Skąd wziął się najnowszy polsko-żydowski spór i czy można go rozwiązać? Komentarz Jacka Stawiskiego, gospodarza programu "Horyzont" w TVN24.
Czy uda się uniknąć eskalacji kolejnego sporu polsko-żydowskiego i polsko-izraelskiego z historią w tle, ale tym razem sporu o zasady zwrotu mienia, które należało do II wojny światowej do polskich Żydów? Nie będzie to łatwe, ponieważ problem reprywatyzacji, zwrotu mienia, nie został w Polsce rozwiązany systemowo i całościowo. Nie ma jednolitej reprywatyzacji, różni obywatele niezależnie od narodowości, a także różne instytucje, próbowały dochodzić swoich praw. Z bardzo różnym skutkiem.
Jedni odzyskali mienie albo część mienia, inni nie. Brak tego systemowego rozwiązania naraża Polskę i nas wszystkich na opinię kraju, który choć dużo mówi o tragedii przeszłości, II wojny światowej, komunizmu itd., to tam, gdzie sam mógłby się uporać ze spuścizną XX wieku, nie potrafi tego zrobić.
Państwo "znacjonalizowało" nieruchomości, które Niemcy zabrali Żydom
Zwrot mienia utraconego przez polskich obywateli, Polaków, Żydów, innych, w latach okupacji niemieckiej 1939-1944/45, sowieckiej 1939-41 i wreszcie okresu Polski Ludowej 1944/45-1989/1990 nie jest łatwy. Od wojny i początków PRL minęło około 80 lat. Niemcy nazistowskie dokonały ogromnych zniszczeń polskich miast, miasteczek, wsi. Niemcy pozbawili wszystkich Żydów polskich w okupowanej Polsce wszelkiego majątku, który został "znacjonalizowany" przez Trzecią Rzeszę.
Około 90 procent polskich Żydów zostało wymordowanych. Zniknęły całe wspólnoty żydowskie, w wielkich, jak i małych miastach i miejscowościach. Choć niemieckie państwo hitlerowskie "znacjonalizowało" majątek zamordowanych i prześladowanych Żydów, to jednak nieruchomości, w których mieszkali Żydzi, zostały. W całej Polsce do mieszkań, domów, kiedyś należących do Żydów, wprowadzili się Polacy. Tak dzisiaj wygląda polski krajobraz.
Dla mieszkańców współczesnej Polski to oczywistość, rzadko, jeśli w ogóle, pobudzająca do refleksji o Holokauście i jego konsekwencjach, także społecznych. Dla Żydów, dla Izraelczyków, to często gorzka obserwacja i powód do wyrzutów wobec Polski i Polaków, że mieszkają w domach swoich wymordowanych sąsiadów i współobywateli.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że państwo komunistyczne ponownie "znacjonalizowało" nieruchomości, które Niemcy zabrali Żydom. Uznano, że to mienie opuszczone albo wręcz, to ponura ironia, "poniemieckie". Jak pogodzić prawo do odzyskania zabranego mienia z prawem polskich społeczności do bezpiecznej egzystencji i dachu nad głową? Brak pomysłu na rozwiązanie tej kwadratury koła jest jednym z powodów dzisiejszego klinczu.
Skutki upaństwowienia odczuwane są do dzisiaj
Po wojnie Polsce narzucono nowy kształt terytorialny i nowy ustrój gospodarczy i własnościowy. Polska utraciła na rzecz stalinowskiego Związku Sowieckiego ponad 50 procent przedwojennego terytorium - Ziemie Wschodnie z Wilnem, Grodnem, Brześciem, Pińskiem, Lwowem, Tarnopolem czy Stanisławowem. Majątki utracili Polacy i Żydzi. Polacy o tym pamiętają, strony żydowska i izraelska rzadziej.
Dyskusje o mieniu zabużańskim w Polsce po 1989 r. także były ważnym elementem rozmów o zatarciu niesprawiedliwości wojennych. Restytucja majątków zabużańskich przez państwa powstałe po upadku ZSSR, np. Litwę, nie zawsze odpowiadała polskim oczekiwaniom, ponieważ Litwa wracała do przedwojennej struktury własnościowej, ale nie zawsze uwzględniała Polaków, którzy byli obywatelami II RP, a nie Republiki Litewskiej z lat 1918-1940.
Powojenny system narzucony Polsce oznaczał rewolucję własnościową. Dekrety władz komunistycznych wprowadziły parcelację majątków ziemskich oraz rozległą nacjonalizację gospodarki. Ofiarami tych dekretów padli Polacy i Żydzi oraz ich spadkobiercy. Ogłoszono upaństwowienie centrum miast, np. Warszawy.
Po 1989 r. nie zakwestionowano dekretu o reformie rolnej. Nie zakwestionowano do końca decyzji o nacjonalizacji gałęzi gospodarki, choć wprowadzono ponownie wolny rynek i kapitalizm. Skutki upaństwowienia gospodarki w PRL oraz dekretów o upaństwowieniu przestrzeni miejskich odczuwane są do dzisiaj i blokują albo komplikują zwrot mienia. Dekret PKWN o reformie rolnej, jeden z filarów ustrojowych PRL, pozostaje jednym z filarów ustroju społecznego w Polsce także po 1989 r.
Istotna rewolucja własnościowa dokonała się po 1945 r. na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Decyzje aliantów o wysiedleniu ludności niemieckiej i włączeniu tych rozległych obszarów do Polski pojałtańskiej wprowadziły właściwie zasadę "zerową", jeśli chodzi o własność. Przedwojenni niemieccy właściciele nie mają w Polsce żadnych właściwie szans na odzyskanie majątków, co potwierdzają polskie i międzynarodowe sądy.
