"Ja bym nie pozwolił zabić tego chłopaka". Londyn, polscy emigranci i tajemnicza zbrodnia

[object Object]
Grzegorz Pietrycki został brutalnie zamordowany prawie trzy lata temutvn24
wideo 2/4

W brytyjskim więzieniu, po poszlakowym procesie, wyroki dożywocia odsiaduje dwóch Polaków - Patryk Pachecka i Grzegorz Szal. Skazano ich za brutalne zabójstwo, którego najprawdopodobniej nie popełnili. Jednego z mężczyzn za darmo broni prestiżowa londyńska kancelaria prawnicza. Reportaż Jakuba Stachowiaka i Patryka Szczepaniaka z "Superwizjera".

Z podrzeszowskich Ropczyc w poszukiwaniu pracy wyjechał do Anglii 25-letni Grzegorz Pietrycki. Wcześniej uczył się w zawodówce, ale rzucił naukę. Do Anglii pojechał razem z Marcinem, przyjacielem ze szkoły.

Pietrycki wrócił do Ropczyc po dwóch latach, ale już w trumnie. W niewielkim mieście o śmierci Grzegorza nikt nie chce rozmawiać. Rodzina pozornie pogodziła się ze stratą syna. - Grzesiek nie żyje i rozmawianie o tym życia mu nie wróci – ucina matka.

"Trzpiotowaty i taki lekkoduch"

W Londynie mieszka prawie 200 tysięcy Polaków. Tu trafia niemal każdy, kto przyjeżdża na Wyspy w poszukiwaniu pracy. Grzegorz i Marcin wynajęli pokój w dzielnicy Wood Green, przy Maryland Road 10. Pracowali w budownictwie.

Kilka miesięcy po przyjeździe poznali na ulicy Patryka Pacheckę. 31-letni gdańszczanin wyjechał z Polski, bo miał kłopoty z prawem.

- On był trzpiotowaty i taki lekkoduch. Nie daj Boże coś by się gdzieś stało, to nie można mu było powiedzieć źle o kimś. On od razu by poszedł i jak mówił, by utłukł, by zabił – mówi Teresa Brej, matka chrzestna Patryka Pachecki, która go wychowywała.

Na początku sierpnia 2016 roku, kilka dni po tym spotkaniu, Marcin, Grzegorz i Patryk zostali współlokatorami.

Skazywany "za różne rzeczy"

Kolejną ważną postacią w tej historii jest Grzegorz Szal. To przyjaciel Patryka Pachecki jeszcze z czasów gdańskich. Łączyła ich kryminalna przeszłość i problemy z policją.

Szal był częstym gościem w domu przy Maryland Road 10. Wraz z dziewczyną mieszkał ulicę dalej. – Najpierw ja przyjechałam, a on później – opowiada Magdalena Frejtak, partnerka Grzegorza Szala. Przyznaje, że skazywany był "za różne rzeczy" – za rozbój, oszustwo czy narkotyki.

Sąsiad Polaków mieszkających przy Maryland Road podkreśla, że mężczyźni czasami byli hałaśliwi. - Widywałem ich, jak przesiadywali na schodach i pili. Kłócili się, wszczynali awantury, zaczepiali przechodniów. Kiedyś jeden z nich do mnie podszedł i zaczął oglądać mój zegarek. Kazałem mu się odczepić. Powiedziałem "nie dotykaj mojego zegarka". Drugi krzyknął, żeby mnie zostawił – oowiada.

Na dwa dni przez zabójstwem Pietryckiego w mieszkaniu przy Maryland pojawił się nowy współlokator, 30-letni Grzegorz G. Wprowadził się tymczasowo, bo nie miał dachu nad głową. Właśnie rzuciła go dziewczyna, Ilona.

Tak zaczęła się znajomość, która zaważyła na losach całej czwórki.

"Cały czas wąchał amfetaminę"

Poniedziałek 23 sierpnia 2016 roku był bardzo ciepłym dniem w Londynie. Grzegorz Szal po południu spotkał się z Grzegorzem G. Kamery monitoringu uchwyciły ich obu, idących razem. Policja zabezpieczyła nagrania, a na potrzeby analizy oznaczyła kolorowymi strzałkami każdą z nagranych osób.

Jak relacjonuje Grzegorz Szal, Grzegorz G. tego dnia był poddenerwowany. – Ja poszedłem na Maryland Road, a on tam siedział. Co się później okazało, cały czas wąchał amfetaminę. Zapytał się mnie, czy z nim posiedzę i porozmawiam – opowiada. – On miał bardzo mało kolegów czy znajomych – dodaje.

Po kilku godzinach siedzenia na Maryland Road, obaj przenieśli się do mieszkania Szala. Po drodze kupili alkohol.

- To był pierwszy raz, kiedy Grzesiek po mnie nie przyszedł do pracy. Napisał mi SMS-a, że rozmawia z Grzegorzem G., że on mu się zwierza, że ma problem – mówi Magdalena Frejtak. Partnerka Szala nie widziała w tym problemu, bo miała z pracy blisko do domu. – Wróciłam, a oni siedzieli i pili w ogrodzie – wspomina.

- Wypiłem z nim u nas w domu flaszkę whisky. On zaczął drugą pić. Byłem zmęczony tym jego całym gadaniem, narzekaniem na Ilonę, jak mu źle, niedobrze i co on teraz zrobi – stwierdza Grzegorz Szal. – Ja mówię: "Facet, ja cię tutaj nie mam gdzie położyć. Musisz iść". A on: "Dobra, Grzegorz, to ja proszę cię, weź mnie odprowadź na Maryland Road" – opowiada. Szal się zgodził.

Na nagraniu widać, jak Szal i Grzegorz G. o godzinie 4:12 nad ranem zbliżają się do mieszkania przy Maryland Road. Z domu Szala to zaledwie kilka minut spaceru.

- Pierwszy z nich pojawia się w mieszkaniu około godziny 4 nad ranem. Wchodzi przez okno. W lecie mieszkańcy domu spali z oknami otwartymi na oścież, dlatego czasem używali ich jako drzwi – mówi Siobhan Grey z kancelarii prawnej Carmelite Chambers, broniącej Pachecki.

W pokoju byli wtedy Grzegorz Pietrycki i Patryk Pachecka. Ten pierwszy spał. Pachecka zeznał, że on sam w tym czasie siedział przed komputerem. Nie mógł spać z powodu upału. Godzinę później miał wyjść do pracy.

Grzegorz G. wszedł do pokoju przez okno, a Szal został na zewnątrz. – On odsunął tę firankę i zobaczył mnie, że ja nie śpię. Zrobił duże oczy. Widziałem w jego twarzy zdziwienie. Wszedł, usiadł obok mnie na sofie. Położył rękę na moim ramieniu, w takim geście serdeczności, jak kolega – opowiada Patryk Pachecka. – Powiedział do mnie: "Chciałbym cię przeprosić za wczoraj, za swoje wczorajsze zachowanie" – dodaje.

"Ja bym nie pozwolił zabić tego chłopaka"

Od tego momentu relacje uczestników spotkania zaczynają się różnić. Każdy z nich twierdzi, że tylko on mówi prawdę, a reszta kłamie.

- Na samym początku Pachecka wyszedł i powiedział "Grzegorz, poczekaj, bo ja idę zaraz do sklepu po papierosy. Wezmę tylko pieniądze z domu". I ja czekałem na dworze na Pacheckę. On po chwili wyszedł i mówi: "Grzegorz, chodź mi pomóż uspokoić tego idiotę Grzegorza G., bo zaczyna się kłócić z Pietryckim" – mówi Grzegorz Szal.

Szal przyznaje, że wszedł do domu i stanął w progu drzwi. Jak twierdzi, zwrócił uwagę Grzegorzowi G., że ten jest pijany i pod wpływem narkotyków, i kazał mu się uspokoić.

– Po jakimś czasie poprosił mnie, żebym obudził mojego współlokatora Jakuba, bo też chciałby z nim porozmawiać. Jak ja bym wiedział, że on wszedł w takiej intencji, w jakiej przyszedł, ja bym nie wyszedł z tego pokoju nigdy w życiu – stwierdza Patryk Pachecka. – Ja bym nie pozwolił zabić tego chłopaka – dodaje i zapewnia, że atak nastąpił kilka sekund po jego wyjściu z pokoju.

Zdaniem Grzegorza Szala, Patryk Pachecka "mógł to widzieć". – Nie musiał brać udziału, ale mógł to widzieć. Na pewno był w tym pokoju – twierdzi Szal.

Pachecka zarzeka się, że nie widział ataku. – Jak ja bym był w tym pokoju i bym nie zareagował, to czułbym się winny. Jak bym widział, że on ma nóż, bym mu na to nie pozwolił. Ja bym obudził Pietryckiego i do niczego by nie doszło. Doszłoby do jakiejś szarpaniny i by było po wszystkim – przekonuje.

Grzegorz Szal opowiada: - Wyszedłem i za chwilę Pachecka wybiegł i mówi: "Zrywaj się, bo ten idiota szaleje z nożami". I tyle. Ja zacząłem uciekać do domu.

W relacji Pachecki, sytuacja wyglądała tak: - Wróciłem się do tego pokoju i zobaczyłem miejsce rzeźni. Zobaczyłem dwie osoby, Grzegorza Pietryckiego, który nie żyje i Grzegorza G, który go trzymał. Trzymali się oburącz, jak zapaśnicy. Cały pokój był we krwi. Z Pietryckiego leciało jak z rynny. Jedyne na co było mnie stać, to po prostu krzyczałem: "Weź go zostaw, debilu". Wybiegłem z tego domu. Nogi same pobiegły.

Grzegorz Szal i Patryk Pachecka twierdzą, że żaden z nich nie widział ataku nożem na Grzegorza Pietryckiego.

"Cały pokryty krwią"

Niecałe pół minuty po tym, jak Pachecka i Szal uciekają z domu, kamera rejestruje biegnącego w przeciwnym kierunku Grzegorza Pietryckiego. Jest tylko w szortach i w koszulce, biegnie boso. Chwilę potem, zdaniem policji, idzie za nim Grzegorz G. Można dostrzec, że prawdopodobnie trzyma w prawej dłoni jakiś przedmiot.

To jedyne nagranie obu mężczyzn tej nocy.

- Krew znaleziono pod zaparkowanym obok samochodem. Wygląda na to, jakby ktoś się tam schował. Potem musiał przejść ulicę dalej. Wiemy to ze śladów krwi, jakie zostawił. Pytaniem pozostaje, czy zabójca zadał tam kolejne ciosy – mówi Siobhan Grey, adwokatka Pachecki.

Grzegorz Pietrycki obudził jednego z mieszkańców pobliskich domów. Z nagrania wynika, że ranny był "cały pokryty krwią".

Kiedy na miejsce ataku jedzie policja, Patryk Pachecka błąka się po okolicy. – Zamiast uciekać dalej, zatrzymuje się i wraca do domu. Wraca, bo zdaje sobie sprawę, że to, co zrobił mogło wyglądać na ucieczkę. Wchodzi do domu i nieświadomie nadeptuje na plamę krwi należącą do zamordowanego – opowiada Siobhan Grey.

- Przeszukałem cały ten pokój, bo myślałem, że jeżeli ten człowiek zrobił coś takiego, tak samo mógł gdzieś wrzucić jego ciało. Przypomniałem sobie, że jak wracałem, zobaczyłem krew na filarze. Wiedziałem, że w tym pokoju ludzie wchodzili i wychodzili przez to okno – mówi Patryk Pachecka. - Stanąłem na sofę i wyjrzałem przez okno, czy Grzegorz gdzieś tam na dole nie leży. Bo on był w ciężkim stanie, mógł wypaść przy próbie ucieczki - dodaje.

Patryk Pachecka zabrał dokumenty i, jak zarejestrowały kamery monitoringu, ponownie wyszedł z domu.

Po śladach krwi

W tym czasie policja po śladach krwi na chodniku dotarła do mieszkania przy Maryland Road 10. Pachecka wówczas kupował papierosy w pobliskim sklepie. Kilka minut później zatrzymała go policja w parku nieopodal jego mieszkania.

- Policja zatrzymała mnie około kilometr od miejsca tego darzenia, na głównej ulicy, High Road. Zatrzymała mnie, skuła w kajdanki, przeszukała, przejrzała moje ubrania, czy nie mam krwi, czy nie mam jakichś zadrapań lub narzędzia – opowiada Patryk Pachecka. Po dziesięciu minutach został puszczony wolno.

- Najważniejsze w raporcie policyjnym jest to, że na Pachetce nie ma śladów krwi. Nie jest ranny i nie ma broni – zwraca uwagę prawniczka z kancelarii Carmelite Chambers.

23 sierpnia 2016 roku o godzinie 5:15 Grzegorz Pietrycki umiera pod drzwiami sąsiada przy Glendale Avenue 5. Otrzymał kilkanaście ciosów ostrym narzędziem. Śmiertelną okazała się rana na szyi. Nóż przeciął tętnicę szyjną.

Grzegorz G. znika bez śladu.

"Świadkowie nie mówili prawdy"

- Świadkowie przesłuchani bezpośrednio po zabójstwie nie mówili prawdy. Byli przerażeni, nie chcieli być w nic zamieszani i bali się – uważa Siobhan Grey.

Magdalena Frejtak, zapytana, czemu jej partner Grzegorz Szal nie poszedł na policję i nie powiedział, co się stało, twierdzi, że "to jest taka mentalność, że tyle lat przesiedział". – Pierwsze przesłuchanie zupełnie inaczej wyglądało. Dopiero w następnym powiedział, bo zdał sobie sprawę, w co on może być wkręcony – ocenia. - My dobrze nie znaliśmy Grzegorza G. i nie wiedzieliśmy, co to jest za świr – dodaje.

Patryk Pachecka i Grzegorz Szal podczas przesłuchań kilka razy zmieniali wersje. Początkowo twierdzili, że w ogóle nie było ich w domu w chwili zabójstwa. Te sprzeczne zeznania zaważyły potem na ich losie.

- Kłamałem. Ja się tak wychowałem. Siedziałem w kryminale i bym nie potrafił iść na policję i sprzedać. Ja wiem, że to jest mój błąd – przyznaje dziś Patryk Pachecka.

Matkę i syna w noc zabójstwa obudziły krzyki

W noc zabójstwa w mieszkaniu przy Maryland Road 10 w innym pokoju znajdowali się także kolejni lokatorzy, Elżbieta T. i jej syn Rafał T.

Ich zeznania są bardzo ważne. Oboje opowiedzieli policji, że w nocy obudziły ich krzyki.

- Ta kobieta podobno płakała i podobno kilka razy się jej pytali, czy krzyczał "co ja ci zrobiłem" czy "co ja wam zrobiłem". I ona dobrze słyszała "co ja ci zrobiłem" – opowiada partnerka Grzegorza Szala.

- To był bardzo ważny moment tego procesu. Słowo "you" (po angielsku oznaczające zarówno "ty", jak i "wy" - red.) w zeznaniach świadków było użyte w liczbie pojedynczej, a nie mnogiej. To znaczy, że w momencie, gdy zamordowany wykrzykiwał te słowa, w salonie była tylko jedna osoba – stwierdza Siobhan Grey.

Kim była ta osoba? Odpowiedzi trzeba szukać w zeznaniach świadków. "Rafał wyszedł z pokoju i stał za drzwiami przedniej sypialni. Elżbieta pozostała przy drzwiach. Drzwi otworzyła osoba, którą oboje później zidentyfikowali jako Grzegorza G., który wydawał się być pod wpływem narkotyków, z szaleństwem w oczach. Rafał i jego matka spanikowali. Rafał zeznaje, że Grzesiek patrzył wprost na niego. Jego oczy były szeroko otwarte, jakby wychodziły z orbit" - zanotował angielski oficer śledczy.

Grzegorz G. milczał

Policja nie mogła tego skonfrontować z Grzegorzem G., bo ten zniknął. Dzień po zabójstwie wyjechał z Londynu i zmienił numer telefonu. Jak się później okazało, wyjechał do odległego o 135 kilometrów Peterborough.

Mieszkanie na fałszywe nazwisko wynajęła mu jego była dziewczyna, Ilona. Zrobiła to, choć wiedziała, że Grzegorz G. był poszukiwany przez policję.

