Decyzja w sprawie wyrzucenia posłanki Lidii Staroń z klubu PO dopiero za dwa tygodnie. - Na razie prezydium klubu ma za mało danych - powiedział wiceszef PO Waldy Dzikowski. Staroń, według artykułu z "Rzeczpospolitej", zarobiła na własnej ustawie. Posłanka zaprzecza i twierdzi, że to pomówienie.
Wbrew wcześniejszym informacjom, zarząd Platformy nie zajął się sprawą Staroń na czwartkowym posiedzeniu. Prezydium klubu zdecydowało natomiast, że ma za mało danych, aby już teraz zadecydować o ewentualnym wykluczeniu posłanki.
- Spotkamy się za dwa tygodnie i podejmiemy decyzję w tej sprawie. Na razie jest za dużo niewiadomych - powiedział Waldy Dzikowski.
Chlebowski chciał wyrzucić posłankę
O tym, że już w czwartek PO może podjąć decyzję o wyrzuceniu posłanki, mówił szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. - Mam nadzieję, że posłanka Staroń zostanie dzisiaj wyrzucona z klubu, a być może i z partii - mówił.
Dodał, że za takich posłów trzeba przepraszać wyborców. - Miałem szereg niepotwierdzonych podejrzeń, które jednak okazały się prawdą. To pierwszy parlamentarzysta który będzie wyrzucony z klubu PO - stwierdził.
Kurski: to PR-owska rozgrywka
Jacek Kurski nie wierzy w szczerość intencji władz Platformy. - Wygląda to na PR-owską zagrywkę. Kogoś musi Platforma z własnych szeregów wykluczyć, pewnie kogo i tak chciałaby się pozbyć, żeby - być może - skaleczyć opozycje. Skoro w PO wszystko jest symetrycznie rozgrywane, to pewnie teraz szykują jakiś atak na PiS - prognozuje.
Lidia Staroń przekonuje, że to zemsta za jej "niepokorną" postawę. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Jak ujawniła na antenie TVN24, mogła narazić się różnym osobom w partii, bo m.in. odmówiła współpracy z prezydentem Olsztyna Czesławem Małkowskim, kwestionowała sposób zarządzania miastem oraz informowała NIK o nadużyciach niektórych działaczy.
Kilkaset tys. za... 749 zł
Sprawa Lidii Staroń dotyczy poprzedniej kadencji Sejmu, kiedy posłanka reprezentowała klub PO w pracach nad nowelizacją prawa spółdzielczego. Jednak rekomendację jej cofnięto w związku z niepotwierdzonymi informacjami, że może być stroną w pracach nad tą ustawą.
Jak pisze "Rzeczpospolita", sprawa wyjaśniła się, gdy do urzędu miasta w Olsztynie wpłynął akt notarialny podpisany przez Spółdzielnię Mieszkaniową Pojezierze oraz Lidię i Ryszarda Staroniów. Jak się okazało, znowelizowana ustawa umożliwiła posłance uwłaszczenie w 2008 r. lokalu usługowego. Grunt, na którym stoi ten obiekt, znajdujący się blisko centrum Olsztyna, wart jest kilkaset tys. zł. Jednak posłanka zapłaciła za niego zaledwie 749 zł.
Wcześniej, jeszcze przed nowelizacją przepisów, posłanka bezskutecznie zabiegała o wykup gruntu, na którym stoi pawilon. Wniosek dwukrotnie został odrzucony. "Rzeczpospolita" dotarła do pisma, które w kwietniu 2007 r. do kancelarii marszałka Sejmu wysłała spółdzielnia Pojezierze. Zgłaszano w nim wątpliwości co do obiektywizmu i bezstronności posłanki Staroń jako projektodawcy nowelizacji ustawy. Opisano tam dokładnie sprawę możliwego uwłaszczenia gruntu. Jednak pismo utknęło w Komisji Etyki Poselskiej.
Staroń: Nie wykupiłam gruntu
Lidia Staroń stanowczo zaprzecza, że skorzystała na zmianie prawa. - Nowelizacja nie zmieniła mojej sytuacji - zapewniła w TVN24. Jak tłumaczyła, "do dnia dzisiejszego nie wykupiła gruntu". - Gdybym chciała ten grunt kupić, zapłacę kilkaset tysięcy - dodała.
Jak wyjaśniła, suma 749 zł, którą zapłaciła - to cena sporządzenia aktu notarialnego.
PO obiecuje konsekwencje
- To skandal - komentował w rozmowie z TVN24 senator PO Łukasz Abgarowicz, który zastąpił Staroń w pracach nad nowelizacją prawa spółdzielczego. - W moim przekonaniu, na podstawie tej ustawy posłanka w ogóle nie powinna się uwłaszczać. To nie jest w porządku, nastąpiło duże nagięcie prawa - uważa senator. Jak wyjaśnił, wskutek nowelizacji prawa spółdzielczego "spółdzielca może się uwłaszczyć na spółdzielczym lokalu, ale tylko jeśli został on wzniesiony przez niego jako spółdzielcę".
W opinii senatora Abgarowicza, sytuacja posłanki - z politycznego punktu widzenia - jest katastrofą, tym bardziej, że miała ona stosować naciski na spółdzielnię.
Podobne deklaracje składał poseł PO Grzegorz Dolniak. - Jeżeli te informacje się potwierdzą, na pewno wyciągniemy stosowne konsekwencje, które mogą być bardzo poważne - powiedział.
Orędowniczka działkowców
Lidia Staroń, jeszcze zanim trafiła do Sejmu, wraz ze znajomymi, ujawniła liczne nadużycia w spółdzielni Pojezierze. W ich wyniku ówczesny prezes Zenon P. trafił do aresztu. Sprawa zaś - do sądu.
Natomiast już jako posłanka zasłynęła m.in. wypowiedzią o tym, że pracuje nad ustawą, która umożliwi przyznanie działkowcom prawa wieczystego użytkowania ogródków. Za to prezydium klubu PO zawiesiło ją w prawach członka klubu Platformy. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Fot. AG/Przemyslaw Skrzydlo; film: TVN24