O sąsiedzkich stosunkach raczej już nie można mówić. Po ostatnim pobiciu młodego Polaka, mieszkańcy Rudzienka koło Otwocka na sąsiadów Czeczenów patrzą inaczej. Czy błąd jednego człowieka może zmienić życie wszystkich mieszkańców tej miejscowości?
Nie wiadomo kto zaczął - wiadomo jak się skończyło. Młodzi Czeczeńcy pod remizą ranili nożem miejscowego. Na szczęście przeżył, mimo to, na wieś padł blady strach. mieszkańcy uważają, że taki incydent może się w każdej chwili powtórzyć. "Nie znamy tych ludzi, nie znamy ich obyczajów i tak dalej. Trudno sobie wyobrazić na co ich więcej stać" - mówi jeden z nich.
Wspólnymi siłami - wygonimy
Sprawy w swoje ręce bierze miejscowa władza. Sołtys Rudzienka ma misję - pozbyć się gości z Czeczenii. Pomóc mają podpisy mieszkańców, a podobno nie zdarzyło się jeszcze, żeby ktoś odmówił.
"Do tej pory to była miejscowość spokojna. Sąsiad sąsiada się nie bał" - zaznacza sołtys. Jak twierdzą mieszkańcy, od kilku miesięcy jest inaczej. Czyli od kiedy do wsi przyjechało dwustu Czeczeńców, którzy stanowią jedną trzecią populacji wsi. Na początku, nic nie zapowiadało tragicznego końca wzajemnych stosunków.
Dobre złego początki
"Zaczęli grać w piłkę z naszą młodzieżą. Było wszystko dobrze. Ale teraz zaczynają nożami się chwalić. No i straszą naszą młodzież.
Choć w ośrodku dla uchodźców z Czeczenii mają być tylko do czerwca, miejscowi chcą ich wyrzucić wcześniej.
Część Czeczeńców o wszystkim dowiedziała się dopiero od reporterów TVN24. Kiedy usłyszeli, że naszą telewizję można oglądać również w Rosji poprosili, żebyśmy nie pokazywali ich twarzy - to mogłoby sprowadzić na nich kłopoty. Jednocześnie zaznaczają, że z miejscowymi chcieliby spotkać się twarzą w twarz - ze spuszczonymi ze wstydu oczami.
"Dajemy wam męskie słowo, że takie sytuacje więcej się nie powtórzą. Wybraliśmy starszyznę. Każdy dał słowo, że żadnych tam tańców i swawoli już nie będzie" zarzeka się jeden z uchodźców.
Czeczeńcy chcieliby doprowadzić do spotkania z mieszkańcami Rudzienka, na którym mogliby wyjaśnić wszelkie nieporozumienia i uniknąć zbiorowej odpowiedzialności za wybryk jednego z nich. