Brak symulacji skutków finansowych oraz wyjaśnienia, dlaczego bezpłatne leki miałyby przysługiwać osobom po 75 roku życia - między innymi takie zarzuty postawiło Biuro Analiz Sejmowych w krytycznej opinii nt. projektu ustawy o bezpłatnych lekach dla seniorów. Polityk PiS przekonuje, że to tylko "inny punkt widzenia".
Wprowadzenie bezpłatnych leków dla seniorów było jedną z obietnic wyborczych PiS.
Biuro Analiz Sejmowych, które wydało krytyczną opinię o projekcie ustawy, zwróciło też uwagę na utrudnienie w dostępie do darmowych lekarstw, gdyż prawo do wypisywania takiej recepty mieliby tylko lekarze rodzinni.
"Kolejki odziedziczyliśmy po Platformie"
Tomasz Latos z PiS, określi opinię Biura jako "inny punkt widzenia", podstawę do dalszej dyskusji. Podkreślił, że dotychczas pacjenci, także ci najstarsi, byli zmuszeni czekać miesiącami w kolejkach do specjalisty, żeby uzyskać receptę.
- Teraz te leki będzie mógł przepisać lekarz rodzinny i to za darmo. W moim przekonaniu to ułatwi dostęp do leków polskim pacjentom po 75. roku życia, a nie utrudni. Dodatkowo mamy nadzieję, że dzięki temu rozwiązaniu również chociaż trochę odblokuje się kolejka do specjalisty, która w tej chwili jest bardzo długa. Takie długie kolejki odziedziczyliśmy po Platformie Obywatelskiej - przekonywał poseł. - Setki milionów złotych wydała poprzednia władza i do tej pory nie ma żadnego spójnego systemu informatycznego - powiedział.
"Kolejna niespełniona obietnica"
Bartosz Arłukowicz - poseł PO, były minister i obecny przewodniczący sejmowej komisji zdrowia - określa opinię BAS jako "druzgocącą". - Pacjenci 75+, aby uzyskać te obiecane bezpłatne leki, będą musieli wędrować po wizycie u specjalisty do swojego lekarza rodzinnego. Złożyłem poprawkę, żeby zmienić ten przepis, bo to specjaliści powinni także wypisywać te leki, ale minister zdrowia (Konstanty Radziwiłł - red.) jest nieugięty - dodał.
- To jest kolejna niespełniona obietnica i wielkie oszustwo wyborcze. W kampanii wyborczej wszyscy słyszeli, a zwłaszcza ci, których to dotyczy, że leki będą bezpłatne. Nikt nie mówił, że będą to tylko niektóre leki bezpłatne - skomentowała projekt ustawy była premier Ewa Kopacz. - Bardzo nas zaskoczyła ta skala pomocy, którą dzisiaj w ramach tejże ustawy proponuje PiS emerytom i rencistom po 75. roku życia - dodała posłanka PO, która w przeszłości była także ministrem zdrowia.
Wyliczyła, że "ta pomoc to 125 milionów w budżecie tegorocznym, więc na każdego Polaka po 75. roku życia wynosiłaby 3 złote i 47 groszy. Ponieważ ta ustawa wejdzie w ostatnim kwartale, to ta pomoc będzie rzędu 13 zł i 70 groszy. W przyszłym roku, kiedy planuje się i obiecuje się, że w budżecie będzie ponad 500 mln złotych na refundowanie tych leków, które będą bezpłatne dla ludzi po 75. roku życia, pomoc będzie miesięcznie na poziomie niespełna 16 zł".
- Te braki legislacyjne, miażdżąca opinia BAS na temat tej ustawy, nie spowodowały refleksji u naszych kolegów. Z uporem maniaka mówią, że to świetny pomysł. A dlaczego jest świetny? Bo jest "nasz" - powiedziała posłanka.
Kopacz zwróciła też uwagę na brak kryteriów umieszczania leków na liście bezpłatnych. - Jeden pan minister usiądzie z drugim przy kawie, podrapią się po głowie i będą trafiać długopisem, który lek ma się znaleźć - przewidywała.
Z kolei zdaniem posłów Nowoczesnej większe uprawnienia powinien mieć specjalista od chorób osób starszych, czyli geriatra. - Żałujemy bardzo, że nie nadano kompetencji lekarzom geriatrom, którzy tak naprawdę powinni kompleksowo zajmować się opieką nad seniorami - skomentowała poseł Joanna Augustynowska z Nowoczesnej.
Minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł, twierdzi że projekt ustawy jest już prawie gotowa. - Z dużą pewnością seniorzy ocenią ten projekt bardzo wysoko - dodał minister.
Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: pixabay.com