- Ja nie miałam nic z tym wspólnego – odpowiada Ilona H., pytana o zabójstwo Grzegorza Pietryckiego. Stwierdza, że nie zeznawała w tej sprawie i nie chce kontynuować rozmowy z reporterami "Superwizjera".

Kobieta została później oskarżona i skazana za utrudnianie śledztwa i ukrywanie informacji o poszukiwanym Grzegorzu G.

- Ja wtedy Ilonę poznałam. Ona nam wtedy opowiedziała, że on u niej był, że ona go odebrała po tym wszystkim, że on przyszedł się do niej wyspać – podkreśla Magdalena Frejtak. Partnerka Grzegorza Szala stwierdza, że Ilona H. nieraz mówiła o tym, że Grzegorz G. zabił człowieka. – Ona była tego w pełni świadoma. Ona wiedziała, że to on zabił. Pojechała, bo on jej powiedział, co zrobił – uważa Frejtak.

Ilona H., pytana o możliwość kontaktu z Grzegorzem G., odpowiada krótko "niech pan szuka dalej". – Mnie nie interesuje, kogo pan szuka – dodaje.

Grzegorz G., został zatrzymany niecałe pięć miesięcy po zabójstwie. W areszcie był już wtedy Szal. Ostatni za kratki trafił Pachecka. Całą trójkę oskarżono o zabójstwo Pietryckiego. Grzegorz G. milczał przez cały czas trwania śledztwa i procesu. Nie przyznawał się i odmawiał składania wyjaśnień.

- Ubrał okularki, powiedział, że się nas boi, że jesteśmy kryminalistami z Polski i że nie będzie zeznawał. Po prostu się wybielił naszymi osobami. Powiedział, że go tam nie było i że się nas obawia, bo jesteśmy przestępcami, bandytami z jednego miasta – mówi Patryk Pachecka.

"Czwarty człowiek" - pierwsza część dyskusji
"Czwarty człowiek" - pierwsza część dyskusjitvn24

Dwóch skazanych, jeden uniewinniony

Proces w sprawie zabójstwa Grzegorza Pietryckiego przed Central Criminal Court w Londynie rozpoczął się 6 listopada 2017 roku i trwał sześć tygodni. Dwunastoosobowa ława przysięgłych naradzała się prawie 19 godzin.

Werdykt ogłosiła 29 grudnia 2017 roku. Grzegorza G. uniewinniono. Patryk Pachecka i Grzegorz Szal uznani zostali za winnych zabójstwa. 24 lipca 2018 r. skazano ich na dożywocie, z możliwością ubiegania się o zwolnienie po 18 latach.

- Kiedy zapadł wyrok skazujący w tej sprawie, prokuratura przyznała, że było to bezsensowne i pozbawione motywu zabójstwo, którego nie udało się wytłumaczyć – mówi Louise Shorter z organizacji "Inside Justice". – Ja w to nie wierzę. Nie zgadzam się z tym. Uważam, że jeszcze nie wyjaśniliśmy, co tak naprawdę wydarzyło się w tym mieszkaniu. Zagadka tego zabójstwa nadal nie została wyjaśniona – ocenia.

Kluczowym okazał się fakt, że Pachecka i Szal byli w Polsce karani. – Informacje o poprzednich wyrokach Szala i Pachecki prokuratura dostała z Polski. Pachecka był karany za napady. Jeden w 2010, drugi w 2014 roku. Te wyroki zostały użyte w sądzie jako dowody w sprawie. Dla ławników oznaczały, że Pachecka ma skłonności do używania przemocy – podkreśla Siobhan Grey.

- Ławnicy ogłosili werdykt głosami dziesięć do dwóch. Dziesięciu powiedziało "winny", a dwóch, że nie. To jest minimum, przy którym uznaje się oskarżonego winnym – zwraca uwagę Louise Shorter.

Obaj zostali skazani na dożywocie. Odsiadują wyrok w Belmarsh, najcięższym więzieniu w Anglii. Reporterom "Superwizjera" nie pozwolono na wejście do zakładu karnego z kamerami. Rozmowa z mężczyznami odbywała się tylko przez telefon.

Grzegorz Szal w tym roku skończy 40 lat. – Po 18 latach będzie mógł się ubiegać o warunkowe zwolnienie, bo dostał "dożywotkę" – powiedziała Magdalena Frejtak. Ich dziecko będzie miało wtedy 18 lat.

"Bądź dobrej myśli, módl się za mnie"

Teresa Brej pokazała list, który dostała od Patryka Pachecki z Anglii. "Cześć kochana mamciu. Bądź dobrej myśli, módl się za mnie. Jesteś jedyną osobą z naszej rodziny, która daje mi siłę do życia. Twoje słowa, nawet najgorsze do mnie, gdy mnie umoralniasz, potrafię wysłuchać i może je skomentuję. Ale nie wybucham" – czyta fragment listu.

- Ja faktycznie nigdy dobrego słowa nie miałam dla tego dzieciaka – przyznaje.

"Czwarty człowiek" - druga część reportażu
"Czwarty człowiek" - druga część reportażutvn24

Patryk Pachecka uważa, że spotkała go niesprawiedliwość. – Chodziłem do tyłu, tak można powiedzieć, chodziłem do tyłu dwa dni, ale po dwóch dniach ja wziąłem się za siebie, bo ja nic nie zrobiłem nikomu i ja to udowodnię – stwierdza. – Udowodnię, że jestem niewinny – zapewnia.

