Adwokat Jan Widacki zrezygnował z zasiadania w sejmowej komisji ds. nacisków. Oficjalne tłumaczenie posła? - To miejsce zgodnie z parytetem należy się klubowi Lewicy. Czy to jedyne powody odejścia?
Poseł wszedł do komisji jako reprezentant klubu Lewicy i Demokratów. Po jego rozpadzie został członkiem Demokratycznego Koła Poselskiego. Widacki tłumaczy, że zajmowane przez niego miejsce w komisji należy się klubowi Lewicy. - To przedstawiciel tego klubu, ze względu na sejmowy parytet powinien zasiadać na moim miejscu - mówi.
Zdaniem przewodniczącego komisji Andrzeja Czumy (PO), odejście Widackiego jest efektem pogłębiającego się dystansu pomiędzy SLD a Demokratycznym Kołem Poselskim, które wcześniej tworzyły LiD. Ale klub lewicy rozpadł się już dawno temu, czemu więc poseł rezygnuje dopiero teraz?
Ciemne chmury nad Widackim
W ostatnich dniach atmosfera wokół Widackiego zagęszcza się. Wkrótce stanie on przed sądem oskarżony o nakłanianie do fałszywych zeznań. Widackiego oskarżono o nakłanianie świadka Sławomira R. 32-letniego recydywistę, który odsiaduje karę 25 lat m.in. za zabójstwo, do składania nieprawdziwych zeznań, korzystnych dla klienta Widackiego - szefa gangu pruszkowskiego Mirosława D., ps. Malizna.
Inny zarzut to rzekome naciski na lobbystę Marka Dochnala, by przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen nie oczerniał Jana Kulczyka, którego Widacki był pełnomocnikiem.
Trzeci zarzut dotyczy przekazywania grypsów przez Widackiego. Akt oskarżenia, oskarżono w sumie sześć osób, trafił najpierw do sądu w Białymstoku, potem - do Warszawy.
Poseł Prawa iSprawiedliwości Arkadiusz Mularczyk cieszył się z ustąpienia Widackiego. - Osoba, na której ciążą karne zarzuty nigdy nie powinna być w tej komisji - uważa Mularczyk.
Bronił eksperta tuszującego śmierć Pyjasa
Nazwisko Widackiego padło też w kontekście filmu "Trzej kumple", opowiadającym o zabójstwie Stanisława Pyjasa. Jak przypomniał Piotr Zaremba w "Dzienniku", poseł i adwokat bronił na początku lat 90. eksperta medycyny sądowej Zdzisława Marka, który zatuszował prawdziwe przyczyny śmierci Pyjasa. - Widacki przyjechał specjalnie z Wilna, aby świadczyć na rzecz lekarza - pisze Zaremba.
Bronisław Wildstein dodaje: - Nie tylko wygłosił wielki pean na cześć Marka (który w wypowiedzi dla radia przyznał, że "ktoś dał Pyjasowi w mordę”), ale na moich świadków i na mnie patrzył jak na śmiecie. Jego nazwisko warto czytać po angielsku (Łajdacki).
Ekspertyza Marka, mówiąca że Pyjas zginął, bo spadł ze schodów (a nie został śmiertelnie pobity), przyczyniła się do umorzenia procesu jego oprawców.
Sam Widacki zarzeka się, że jego ustąpienie z komisji ds. nacisków nie ma związku z emisją "Trzech kumpli". - Te sprawy nie mają ze sobą nic, a nic wspólnego - twierdzi w TVN24 polityk.
Rekomendował oprawcę
Ostatnio Widacki "zasłynął" też sprowadzeniem do komisji ds. nacisków byłego esbeka Jerzego Stachowicza, który w bezwzględny sposób inwigilował opozycję w czasach PRL. Sam twierdzi, że nie zawinił rekomendacją Stachowicza, bo nie wiedział o jego przeszłości. - Nie mam wyrzutów sumienia - deklaruje.
Kilka tygodni temu o metodach stosowanych przez Stachowicza w PRL pisał "Tygodnik Powszechny". Jako porucznik w Wydziale Śledczym Służby Bezpieczeństwa, miał być dobrze znany krakowskim opozycjonistom z powodu stosowanych metod śledczych. - Straszył, że moją siostrę spotkają nieprzyjemności, że zdarzają się teraz różne wypadki - mówił tygodnikowi Ryszard Bocian, działacz KPN. Inny KPN-owiec Krzysztof Bzdyl usłyszeć miał od Stachowicza, że "żywy z więzienia nie wyjdzie" a "z rodziną zrobią porządek".
ŁUD/ la
Źródło: TVN24, "Polska"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24