"Ja bym nie pozwolił zabić tego chłopaka". Londyn, polscy emigranci i tajemnicza zbrodnia

[object Object]
Grzegorz Pietrycki został brutalnie zamordowany prawie trzy lata temutvn24
wideo 2/4

W brytyjskim więzieniu, po poszlakowym procesie, wyroki dożywocia odsiaduje dwóch Polaków - Patryk Pachecka i Grzegorz Szal. Skazano ich za brutalne zabójstwo, którego najprawdopodobniej nie popełnili. Jednego z mężczyzn za darmo broni prestiżowa londyńska kancelaria prawnicza. Reportaż Jakuba Stachowiaka i Patryka Szczepaniaka z "Superwizjera".

Z podrzeszowskich Ropczyc w poszukiwaniu pracy wyjechał do Anglii 25-letni Grzegorz Pietrycki. Wcześniej uczył się w zawodówce, ale rzucił naukę. Do Anglii pojechał razem z Marcinem, przyjacielem ze szkoły.

Pietrycki wrócił do Ropczyc po dwóch latach, ale już w trumnie. W niewielkim mieście o śmierci Grzegorza nikt nie chce rozmawiać. Rodzina pozornie pogodziła się ze stratą syna. - Grzesiek nie żyje i rozmawianie o tym życia mu nie wróci – ucina matka.

"Trzpiotowaty i taki lekkoduch"

W Londynie mieszka prawie 200 tysięcy Polaków. Tu trafia niemal każdy, kto przyjeżdża na Wyspy w poszukiwaniu pracy. Grzegorz i Marcin wynajęli pokój w dzielnicy Wood Green, przy Maryland Road 10. Pracowali w budownictwie.

Kilka miesięcy po przyjeździe poznali na ulicy Patryka Pacheckę. 31-letni gdańszczanin wyjechał z Polski, bo miał kłopoty z prawem.

- On był trzpiotowaty i taki lekkoduch. Nie daj Boże coś by się gdzieś stało, to nie można mu było powiedzieć źle o kimś. On od razu by poszedł i jak mówił, by utłukł, by zabił – mówi Teresa Brej, matka chrzestna Patryka Pachecki, która go wychowywała.

Na początku sierpnia 2016 roku, kilka dni po tym spotkaniu, Marcin, Grzegorz i Patryk zostali współlokatorami.

Skazywany "za różne rzeczy"

Kolejną ważną postacią w tej historii jest Grzegorz Szal. To przyjaciel Patryka Pachecki jeszcze z czasów gdańskich. Łączyła ich kryminalna przeszłość i problemy z policją.

Szal był częstym gościem w domu przy Maryland Road 10. Wraz z dziewczyną mieszkał ulicę dalej. – Najpierw ja przyjechałam, a on później – opowiada Magdalena Frejtak, partnerka Grzegorza Szala. Przyznaje, że skazywany był "za różne rzeczy" – za rozbój, oszustwo czy narkotyki.

Sąsiad Polaków mieszkających przy Maryland Road podkreśla, że mężczyźni czasami byli hałaśliwi. - Widywałem ich, jak przesiadywali na schodach i pili. Kłócili się, wszczynali awantury, zaczepiali przechodniów. Kiedyś jeden z nich do mnie podszedł i zaczął oglądać mój zegarek. Kazałem mu się odczepić. Powiedziałem "nie dotykaj mojego zegarka". Drugi krzyknął, żeby mnie zostawił – oowiada.

Na dwa dni przez zabójstwem Pietryckiego w mieszkaniu przy Maryland pojawił się nowy współlokator, 30-letni Grzegorz G. Wprowadził się tymczasowo, bo nie miał dachu nad głową. Właśnie rzuciła go dziewczyna, Ilona.

Tak zaczęła się znajomość, która zaważyła na losach całej czwórki.

"Cały czas wąchał amfetaminę"

Poniedziałek 23 sierpnia 2016 roku był bardzo ciepłym dniem w Londynie. Grzegorz Szal po południu spotkał się z Grzegorzem G. Kamery monitoringu uchwyciły ich obu, idących razem. Policja zabezpieczyła nagrania, a na potrzeby analizy oznaczyła kolorowymi strzałkami każdą z nagranych osób.