- Mam rodzinę i dzieci. Tęsknię. Córki zadają mi ciężkie pytania. Na przykład, czy przyjadę do przedszkola na Dzień Ojca. Ciężko wybrnąć z takich pytań. Ale ja sobie radzę i ja to wygram. A drugą rzeczą jest to, że ten bydlak wróci do więzienia – mówi Patryk Pachecka o Grzegorzu G.

Siobhan Grey, reprezentująca Patryka Pacheckę, złożyła apelację od wyroku. To bodajże pierwszy taki przypadek w Anglii: renomowana prawniczka z prestiżowej kancelarii walczy o wypuszczenie z więzienia Polaka skazanego na dożywocie w poszlakowym procesie. W dodatku robi to za darmo.

Apelację napisał też prawnik Grzegorza Szala.

Wątpliwości adwokatów

Adwokaci mają szereg wątpliwości. Pytają, dlaczego nie wzięto pod uwagę zeznań Elżbiety i Rafała T. i dlaczego zapadł wyrok skazujący, skoro nie udało się ustalić dokładnego przebiegu zabójstwa. Nie wiadomo też, jaki był motyw mordu i co stało się z nożem.

Oprócz tego niejasnym jest, dlaczego dzień po zabójstwie Grzegorz G. wyjechał z Londynu, zatarł za sobą ślady i czemu się ukrywał.

Nie bez znaczenia było też to, że dla angielskiego sądu Grzegorz G. był osobą niekaraną. Reporterom "Superwizjera" udało się jednak ustalić, że mężczyzna w Polsce też miał konflikty z prawem, był oskarżany i skazywany. Dziś jednak wyroki się zatarły i nie można się na nie powoływać.

Siobhan Grey, zapytana o powody zaangażowania w sprawę Patryka Pachecki, odpowiada, iż "wierzy, że wyrok jest niesłuszny". – Kiedy zostałam obrońcą, miałam nadzieję, że nigdy nie trafi mi się taka sprawa. Robię więc wszystko, co w mojej mocy, żeby przekonać sąd, że ten wyrok jest niesprawiedliwy i powinien zostać uchylony – tłumaczy.

"Czwarty człowiek" - druga część dyskusji
"Czwarty człowiek" - druga część dyskusjitvn24

Autor: asty//rzw / Źródło: Superwizjer

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Zakończyły się wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii. Tuż po zamknięciu lokali poznaliśmy wyniki sondaży exit poll. Wygrała Partia Pracy, uzyskując 410 mandatów w 650-osobowej Izbie Gmin.

Wybory w Wielkiej Brytanii. Wyniki exit poll

Wybory w Wielkiej Brytanii. Wyniki exit poll

Źródło:
PAP

Łukasz Smółka został nowym marszałkiem województwa małopolskiego. Radni sejmiku, w którym większość ma PiS, dopiero za szóstym razem porozumieli się co do poparcia dla kandydata własnej partii. Wcześniej pięciokrotnie odrzucili Łukasza Kmitę. Łukasz Smółka był w ostatniej kadencji wicemarszałkiem województwa, wcześniej znany był jako hojnie nagradzany człowiek ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Działał także w ochotniczych strażach pożarnych.

Strażak, samorządowiec i człowiek Adamczyka. Kim jest Łukasz Smółka, nowy marszałek Małopolski?

Strażak, samorządowiec i człowiek Adamczyka. Kim jest Łukasz Smółka, nowy marszałek Małopolski?

Źródło:
tvn24.pl

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski komentował doniesienia o wywieraniu nacisku przez Mateusza Morawieckiego na włoską premier Giorgię Meloni, aby odmówiła przyjęcia polskiego ambasadora wyznaczonego przez rząd. - Sprawdziłem tę pogłoskę i niestety potwierdza się - powiedział Sikorski w "Kropce nad i".

Morawiecki naciskał na Meloni? Sikorski: sprawdziłem tę pogłoskę i niestety potwierdza się

Morawiecki naciskał na Meloni? Sikorski: sprawdziłem tę pogłoskę i niestety potwierdza się

Źródło:
TVN24

Po wyborze nowego zarządu województwa małopolskiego radna PiS Barbara Nowak złożyła swój mandat. To akt sprzeciwu wobec działania polityków tej partii, którzy wykazali się nieposłuszeństwem względem prezesa Jarosława Kaczyńskiego. - Zdrajcy nie powinni zasiadać na wysokich stanowiskach i dostawać nagrody za to, co zrobili - powiedziała dziennikarzom.

Barbara Nowak złożyła mandat radnej. "Zdrajcy nie powinni dostawać nagród"

Barbara Nowak złożyła mandat radnej. "Zdrajcy nie powinni dostawać nagród"

Źródło:
tvn24.pl

Pół żartem, pół serio lekarze zastanawiają się, czy przeszczep wątroby, który wykonali, będzie refundowany, bo był tylko tymczasowy. Lekarze wszczepili pacjentce wątrobę zmarłego dawcy, ale tylko na czas, aż jej wątroba się zregeneruje. No i udało się.

Po wypadku straciła 80 procent wątroby. Nową dostała na 11 dni. "To jest pierwsza taka operacja na świecie"

Po wypadku straciła 80 procent wątroby. Nową dostała na 11 dni. "To jest pierwsza taka operacja na świecie"

Źródło:
Fakty TVN

W mediach pojawiły się nieoficjalne informacje o planowanym spotkaniu premiera Węgier Viktora Orbana z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Na doniesienia mediów zareagował premier Donald Tusk. "Plotki o pańskiej wizycie w Moskwie nie mogą być prawdziwe" - napisał po angielsku premier i oznaczył Orbana we wpisie na platformie X.

