Poseł PiS Dariusz Matecki poinformował z mównicy sejmowej, że zrzeka się immunitetu. Podczas swojego wystąpienia zakuł się w kajdanki, mówiąc, że spodziewa się aresztu. Prokuratura chce mu postawić zarzuty popełnienia łącznie sześciu przestępstw, zagrożonych karą do 10 lat pozbawienia wolności.
W środę uchylenie posłowi PiS immunitetu zarekomendowała sejmowa komisja regulaminowa. Później, wieczorem, przedstawiciel komisji zaprezentował sprawozdanie z prac komisji w tej sprawie.
Głos zabrał też sam Dariusz Matecki, który poinformował, że zrzeka się immunitetu. - W czasie wyborów deklarowałem, że jestem za likwidacją immunitetów parlamentarnych oraz sędziowskich, więc jest to moje honorowe zobowiązanie wobec obywateli, pomimo tego, że całkowicie nie zgadzam się z zarzutami prokuratury - powiedział.
Matecki: jestem całkowicie niewinny
- Jestem człowiekiem niewinnym, a zarzuty stawiane mi przez siłowo przejętą prokuraturę na osobiste zlecenie Donalda Tuska, (...), są jedynie polityczną zemstą, próbą wyeliminowania mnie z życia publicznego i zastraszenia wszystkich, którzy odważą się sprzeciwić władzy Tuska - kontynuował.
- Dziś rządzący chcą zlikwidować nie tylko mnie, ale całą opozycję. Widzimy to po ataku na środowisko dawnej Suwerennej Polski, po nielegalnej blokadzie środków dla Prawa i Sprawiedliwości w czasie kampanii prezydenckiej, po medialnych nagonkach na każdego, kto nie zgadza się z dyktatem Berlina i Brukseli - przekonywał poseł PiS.
Matecki zakuł się w kajdanki. Mówił o "dyktaturze"
W pewnym momencie swojego wystąpienia Matecki zakuł się w kajdanki, mówiąc, że spodziewa się aresztu. - Szanowni państwo, macie swój spektakl. Będziecie mieć posła w kajdankach na sejmowej mównicy. Niech ten obrazek stanie się symbolem tego, do czego dzisiaj zmierza Polska. Niech każdy zobaczy, czym się stało państwo pod rządami Donalda Tuska. Niech też pamiętają, że każda dyktatura kiedyś upadnie - mówił dalej Matecki.
W tym momencie zaprezentował także baner z wizerunkami Władimira Putina, Alaksandra Łukaszenki, Donalda Tuska i Adama Bodnara, z podpisem: "Każda dyktatura kiedyś upadnie".
Następnie mówił w języku angielskim. - To jest wiadomość z Polski do wolnego świata, od demokracji, która upada. Stoję przed wami w kajdankach na rękach w polskim parlamencie. Jestem członkiem opozycji, a oni chcą, żebym trafił do więzienia za nic. To nie jest sprawiedliwość. To polityczna atak - mówił dalej Matecki.
- Jestem spakowany w hotelu poselskim na jutrzejszy areszt - dodał już po polsku.
Matecki ma sam iść do prokuratury
Matecki złożył pismo w sprawie zrzeczenia się immunitetu na ręce prowadzącej obrady wicemarszałkini Sejmu Doroty Niedzieli. Ta poinformowała, że przekaże je do sejmowej komisji regulaminowej, żeby ta wydała opinię co do formalnej poprawności tego orzeczenia.
Jak dowiedział się reporter TVN24 Bartłomiej Ślak, Matecki sam ma zamiar udać się w czwartek rano do prokuratury. W związku z tym ma być nieobecny na czwartkowych obradach Sejmu.
Co prokuratura zarzuca Dariuszowi Mateckiemu
Prokuratura planuje przedstawić Mateckiemu zarzuty dotyczące między innymi podjęcia działań w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej, polegających na konsultowaniu z urzędnikami resortu sprawiedliwości warunków ofert stowarzyszeń Fidei Defensor oraz Przyjaciół Zdrowia przed formalnym złożeniem tych ofert w konkursie na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości, a także podejmowaniu działań zmierzających do wskazania - wbrew zasadom konkursu - określonych organizacji jako tych, które mają otrzymać dotację celową. Matecki już wcześniej twierdził, że zarzuty prokuratury wobec niego są "skrajnie absurdalne i nieprawdziwe". Zapewniał też, że nie zamierza unikać odpowiedzialności poprzez wyjazd z Polski.
Zarzuty, które prokuratura chce postawić posłowi Mateckiemu, dotyczą także podejmowania czynności w celu "udaremnienia stwierdzenia przestępnego pochodzenia środków płatniczych w kwocie nie mniejszej niż 447 500 zł", zawarcia dwóch pozornych umów o pracę z Centrum Informacyjnym Lasów Państwowych i z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach potwierdzających wykonanie pracy, która w rzeczywistości nie została wykonana.
Rekomendacja dla Sejmu w sprawie uchylenia immunitetu Kaczyńskiemu
Także w środę poseł Tomasz Głogowski z Koalicji Obywatelskiej przedstawił Sejmowi sprawozdanie komisji regulaminowej dotyczące wniosku o uchylenie immunitetu prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.
O tym, że przedłoży Sejmowi rekomendację o uchylenie immunitetu, komisja zdecydowała na posiedzeniu 21 lutego.
Wniosek o pociągnięcie Kaczyńskiego do odpowiedzialności złożył obecny europoseł Krzysztof Brejza jako oskarżyciel prywatny. Sprawa dotyczy słów Kaczyńskiego przed komisją śledczą ds. Pegasusa, kiedy określił on Brejzę mianem "znaczącego polityka formacji opozycyjnej", który "dopuszcza się bardzo poważnych, a przy tym odrażających przestępstw".
Głogowski podkreślił, że prezes PiS nie był obecny na posiedzeniu komisji regulaminowej, gdzie reprezentował go poseł PiS Zbigniew Bogucki.
Dodał, że Jarosław Kaczyński skierował list do członków komisji, "w którym prosił o wyrażanie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności". Głogowski zaznaczył, że "zarówno poseł Kaczyński (listownie - red.) jak i poseł Bogucki" podczas posiedzenia komisji "próbowali przekonać posłów do tego, iż była to wypowiedź wyrażająca opinię, a nie oskarżenia".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24