Jak relacjonuje Grzegorz Szal, Grzegorz G. tego dnia był poddenerwowany. – Ja poszedłem na Maryland Road, a on tam siedział. Co się później okazało, cały czas wąchał amfetaminę. Zapytał się mnie, czy z nim posiedzę i porozmawiam – opowiada. – On miał bardzo mało kolegów czy znajomych – dodaje.

Po kilku godzinach siedzenia na Maryland Road, obaj przenieśli się do mieszkania Szala. Po drodze kupili alkohol.

- To był pierwszy raz, kiedy Grzesiek po mnie nie przyszedł do pracy. Napisał mi SMS-a, że rozmawia z Grzegorzem G., że on mu się zwierza, że ma problem – mówi Magdalena Frejtak. Partnerka Szala nie widziała w tym problemu, bo miała z pracy blisko do domu. – Wróciłam, a oni siedzieli i pili w ogrodzie – wspomina.

- Wypiłem z nim u nas w domu flaszkę whisky. On zaczął drugą pić. Byłem zmęczony tym jego całym gadaniem, narzekaniem na Ilonę, jak mu źle, niedobrze i co on teraz zrobi – stwierdza Grzegorz Szal. – Ja mówię: "Facet, ja cię tutaj nie mam gdzie położyć. Musisz iść". A on: "Dobra, Grzegorz, to ja proszę cię, weź mnie odprowadź na Maryland Road" – opowiada. Szal się zgodził.

Na nagraniu widać, jak Szal i Grzegorz G. o godzinie 4:12 nad ranem zbliżają się do mieszkania przy Maryland Road. Z domu Szala to zaledwie kilka minut spaceru.

- Pierwszy z nich pojawia się w mieszkaniu około godziny 4 nad ranem. Wchodzi przez okno. W lecie mieszkańcy domu spali z oknami otwartymi na oścież, dlatego czasem używali ich jako drzwi – mówi Siobhan Grey z kancelarii prawnej Carmelite Chambers, broniącej Pachecki.

W pokoju byli wtedy Grzegorz Pietrycki i Patryk Pachecka. Ten pierwszy spał. Pachecka zeznał, że on sam w tym czasie siedział przed komputerem. Nie mógł spać z powodu upału. Godzinę później miał wyjść do pracy.

Grzegorz G. wszedł do pokoju przez okno, a Szal został na zewnątrz. – On odsunął tę firankę i zobaczył mnie, że ja nie śpię. Zrobił duże oczy. Widziałem w jego twarzy zdziwienie. Wszedł, usiadł obok mnie na sofie. Położył rękę na moim ramieniu, w takim geście serdeczności, jak kolega – opowiada Patryk Pachecka. – Powiedział do mnie: "Chciałbym cię przeprosić za wczoraj, za swoje wczorajsze zachowanie" – dodaje.

"Ja bym nie pozwolił zabić tego chłopaka"

Od tego momentu relacje uczestników spotkania zaczynają się różnić. Każdy z nich twierdzi, że tylko on mówi prawdę, a reszta kłamie.

- Na samym początku Pachecka wyszedł i powiedział "Grzegorz, poczekaj, bo ja idę zaraz do sklepu po papierosy. Wezmę tylko pieniądze z domu". I ja czekałem na dworze na Pacheckę. On po chwili wyszedł i mówi: "Grzegorz, chodź mi pomóż uspokoić tego idiotę Grzegorza G., bo zaczyna się kłócić z Pietryckim" – mówi Grzegorz Szal.

Szal przyznaje, że wszedł do domu i stanął w progu drzwi. Jak twierdzi, zwrócił uwagę Grzegorzowi G., że ten jest pijany i pod wpływem narkotyków, i kazał mu się uspokoić.

– Po jakimś czasie poprosił mnie, żebym obudził mojego współlokatora Jakuba, bo też chciałby z nim porozmawiać. Jak ja bym wiedział, że on wszedł w takiej intencji, w jakiej przyszedł, ja bym nie wyszedł z tego pokoju nigdy w życiu – stwierdza Patryk Pachecka. – Ja bym nie pozwolił zabić tego chłopaka – dodaje i zapewnia, że atak nastąpił kilka sekund po jego wyjściu z pokoju.

Zdaniem Grzegorza Szala, Patryk Pachecka "mógł to widzieć". – Nie musiał brać udziału, ale mógł to widzieć. Na pewno był w tym pokoju – twierdzi Szal.

Pachecka zarzeka się, że nie widział ataku. – Jak ja bym był w tym pokoju i bym nie zareagował, to czułbym się winny. Jak bym widział, że on ma nóż, bym mu na to nie pozwolił. Ja bym obudził Pietryckiego i do niczego by nie doszło. Doszłoby do jakiejś szarpaniny i by było po wszystkim – przekonuje.

Grzegorz Szal opowiada: - Wyszedłem i za chwilę Pachecka wybiegł i mówi: "Zrywaj się, bo ten idiota szaleje z nożami". I tyle. Ja zacząłem uciekać do domu.

W relacji Pachecki, sytuacja wyglądała tak: - Wróciłem się do tego pokoju i zobaczyłem miejsce rzeźni. Zobaczyłem dwie osoby, Grzegorza Pietryckiego, który nie żyje i Grzegorza G, który go trzymał. Trzymali się oburącz, jak zapaśnicy. Cały pokój był we krwi. Z Pietryckiego leciało jak z rynny. Jedyne na co było mnie stać, to po prostu krzyczałem: "Weź go zostaw, debilu". Wybiegłem z tego domu. Nogi same pobiegły.

Grzegorz Szal i Patryk Pachecka twierdzą, że żaden z nich nie widział ataku nożem na Grzegorza Pietryckiego.

"Cały pokryty krwią"

Niecałe pół minuty po tym, jak Pachecka i Szal uciekają z domu, kamera rejestruje biegnącego w przeciwnym kierunku Grzegorza Pietryckiego. Jest tylko w szortach i w koszulce, biegnie boso. Chwilę potem, zdaniem policji, idzie za nim Grzegorz G. Można dostrzec, że prawdopodobnie trzyma w prawej dłoni jakiś przedmiot.

To jedyne nagranie obu mężczyzn tej nocy.

- Krew znaleziono pod zaparkowanym obok samochodem. Wygląda na to, jakby ktoś się tam schował. Potem musiał przejść ulicę dalej. Wiemy to ze śladów krwi, jakie zostawił. Pytaniem pozostaje, czy zabójca zadał tam kolejne ciosy – mówi Siobhan Grey, adwokatka Pachecki.

Grzegorz Pietrycki obudził jednego z mieszkańców pobliskich domów. Z nagrania wynika, że ranny był "cały pokryty krwią".

Kiedy na miejsce ataku jedzie policja, Patryk Pachecka błąka się po okolicy. – Zamiast uciekać dalej, zatrzymuje się i wraca do domu. Wraca, bo zdaje sobie sprawę, że to, co zrobił mogło wyglądać na ucieczkę. Wchodzi do domu i nieświadomie nadeptuje na plamę krwi należącą do zamordowanego – opowiada Siobhan Grey.

- Przeszukałem cały ten pokój, bo myślałem, że jeżeli ten człowiek zrobił coś takiego, tak samo mógł gdzieś wrzucić jego ciało. Przypomniałem sobie, że jak wracałem, zobaczyłem krew na filarze. Wiedziałem, że w tym pokoju ludzie wchodzili i wychodzili przez to okno – mówi Patryk Pachecka. - Stanąłem na sofę i wyjrzałem przez okno, czy Grzegorz gdzieś tam na dole nie leży. Bo on był w ciężkim stanie, mógł wypaść przy próbie ucieczki - dodaje.

Patryk Pachecka zabrał dokumenty i, jak zarejestrowały kamery monitoringu, ponownie wyszedł z domu.

Po śladach krwi

W tym czasie policja po śladach krwi na chodniku dotarła do mieszkania przy Maryland Road 10. Pachecka wówczas kupował papierosy w pobliskim sklepie. Kilka minut później zatrzymała go policja w parku nieopodal jego mieszkania.

