to - mówią twórczynie "W Milczeniu". - Była jeszcze jedna osoba, która akceptowała koncepcję filmu, chciała w nim wziąć udział, ale emocjonalnie nie była na to gotowa - wspomina Ewart.
Jak przyznaje, najtrudniejszy był dla niej sam etap rozmów z bliskimi ofiar. - Miałam świadomość, że narażam ich na ponowne przeżywanie dramatu. Taki konflikt wewnętrzny, że chcę zrobić film, ale czy mam od tego prawo? - mówi Ewart. Podziękowała rodzinom, że poświęciły jej tyle czasu, ile było konieczne. - Nikt nie okazał zniecierpliwienia, nie miałam poczucia, że się wiercą na krześle, choć oczywiście były emocje, czasami rozmowy były przerywane, bo emocje brały górę - tłumaczy.
Prywatne zdjęcia z archiwów rodzinnych
W filmie pojawiły się również zdjęcia i nagrania z prywatnych archiwów ofiar. - Zwracając się z prośbą o udostępnienie materiałów z prywatnych archiwów niczego nie wyznaczałyśmy, to była decyzja bohaterów. Zamysłem było pokazanie ich w prywatnych sytuacjach. Dla bohaterów to miało bardzo duże znaczenie - wyjaśniają Ewart i Kazen.
Twierdzą również, że niełatwym zadaniem było wybrać wypowiedzi spośród całego zgromadzonego materiału. - Dla mnie każda z tych rozmów była tak niezwykła, że puściłabym je w całości bez komentarza. Ten materiał na pewno zostanie zabezpieczony - zapewnia Ewart. Dodaje, że wybrać odpowiednie fragmenty spośród 150 godzin taśm to prawdziwe wyzwanie. - Podzieliłam sobie materiał na bloki tematyczne. Każdy miał wstępny wybór wypowiedzi. Potem było to redukowane, aż wybraliśmy ostatecznie. Kluczem było przede wszystkim to, żeby każda z tych wypowiedzi budowała bohatera, bo każda osoba jest inna. Z drugiej strony, żeby opowiadała film. A jednocześnie, żeby nie pokazywać tego w sposób histeryczny - zaznacza reżyserka.
Podziękowała też wszystkim zaangażowanym w powstawanie filmu. -To efekt talentu i wysiłku niesamowitego zespołu - podkreśliła.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24