Włączenie do Polski tzw. Ziem Odzyskanych oznacza koniec własności niemieckiej na tych ziemiach, choć społeczne obawy przed powrotem "Niemców" wracały i w PRL, i w III RP, podsycane przez polityków, którzy na niechęci do Niemiec opierają swoje polityczne programy.
Moskwa narzuciła obowiązek przejęcia na siebie roszczeń
Jest jeszcze jeden istotny element polskiego krajobrazu własnościowego w odniesieniu do zagranicy. PRL, licząc na współpracę z partnerami zachodnimi, wypłaciła niektórym rządom, w tym amerykańskiemu, odszkodowania za majątek ich obywateli, znacjonalizowany w Polsce. W latach 60-tych to były dziesiątki milionów dolarów, sumy na tamten czas ogromne.
Kto właściwie odzyskał majątek i na jakich zasadach po upadku komunizmu? Na pewno liczne nieruchomości odzyskał Kościół katolicki. W 1997 r. uchwalono ustawę o zwrocie nieruchomości gmin żydowskich na terenie współczesnej Polski, także na Ziemiach Zachodnich i Północnych (w PRL nazywano je Odzyskanymi).
Właściciele mienia zabużańskiego dochodzili swoich roszczeń i uzyskali rekompensaty od współczesnego państwa, które uszanowało fakt, że Moskwa narzuciła Polsce pojałtańskiej obowiązek przejęcia na siebie roszczeń obywateli polskich z Kresów.
Nie kwestionując prawa PRL, zakwestionowano naruszenia prawa PRL
Najwięcej kontrowersji budzi zwrot mienia poprzez procesy sądowe. Każdy z przypadków jest inny. Każdy trzeba by omówić oddzielnie. Ale są dwie kwestie zasadnicze, o których warto wspomnieć. Po pierwsze, bardzo często sądy przyznawały zwrot mienia, w miastach czy na wsiach, po sprawdzeniu, że państwo komunistyczne przejęło majątek niezgodnie nawet z prawem PRL. Nie kwestionując prawa PRL, zakwestionowano naruszenia prawa PRL. To istna łamigłówka prawno-ustrojowa.
Ale to przecież nic nowego. Komuniści w PRL łamali własne prawa, np. wprowadzając w grudniu 1981 r. przewidziany w konstytucji Polski Ludowej stan wojenny z naruszeniem dosłownych przepisów tejże konstytucji. I druga kwestia: brak kompleksowej, systemowej ustawy reprywatyzacyjnej pozwolił na uruchomienie wynaturzeń prywatyzacji, nadużyć i oszustw. To nie reprywatyzacja jako taka uruchomiła dziką reprywatyzację, ale brak przejrzystych przepisów o reprywatyzacji.
Krytyka dzikiej reprywatyzacji, społecznie uzasadniona, doprowadziła jednak do zakwestionowania zasady zwrotu mienia jako takiej. Krytykom reprywatyzacji z prawicy i lewicy warto przypomnieć, że w tradycji zachodniej, europejskiej prawo własności jest święte. Państwo ma obowiązek szanować własność także jako jeden z filarów wolności. Ograniczenia prawa własności muszą mieć charakter wyjątkowy.
Czy uda się uniknąć eskalacji kolejnego sporu z historią w tle?
Czy można rozwiązać problem reprywatyzacji i doprowadzić go do końca tak, aby Polska nie była jedynym krajem Europy Środkowo-Wschodniej z UE i NATO, który nie znalazł pomysłu na uregulowanie spraw majątkowych, wynikających z okupacji niemieckiej i ustrojowych rewolucji okresu PRL? Oczywiście, że można.
Chciałbym, aby powstała solidna, naprawdę ponadpolityczna, komisja ekspertów, polskich, żydowskich, izraelskich, może międzynarodowych, która będzie pracować nad raportem o tym, co i komu musi i może być zwrócone, a co nie. W komisji powinni zasiadać także przedstawiciele właścicieli, spadkobierców oraz dzisiejszych użytkowników wspominanych nieruchomości.
Należy oszacować, co już zostało zwrócone w trybie indywidualnym i zbiorowym. Należałoby wzorem innych krajów powołać fundusz, z którego będą wypłacane rekompensaty, jeśli odwrócenie spraw własności jest społecznie niewykonalne po ośmiu dekadach. Polska musi to zainicjować sama, a nie zasłaniać się okupacją niemiecką, ponieważ zabagnione problemy własności są oczywiście skutkiem okupacji, ale są także skutkiem ogromnych zmian ustrojowych, terytorialnych i społecznych na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Warto takie działania podjąć teraz i rozmawiać o polskim prawie, dlatego że odzew na polskie przepisy własnościowe jest duży na świecie, zwłaszcza w Izraelu i Ameryce, gdzie mieszkają duże społeczności żydowskie, związane kiedyś z Polską.
Dbając o wizerunek Polski, o którym mówi się codziennie, dbajmy o to, aby Polska potrafiła pokazać, że umie radzić sobie z wyzwaniami społecznymi. Czy nie warto podjąć wysiłku? Odmowa zmierzenia się z problemem będzie miała opłakane skutki. Nie tylko za granicą, ale także w Polsce. Podział na tych, którzy jakoś odzyskali mienie lub jego część, i na tych, którym państwo zablokowało szanse na odzyskanie majątku, będzie niszczący w sensie społecznym i politycznym. Wykopie kolejny rów w podzielonej Polsce i obciąży relacje ze Stanami Zjednoczonymi, Izraelem, diasporą żydowską i być może różnymi państwami Europy i świata. Jeśli nie wytłumaczymy swoich racji, przylgnie do nas łatka narodu i państwa, który nie poradził sobie do końca z powikłaną spuścizną XX wieku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24