- Policja zatrzymała mnie około kilometr od miejsca tego darzenia, na głównej ulicy, High Road. Zatrzymała mnie, skuła w kajdanki, przeszukała, przejrzała moje ubrania, czy nie mam krwi, czy nie mam jakichś zadrapań lub narzędzia – opowiada Patryk Pachecka. Po dziesięciu minutach został puszczony wolno.

- Najważniejsze w raporcie policyjnym jest to, że na Pachetce nie ma śladów krwi. Nie jest ranny i nie ma broni – zwraca uwagę prawniczka z kancelarii Carmelite Chambers.

23 sierpnia 2016 roku o godzinie 5:15 Grzegorz Pietrycki umiera pod drzwiami sąsiada przy Glendale Avenue 5. Otrzymał kilkanaście ciosów ostrym narzędziem. Śmiertelną okazała się rana na szyi. Nóż przeciął tętnicę szyjną.

Grzegorz G. znika bez śladu.

"Świadkowie nie mówili prawdy"

- Świadkowie przesłuchani bezpośrednio po zabójstwie nie mówili prawdy. Byli przerażeni, nie chcieli być w nic zamieszani i bali się – uważa Siobhan Grey.

Magdalena Frejtak, zapytana, czemu jej partner Grzegorz Szal nie poszedł na policję i nie powiedział, co się stało, twierdzi, że "to jest taka mentalność, że tyle lat przesiedział". – Pierwsze przesłuchanie zupełnie inaczej wyglądało. Dopiero w następnym powiedział, bo zdał sobie sprawę, w co on może być wkręcony – ocenia. - My dobrze nie znaliśmy Grzegorza G. i nie wiedzieliśmy, co to jest za świr – dodaje.

Patryk Pachecka i Grzegorz Szal podczas przesłuchań kilka razy zmieniali wersje. Początkowo twierdzili, że w ogóle nie było ich w domu w chwili zabójstwa. Te sprzeczne zeznania zaważyły potem na ich losie.

- Kłamałem. Ja się tak wychowałem. Siedziałem w kryminale i bym nie potrafił iść na policję i sprzedać. Ja wiem, że to jest mój błąd – przyznaje dziś Patryk Pachecka.

Matkę i syna w noc zabójstwa obudziły krzyki

W noc zabójstwa w mieszkaniu przy Maryland Road 10 w innym pokoju znajdowali się także kolejni lokatorzy, Elżbieta T. i jej syn Rafał T.

Ich zeznania są bardzo ważne. Oboje opowiedzieli policji, że w nocy obudziły ich krzyki.

- Ta kobieta podobno płakała i podobno kilka razy się jej pytali, czy krzyczał "co ja ci zrobiłem" czy "co ja wam zrobiłem". I ona dobrze słyszała "co ja ci zrobiłem" – opowiada partnerka Grzegorza Szala.

- To był bardzo ważny moment tego procesu. Słowo "you" (po angielsku oznaczające zarówno "ty", jak i "wy" - red.) w zeznaniach świadków było użyte w liczbie pojedynczej, a nie mnogiej. To znaczy, że w momencie, gdy zamordowany wykrzykiwał te słowa, w salonie była tylko jedna osoba – stwierdza Siobhan Grey.

Kim była ta osoba? Odpowiedzi trzeba szukać w zeznaniach świadków. "Rafał wyszedł z pokoju i stał za drzwiami przedniej sypialni. Elżbieta pozostała przy drzwiach. Drzwi otworzyła osoba, którą oboje później zidentyfikowali jako Grzegorza G., który wydawał się być pod wpływem narkotyków, z szaleństwem w oczach. Rafał i jego matka spanikowali. Rafał zeznaje, że Grzesiek patrzył wprost na niego. Jego oczy były szeroko otwarte, jakby wychodziły z orbit" - zanotował angielski oficer śledczy.

Grzegorz G. milczał

Policja nie mogła tego skonfrontować z Grzegorzem G., bo ten zniknął. Dzień po zabójstwie wyjechał z Londynu i zmienił numer telefonu. Jak się później okazało, wyjechał do odległego o 135 kilometrów Peterborough.