Tusk zaczepia Orbana w sieci. "Plotki nie mogą być prawdziwe. Czy jednak mogą?"

Tusk zaczepia Orbana w sieci. "Plotki nie mogą być prawdziwe. Czy jednak mogą?"

Źródło:
PAP

- Wydatki na obronność w deklaracji ministra obrony narodowej nie ulegną obniżeniu - powiedział w "Faktach po Faktach" Jacek Siewiera. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego był także pytany o to, z jakim celem polska delegacja uda się na szczyt NATO w Waszyngtonie.

Szef BBN: wydatki na obronność nie ulegną obniżeniu

Szef BBN: wydatki na obronność nie ulegną obniżeniu

Źródło:
TVN24

W centrum Krakowa doszło do awarii sieci wodociągowej - pękła jedna z rur. Zalane zostały okolice budynku dawnej Poczty Głównej. Z kolei część ulic Wielopole, Kopernika i Westerplatte jest odcięta od wody. Rozkopano jezdnię - prace naprawcze będą tam trwały przez cały piątek.

Awaria wodociągów w Krakowie. Centrum miasta pod wodą, zamknęli ulicę

Awaria wodociągów w Krakowie. Centrum miasta pod wodą, zamknęli ulicę

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas swojego przesłuchania na komisji do spraw Pegasusa nie złożył pełnego przyrzeczenia przed swoimi zeznaniami. Komisja wnioskowała o nałożenie grzywny na Kaczyńskiego. Wniosek został pozytywnie rozpatrzony przez Sąd Okręgowy, ale od tej decyzji odwołał się prezes PiS. Sąd Apelacyjny utrzymał jednak w mocy postanowienie sądu I instancji.

Kaczyński odwoływał się od grzywny. Jest decyzja sądu

Kaczyński odwoływał się od grzywny. Jest decyzja sądu

Źródło:
PAP

- My nie chcemy od nikogo jałmużny. My chcemy, żeby ci, którzy korzystają z naszych treści, za to płacili - powiedział w programie "Fakty po Faktach" na antenie TVN24 Andrzej Stankiewicz, zastępca redaktora naczelnego Onet.pl, pytany o postulat polskich mediów w sprawie zmian w ustawie o prawie autorskim. - Tak naprawdę chodzi o jakość demokracji. Bo bez wolnych, niezależnych i silnych mediów, które są coraz słabsze przez monopolistyczne zabiegi takich koncernów jak Google, nie ma w ogóle reklam - dodał Roman Imielski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".

"Biorą sobie za darmo to, co my miesiącami w pocie i trudzie tworzymy"

"Biorą sobie za darmo to, co my miesiącami w pocie i trudzie tworzymy"

Źródło:
tvn24.pl

Przedstawiamy apel wydawców mediów cyfrowych skierowany do polityków. Ma zwrócić uwagę na regulacje odnośnie relacji gigantów technologicznych z mediami. Platformy takie jak Google i Facebook regularnie korzystają z treści mediów, obracając nimi, monetyzując, ale nie dzieląc się zyskami, co uderza bezpośrednio w redakcje i dziennikarzy.

Polskie media apelują do polityków

Polskie media apelują do polityków

Wielu wydawców mediów regionalnych przyłączyło się do protestu dotyczącego nierównych relacji z platformami cyfrowymi. Po opublikowaniu na Facebooku wpisów z wyrazami poparcia akcji, zostały one momentalne zablokowane, a w niektórych przypadkach zawieszano całe profile lokalnych portali. - Odebraliśmy to jako pogrożenie palcem przez Facebooka - siedźcie cicho, bo jak będziecie fikać, to zablokujemy wam Facebooka - mówi w rozmowie z sekcją biznesową portalu tvn24.pl dziennikarz serwisów lokalnych ziemiadebicka.pl, mojepieniny.pl i mojebieszczady.com.pl Krzysztof Czuchra.

Opublikowali post, momentalnie zniknęli z Facebooka. "To pogrożenie palcem"

Opublikowali post, momentalnie zniknęli z Facebooka. "To pogrożenie palcem"

Źródło:
tvn24.pl

Świadkowie wyciągnęli nieprzytomnego starszego mężczyznę z jeziora Tałty na brzeg w okolicy plaży w Skorupkach (woj. warmińsko-mazurskie). Mimo reanimacji około 90-letni mężczyzna zmarł.

Nieprzytomnego 90-latka świadkowie wyciągnęli z wody. Nie żyje

Nieprzytomnego 90-latka świadkowie wyciągnęli z wody. Nie żyje

Źródło:
TVN24

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego domagała się blisko 400 tysięcy złotych od państwa za pełnienie funkcji dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP). Jak podaje "Rzeczpospolita", Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jej pozew i uznał jej roszczenia za bezzasadne.

Manowska chciała blisko 400 tysięcy złotych. Jest decyzja sądu

Manowska chciała blisko 400 tysięcy złotych. Jest decyzja sądu

Źródło:
"Rzeczpospolita"

Donald Trump od dawna próbuje przekonać Amerykanów, że Joe Biden z uwagi na stan fizyczny i psychiczny jest niezdolny do sprawowania urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych. Teraz, kiedy po bardzo słabym występie Bidena w debacie obawy te zaczęła podzielać część demokratów, kandydat republikanów nieco ograniczył swoje ataki. Bo Trump, choć robi wszystko, by politycznie zniszczyć swojego rywala, wcale nie chce, by Biden rezygnował z wyścigu o Biały Dom - pisze "New York Times".

