3,5-letni Dawid, który po niemal dobie spędzonej w lesie został odnaleziony w piątek w miejscowości Karolinów koło Piotrkowa Trybunalskiego, czuje się już dobrze. Razem z mamą jest w szpitalu, gdzie wraca do zdrowia. - Jest już bardzo dobrze, Dawid bawi się i dużo mówi - cieszy się matka chłopca. Przez kilkanaście godzin dzieckiem opiekował się pies Misiek i to on wskazał miejsce pobytu 3,5-latka. Teraz zwierzak czeka na chłopca w domu. - Jak wrócimy to dostanie coś pysznego do jedzenia - zapewnia mama.
Nie wiadomo jeszcze kiedy dziecko wróci do domu. Ze względu na przeziębienie i zmiany w płucach lekarze zdecydowali o pozostawieniu chłopca w szpitalu jeszcze przez pewien czas. - Na dzień dzisiejszy jest w porządku, ma tylko zmiany w płucach, więc musi jeszcze zostać w szpitalu. To nie jest nic strasznego, ale musimy jeszcze poczekać - tłumaczy mama Dawida.
Jak powiedziała w TVN24, dziecko czuje się już dobrze, bawi się i dużo mówi. Nie wspomina jednak o całym zdarzeniu. - Pytałam go gdzie powędrował, ale nic się nie odzywa. Może później coś powie. Kobieta tłumaczy też, że Misiek jest bardzo do chłopca przywiązany. - Pies jest u nas trzy lata, więc od małego był przy dziecku. Bardzo dobrze się bawili i nigdy nie było problemów - podkreśla.
Pies bohater
Misiek czeka już na Dawida w domu. Jak mówią właściciele, zwierzę zachowuje się inaczej niż zwykle. Wydaje się, że nadal jest przestraszony tym, co działo się przez ostatnie dwa dni. Cały czas dostaje smakołyki do jedzenia. Jak mówił w TVN24 behawiorysta zwierzęcy Andrzej Kłosiński, psy mogą się martwić o ludzi. - Czują nieobecność człowieka, bądź innego psa. Pies podobnie jak człowiek tworzy więzi i jeśli jest ich pozbawiony, to reaguje. Zwierzę dlatego cały czas pilnowało chłopca, bo instynkt podpowiedział mu, że musi być ze słabszym członkiem grupy - przekonuje Kłosinski.
Wierny pies
Dziecko odnalazł leśniczy Jerzy Łysoń, któremu miejsce pobytu chłopca wskazał pies. - To pies uratował chłopca, a nie ja. Ja tylko znalazłem ich w lesie. Tylko zaszczekał i już wiedziałem, że tam będzie dziecko - tłumaczył mężczyzna. - Chłopiec leżał w takim zagłębieniu, było widać, że oddycha. Był skulony i leżał twarzą do ziemi. Jedyne co mówił, to to, że bardzo chce do mamy - kontynuował.
Według niego dziecko przeżyło tylko dlatego, że chyba pies je cały czas ogrzewał. - Tylko dzięki temu kundelkowi wszystko dobrze się skończyło. Ja akurat tam byłem. Tyle - stwierdził.
Poszukiwania
3,5-letni Dawid był poszukiwany od czwartku - m.in. przez strażaków i policjantów. Ostatni raz był wówczas widziany ok. godz. 16.30, gdy wybiegł z podwórka za swoim psem. Rodzina początkowo szukała dziecka na własną rękę; ok. godz. 18 zaalarmowała piotrkowską policję. Wieś, z której pochodzi chłopiec, otaczają kompleksy leśne. W prowadzonych na szeroką skalę poszukiwaniach uczestniczyło kilkaset osób: policjanci i strażacy z psami i kamerami termowizyjnymi, policyjne śmigłowce, rodzina dziecka i okoliczni mieszkańcy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24