Mieszkanie na fałszywe nazwisko wynajęła mu jego była dziewczyna, Ilona. Zrobiła to, choć wiedziała, że Grzegorz G. był poszukiwany przez policję.

- Ja nie miałam nic z tym wspólnego – odpowiada Ilona H., pytana o zabójstwo Grzegorza Pietryckiego. Stwierdza, że nie zeznawała w tej sprawie i nie chce kontynuować rozmowy z reporterami "Superwizjera".

Kobieta została później oskarżona i skazana za utrudnianie śledztwa i ukrywanie informacji o poszukiwanym Grzegorzu G.

- Ja wtedy Ilonę poznałam. Ona nam wtedy opowiedziała, że on u niej był, że ona go odebrała po tym wszystkim, że on przyszedł się do niej wyspać – podkreśla Magdalena Frejtak. Partnerka Grzegorza Szala stwierdza, że Ilona H. nieraz mówiła o tym, że Grzegorz G. zabił człowieka. – Ona była tego w pełni świadoma. Ona wiedziała, że to on zabił. Pojechała, bo on jej powiedział, co zrobił – uważa Frejtak.

Ilona H., pytana o możliwość kontaktu z Grzegorzem G., odpowiada krótko "niech pan szuka dalej". – Mnie nie interesuje, kogo pan szuka – dodaje.

Grzegorz G., został zatrzymany niecałe pięć miesięcy po zabójstwie. W areszcie był już wtedy Szal. Ostatni za kratki trafił Pachecka. Całą trójkę oskarżono o zabójstwo Pietryckiego. Grzegorz G. milczał przez cały czas trwania śledztwa i procesu. Nie przyznawał się i odmawiał składania wyjaśnień.

- Ubrał okularki, powiedział, że się nas boi, że jesteśmy kryminalistami z Polski i że nie będzie zeznawał. Po prostu się wybielił naszymi osobami. Powiedział, że go tam nie było i że się nas obawia, bo jesteśmy przestępcami, bandytami z jednego miasta – mówi Patryk Pachecka.

"Czwarty człowiek" - pierwsza część dyskusji
"Czwarty człowiek" - pierwsza część dyskusjitvn24

Dwóch skazanych, jeden uniewinniony

Proces w sprawie zabójstwa Grzegorza Pietryckiego przed Central Criminal Court w Londynie rozpoczął się 6 listopada 2017 roku i trwał sześć tygodni. Dwunastoosobowa ława przysięgłych naradzała się prawie 19 godzin.

Werdykt ogłosiła 29 grudnia 2017 roku. Grzegorza G. uniewinniono. Patryk Pachecka i Grzegorz Szal uznani zostali za winnych zabójstwa. 24 lipca 2018 r. skazano ich na dożywocie, z możliwością ubiegania się o zwolnienie po 18 latach.

- Kiedy zapadł wyrok skazujący w tej sprawie, prokuratura przyznała, że było to bezsensowne i pozbawione motywu zabójstwo, którego nie udało się wytłumaczyć – mówi Louise Shorter z organizacji "Inside Justice". – Ja w to nie wierzę. Nie zgadzam się z tym. Uważam, że jeszcze nie wyjaśniliśmy, co tak naprawdę wydarzyło się w tym mieszkaniu. Zagadka tego zabójstwa nadal nie została wyjaśniona – ocenia.

Kluczowym okazał się fakt, że Pachecka i Szal byli w Polsce karani. – Informacje o poprzednich wyrokach Szala i Pachecki prokuratura dostała z Polski. Pachecka był karany za napady. Jeden w 2010, drugi w 2014 roku. Te wyroki zostały użyte w sądzie jako dowody w sprawie. Dla ławników oznaczały, że Pachecka ma skłonności do używania przemocy – podkreśla Siobhan Grey.

- Ławnicy ogłosili werdykt głosami dziesięć do dwóch. Dziesięciu powiedziało "winny", a dwóch, że nie. To jest minimum, przy którym uznaje się oskarżonego winnym – zwraca uwagę Louise Shorter.

Obaj zostali skazani na dożywocie. Odsiadują wyrok w Belmarsh, najcięższym więzieniu w Anglii. Reporterom "Superwizjera" nie pozwolono na wejście do zakładu karnego z kamerami. Rozmowa z mężczyznami odbywała się tylko przez telefon.