"Trump usiadł wygodnie na tylnym siedzeniu". Nie chce przerywać demokratom 

"Trump usiadł wygodnie na tylnym siedzeniu". Nie chce przerywać demokratom 

Źródło:
tvn24.pl, Reuters, New York Times, PAP

Niektórzy operatorzy telekomunikacyjni, rozpoczęli już proces wyłączania sieci 3G, uznając ją za przestarzałą. Zmiana ta ma jednak dwie strony. Ta pozytywna, to umożliwienie korzystania z szybszego internetu na tych samych częstotliwościach. Ta druga, to konieczność wymiany części aparatów telefonicznych.

Niektóre telefony trafią do szuflady. Trwa wyłączanie sieci 3G

Niektóre telefony trafią do szuflady. Trwa wyłączanie sieci 3G

Źródło:
tvn24.pl

Najpierw wyrwali ze ścian kable i rury. Potem wyprowadzili ludzi z mieszkań poniżej. Teraz zabiorą się za cięcie żelbetonowych konstrukcji, które będą ściągać na dół dźwigiem. Na koniec odbudują dach i kominy. Operacja pochłonie trzy miliony złotych i do rozbiórki zostaną jeszcze dwie części budowli, która zadziwiała kształtem i lokalizacją przez 30 lat. Willa przypominająca statek stoi na bloku w Jastrzębiu-Zdroju ostatnie dni.

"Statek kosmiczny" tną na kawałki. Ruszyła rozbiórka słynnej willi na dachu bloku

"Statek kosmiczny" tną na kawałki. Ruszyła rozbiórka słynnej willi na dachu bloku

Źródło:
tvn24.pl

Lokalna policja otrzymała w środę wieczorem zgłoszenie w sprawie wyjątkowo brutalnego zabójstwa w miejscowości Pannarano we Włoszech. Śledczych zawiadomił sam sprawca, Benito Miarelli. Wcześniej 59-latek zadał swojemu bratu Annibale'owi ciosy nożem i pozbawił go głowy. Trwają czynności mające na celu ustalenie motywu zbrodni - informuje dziennik "La Stampa". Bracia mieli od dłuższego czasu toczyć spór.  

Wyrzucił głowę brata przez balkon. Makabryczna zbrodnia we włoskim miasteczku  

Wyrzucił głowę brata przez balkon. Makabryczna zbrodnia we włoskim miasteczku  

Źródło:
ANSA, La Stampa, Sky TG24

Absolwenci szkół podstawowych poznali wyniki egzaminu ósmoklasisty, do którego podeszli w maju. Jak mówiła na antenie TVN24 dziennikarka Karolina Słowik z "Gazety Wyborczej", wyniki pokazują, że z językiem angielskim i matematyką poradzili sobie lepiej uczniowie z dużych miast. Według Słowik może być to spowodowane korepetycjami, naciskiem rodziców, a także trudniejszą rekrutacją do szkół ponadpodstawowych.

Ósmoklasiści poznali wyniki egzaminu. "Wielkie miasta nam odjechały"

Ósmoklasiści poznali wyniki egzaminu. "Wielkie miasta nam odjechały"

Źródło:
TVN24, "Gazeta Wyborcza"

Proboszcz parafii w Rzejowicach pod Radomskiem był pijany podczas pogrzebu i usnął w jego trakcie - donosi "Gazeta Radomszczańska". Duchowny mszę rozpoczął od kazania, a potem zasnął w trakcie jej odprawiania. - Pogrzeb musiał dokończyć inny duchowny - przekazuje ks. Mariusz Bakalarz, rzecznik częstochowskiej kurii.

Pijany ksiądz usnął na pogrzebie. Ceremonię musiał dokończyć inny duchowny

Pijany ksiądz usnął na pogrzebie. Ceremonię musiał dokończyć inny duchowny

Źródło:
tvn24.pl, Gazeta Radomszczańska

Posłowie nie posłuchali apelu mediów, teraz czas na senatorów. Chodzi o nowelizację ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Jak przestrzegają najwięksi polscy wydawcy, przepisy w kształcie, który przyjął Sejm, są bardzo niekorzystne dla mediów i mogą doprowadzić do zamknięcia wielu z nich. Zapytaliśmy największe koncerny o komentarz do nowych regulacji. Na naszą prośbę odpowiedział Google.

Dlaczego uchwalana ustawa o prawie autorskim może oznaczać likwidację wielu mediów

Dlaczego uchwalana ustawa o prawie autorskim może oznaczać likwidację wielu mediów

Źródło:
tvn24.pl

Amerykańskie służby zamierzają zabić 450 tysięcy puszczyków kreskowanych, by uratować przed wyginięciem inny gatunek sowy, puszczyka plamistego. Plan budzi kontrowersje. Niektórzy twierdzą, że urzędnicy postępują jak "prześladowcy dzikiej przyrody".

Zabiją 450 tysięcy sów jednego gatunku, by ratować drugi

Zabiją 450 tysięcy sów jednego gatunku, by ratować drugi

Źródło:
ABC News, NBC News

Rodzice byli na zakupach. Z dziećmi została babcia. Przewijała niemowlę. Wtedy, za jej plecami, 2,5 letni wnuk wszedł na wersalkę pod oknem, które było otwarte. Gdy spadał na ziemię z trzeciego piętra, rodzice wchodzili po schodach do mieszkania. Usłyszeli płacz syna.

Wchodzili do domu, usłyszeli płacz. 2,5-letni syn leżał za oknem trzy piętra niżej

Wchodzili do domu, usłyszeli płacz. 2,5-letni syn leżał za oknem trzy piętra niżej

Źródło:
tvn24.pl

Szacowana stopa bezrobocia w Polsce wyniosła 4,9 procent i była niższa o 0,1 procent w porównaniu do ubiegłego miesiąca - przekazało w czwartek Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. To najniższy poziom bezrobocia od sierpnia 1990 roku.

Takiego poziomu bezrobocia nie było od 34 lat

Takiego poziomu bezrobocia nie było od 34 lat

Źródło:
PAP

Przyjaciele i współpracownicy żegnają Emilię Rennhack, z domu Kowalczyk - pochodzącą z Polski amerykańską policjantkę. Zginęła po tym, jak kierowca SUV-a wjechał w salon kosmetyczny niedaleko Nowego Jorku. "Serca nam pękają" - przekazał w mediach społecznościowych związek zawodowy nowojorskich policjantów.

Wyjechała z Polski w wieku 12 lat. Nowojorska policja żegna Emilię, ofiarę głośnego wypadku

Wyjechała z Polski w wieku 12 lat. Nowojorska policja żegna Emilię, ofiarę głośnego wypadku

Źródło:
fox5ny.com, tvn24.pl

Apel brzmi dramatycznie, ale sprawa jest wyjątkowej powagi. "Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów!" - nagłówki tej treści są dziś w gazetach, na portalach, można je usłyszeć i zobaczyć w radiu i telewizji. Problem polega na tym, że globalni giganci technologiczni bezkarnie i nieodpłatnie przejmują treści tworzone przez dziennikarzy. Zarabiają krocie, a zyski transferują za granicę.  

Media we wspólnym proteście. "Jest kolejny przeciwnik, z którym musimy się zmierzyć"

Media we wspólnym proteście. "Jest kolejny przeciwnik, z którym musimy się zmierzyć"

Źródło:
Fakty TVN

Polskie media protestują przeciwko nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Wydawcy ostrzegają, że obecnie proponowane przepisy są bardzo niekorzystne dla mediów i mogą doprowadzić do zamknięcia wielu z nich. Z tym samym problemem mierzą się media także w innych państwach - jakie tam znaleziono rozwiązania?   

Apel o zmianę ustawy o prawach autorskich. Jakie rozwiązania przyjęto w innych państwach?

Apel o zmianę ustawy o prawach autorskich. Jakie rozwiązania przyjęto w innych państwach?

Źródło:
BBC, France24, Le Figaro,  Le Monde, Reuters Institute, The Guardian, tvn24.pl

To bardzo ważny apel mediów i resort kultury powinien jak najszybciej się do niego odnieść - powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że MKiDN jest odpowiedzialne za nowelizację ustawy o prawie autorskim. Posłanka Anna Maria Żukowska przekazała, że Lewica w Senacie "ponowi poprawki w obronie mediów, które składała w Sejmie". - W związku z tym, że polskie państwo jest zagrożone ogromnymi karami, bo zaniedbania poprzedników są wieloletnie, musimy tę ustawę przyjąć - oświadczyła wiceszefowa komisji kultury Urszula Augustyn (KO). Dodała, że na 10 września zwołane zostanie Forum Prawa Autorskiego, "na którym chcemy rozmawiać o kształcie tej ustawy".

Kosiniak-Kamysz oczekuje stanowiska minister kultury, Lewica zapowiada ponowienie poprawek

Kosiniak-Kamysz oczekuje stanowiska minister kultury, Lewica zapowiada ponowienie poprawek

Źródło:
PAP, tvn24.pl

"Godzilla i Kong: Nowe imperium" debiutuje dzisiaj na platformie Max. Film z tytułowymi tytanami okazał się jedną z najchętniej oglądanych produkcji tego roku. Wszedł na ekrany kin pod koniec marca, zarabiając 194 mln dolarów w sam weekend otwarcia.

"Godzilla i Kong: Nowe imperium" do zobaczenia online

"Godzilla i Kong: Nowe imperium" do zobaczenia online

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

David i Victoria Beckham obchodzą okrągłą, 25. rocznicę ślubu. Z tej okazji para zamieściła w mediach społecznościowych serię archiwalnych zdjęć. Małżonkowie podzielili się też z fanami efektami okolicznościowej sesji fotograficznej.  

Beckhamowie świętują 25. rocznicę ślubu. Wyjątkowa sesja pary  

Beckhamowie świętują 25. rocznicę ślubu. Wyjątkowa sesja pary  

Źródło:
OK! Magazine, People, tvn24.pl

Stacja TVN24 w czerwcu była ponownie najchętniej oglądanym kanałem informacyjnym w kraju, osiągając 5,47 procent udziału w widowni w grupie ogólnej (widzowie powyżej 4. roku życia) - wynika z danych Nielsen TV Audience Measurement. "Fakty" TVN także pozostawiły konkurencję w tyle. Z kolei portal tvn24.pl po raz kolejny jest najczęściej czytanym serwisem internetowym stacji telewizyjnej.

Rewelacyjne wyniki TVN24, "Faktów" TVN i tvn24.pl. Dziękujemy Widzom i Czytelnikom!

Rewelacyjne wyniki TVN24, "Faktów" TVN i tvn24.pl. Dziękujemy Widzom i Czytelnikom!

Źródło:
tvn24.pl