Grzegorz Szal w tym roku skończy 40 lat. – Po 18 latach będzie mógł się ubiegać o warunkowe zwolnienie, bo dostał "dożywotkę" – powiedziała Magdalena Frejtak. Ich dziecko będzie miało wtedy 18 lat.

"Bądź dobrej myśli, módl się za mnie"

Teresa Brej pokazała list, który dostała od Patryka Pachecki z Anglii. "Cześć kochana mamciu. Bądź dobrej myśli, módl się za mnie. Jesteś jedyną osobą z naszej rodziny, która daje mi siłę do życia. Twoje słowa, nawet najgorsze do mnie, gdy mnie umoralniasz, potrafię wysłuchać i może je skomentuję. Ale nie wybucham" – czyta fragment listu.

- Ja faktycznie nigdy dobrego słowa nie miałam dla tego dzieciaka – przyznaje.

"Czwarty człowiek" - druga część reportażu
"Czwarty człowiek" - druga część reportażutvn24

Patryk Pachecka uważa, że spotkała go niesprawiedliwość. – Chodziłem do tyłu, tak można powiedzieć, chodziłem do tyłu dwa dni, ale po dwóch dniach ja wziąłem się za siebie, bo ja nic nie zrobiłem nikomu i ja to udowodnię – stwierdza. – Udowodnię, że jestem niewinny – zapewnia.

- Mam rodzinę i dzieci. Tęsknię. Córki zadają mi ciężkie pytania. Na przykład, czy przyjadę do przedszkola na Dzień Ojca. Ciężko wybrnąć z takich pytań. Ale ja sobie radzę i ja to wygram. A drugą rzeczą jest to, że ten bydlak wróci do więzienia – mówi Patryk Pachecka o Grzegorzu G.

Siobhan Grey, reprezentująca Patryka Pacheckę, złożyła apelację od wyroku. To bodajże pierwszy taki przypadek w Anglii: renomowana prawniczka z prestiżowej kancelarii walczy o wypuszczenie z więzienia Polaka skazanego na dożywocie w poszlakowym procesie. W dodatku robi to za darmo.

Apelację napisał też prawnik Grzegorza Szala.

Wątpliwości adwokatów

Adwokaci mają szereg wątpliwości. Pytają, dlaczego nie wzięto pod uwagę zeznań Elżbiety i Rafała T. i dlaczego zapadł wyrok skazujący, skoro nie udało się ustalić dokładnego przebiegu zabójstwa. Nie wiadomo też, jaki był motyw mordu i co stało się z nożem.

Oprócz tego niejasnym jest, dlaczego dzień po zabójstwie Grzegorz G. wyjechał z Londynu, zatarł za sobą ślady i czemu się ukrywał.

Nie bez znaczenia było też to, że dla angielskiego sądu Grzegorz G. był osobą niekaraną. Reporterom "Superwizjera" udało się jednak ustalić, że mężczyzna w Polsce też miał konflikty z prawem, był oskarżany i skazywany. Dziś jednak wyroki się zatarły i nie można się na nie powoływać.

Siobhan Grey, zapytana o powody zaangażowania w sprawę Patryka Pachecki, odpowiada, iż "wierzy, że wyrok jest niesłuszny". – Kiedy zostałam obrońcą, miałam nadzieję, że nigdy nie trafi mi się taka sprawa. Robię więc wszystko, co w mojej mocy, żeby przekonać sąd, że ten wyrok jest niesprawiedliwy i powinien zostać uchylony – tłumaczy.

"Czwarty człowiek" - druga część dyskusji
"Czwarty człowiek" - druga część dyskusjitvn24

Autor: asty//rzw / Źródło: Superwizjer

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

"Każdy z rywali jest poważnym wyzwaniem, kto zlekceważy konkurentów - przegra wybory. W takich wyścigach nie ma pewniaków. Coś o tym wiemy" - napisał Donald Tusk. Wpis premiera został zamieszczony po ogłoszeniu, że kandydatem PiS na prezydenta będzie Karol Nawrocki.

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

Źródło:
TVN24, PAP

Nie jest to kandydat obywatelski. Miałam deja vu, cały czas widziałam w nim Andrzeja Dudę - mówiła w TVN24 o kandydacie PiS na prezydenta politolożka dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene. Socjolog dr hab. Wojciech Rafałowski ocenił, że "w pewnym momencie zapomnimy w trakcie tej kampanii, że to jest kandydat obywatelski".

"Jest taki zamysł, żeby poudawać, że będzie to kandydat wszystkich Polaków"

"Jest taki zamysł, żeby poudawać, że będzie to kandydat wszystkich Polaków"

Źródło:
TVN24

Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, został kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W swoim przemówieniu w trakcie konwencji w Krakowie odniósł się między innymi do kwestii bezpieczeństwa, gospodarki czy rządów prawa. Oto najważniejsze punkty jego wystąpienia.

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

Źródło:
TVN24, PAP

Karol Nawrocki - prezes Instytutu Pamięci Narodowej, były bokser i piłkarz, a z wykształcenia historyk - będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Oto, co wiemy o 41-letnim kandydacie.

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Źródło:
tvn24.pl

Początek tygodnia przyniesie nam sporą zmianę w pogodzie. Na termometrach pojawią się znacznie wyższe wartości niż te obserwowane od kilku dni. Co będzie źródłem tej anomalii? Synoptyk tvnmeteo.pl Tomasz Wakszyński przeanalizował prognozy sytuacji barycznej, która może przynieść nam nawet 10 stopni więcej niż zazwyczaj o tej porze roku.

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Źródło:
tvnmeteo.pl

Policjanci zatrzymali dwuosobową załogę prywatnego pogotowia, która próbowała wwieźć na mecz materiały pirotechniczne. Jechali na stadion karetką na sygnale. Grozi im do pięciu lat więzienia. Jak poinformował Robert Szumiata z Komendy Stołecznej Policji, kierowcą był student medycyny bez uprawnień do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych.

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Źródło:
Policja Warszawa

Samochód z trzema osobami w środku przebił barierkę na moście i wpadł do wody. Patrol policji, który przejeżdżał obok, wyciągnął auto na brzeg. W aucie znajdował się kierowca, pasażer i dwuletnia dziewczynka. Dziecko zostało przewiezione do szpitala.

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Źródło:
tvn24.pl

Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Jego kandydaturę przedstawił historyk i publicysta, profesor Andrzej Nowak. - Jestem gotowy do tego, aby reprezentować wszystkich Polaków - zapewnił Nawrocki.

Na konwencji PiS ogłoszono "bezpartyjnego kandydata" na prezydenta

Na konwencji PiS ogłoszono "bezpartyjnego kandydata" na prezydenta

Źródło:
TVN24

O naszej decyzji zdecydowały osobiste zalety pana doktora - mówił Jarosław Kaczyński o powodach wyboru Karola Nawrockiego na kandydata PiS na prezydenta. - Uznaliśmy, że to najlepszy kandydat - mówił prezes PiS i przekonywał, że szef IPN "jest człowiekiem przenikliwym, człowiekiem zdrowego rozsądku".

PiS postawiło na Nawrockiego. Kaczyński: muszę wyjaśnić nasze motywy

PiS postawiło na Nawrockiego. Kaczyński: muszę wyjaśnić nasze motywy

Źródło:
TVN24
"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ulewny deszcz i grad nawiedził w piątek stolicę Madagaskaru. Warunki pogodowe zaskoczyły mieszkańców Antananarywy - do opadów doszło w suchym okresie, na długo przed początkiem pory deszczowej. Zjawisko miało dość nietypowe wyjaśnienie.

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Źródło:
PAP, Madagascar-Tribune.com

Ogromne stado żubrów przebiegło przez drogę w okolicach Szudziałowa w województwie podlaskim. Materiał otrzymaliśmy na Kontakt24. Na nagraniu widać grupę zwierząt w różnym wieku, od młodych osobników po majestatyczne, dojrzałe zwierzaki.

Stado żubrów zatrzymało ruch

Stado żubrów zatrzymało ruch

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl, bia24.pl

Sztab generalny armii ukraińskiej poinformował o ataku na stację radarową przeciwlotniczego systemu rakietowego S-400 w obwodzie kurskim w Rosji. Według ekspertów wojskowych w Kijowie, zaatakowany sprzęt "terroryzował" przygraniczne tereny Ukrainy, ponieważ był wykorzystywany do ostrzałów celów na ziemi.

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

Źródło:
NV, tvn24.pl

Najpierw zapowiedzieli zwolnienie 5,5 tysiąca osób, a teraz tną pensje dla 10 tysięcy pracowników. Tak Bosch próbuje znaleźć pieniądze w obliczu dużej konkurencji z Chin.

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Źródło:
Reuters

Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że policjant, który postrzelił swojego kolegę podczas interwencji na ulicy Inżynierskiej w Warszawie, pełnił służbę od ponad roku. W związku ze śmiercią funkcjonariusza prokuratura wszczęła śledztwo. Według ustaleń dziennikarza tvn24.pl, policjant, który strzelał, był bardzo dobrze oceniany przez przełożonych.

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP
Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Do tragicznego wypadku trzech aut doszło w Przyłubiu (woj. kujawsko-pomorskie). Dwie osoby zginęły na miejscu, trzy trafiły do szpitala.

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Źródło:
tvn24.pl

Po kilku zimnych dniach teraz czeka nas raptowny wzrost temperatury. Co w pogodzie czeka nas do końca listopada i jak zacznie się grudzień? Czy wróci mróz? Sprawdź długoterminową prognozę temperatury na 16 dni, przygotowaną przez prezentera tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: nagłe i duże ocieplenie

Pogoda na 16 dni: nagłe i duże ocieplenie

Źródło:
tvnmeteo.pl

- Mieszkam w stumetrowym domu, samotnie wychowuję dwoje dzieci. Dom podzielony jest na pół. Rodzice mają osobne liczniki. Oni płacą około dwieście złotych za prąd, a ja - mając fotowoltaikę - dwadzieścia tysięcy złotych - opowiada w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl pani Agnieszka z Rudy Kozielskiej. - Jeden z największych rachunków, o którym mam wiedzę wyniósł 80 tysięcy złotych, a mówimy o zwykłych domach - komentuje Izabela Dąbrowska-Antoniak, koordynator do spraw negocjacji przy prezesie Urzędu Regulacji Energetyki.

"Mamy zwykły dom, piekarnik, lodówkę i czajnik, a dostajemy w tyłek"

"Mamy zwykły dom, piekarnik, lodówkę i czajnik, a dostajemy w tyłek"

Źródło:
tvn24.pl

Szefowa sztabu generalnego kanadyjskiej armii generał Jennie Carignan skrytykowała publicznie kandydata na sekretarza obrony USA Pete'a Hegsetha, wysuniętego przez prezydenta elekta USA Donalda Trumpa. Ten jest zdania, że kobiety i mężczyźni nie powinni razem służyć w jednostkach frontowych.

"Po 39 latach służby nie mogę w to uwierzyć". Ostry komentarz pierwszej żołnierz Kanady

"Po 39 latach służby nie mogę w to uwierzyć". Ostry komentarz pierwszej żołnierz Kanady

Źródło:
PAP

Centymetr kwadratowy - tyle zostało wymierającego w Polsce gatunku mchu na torfowisku na Lubelszczyźnie. Samorządowcy wciąż wydają zgody na eksploatację torfu, nieraz mimo sprzeciwów regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, bo wartość torfowisk w kontekście zmian klimatycznych i zapobieganiu powodziom jest nie do przecenienia. W Starym Stręczynie sprawą zajmuje się już prokuratura.

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Źródło:
tvn24.pl

890 błędów, z czego ponad 200 o charakterze krytycznym zawierała dokumentacja projektowa rozbudowy szpitala we Włocławku. W efekcie dwa nowe budynki, które miały być gotowe w 2023 roku do teraz znajdują się w stanie surowym i nie zostaną oddane do użytku wcześniej niż za trzy lata. A cała inwestycja zamiast planowanych 155 milionów będzie kosztować ponad 400 milionów złotych.

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Źródło:
tvn24.pl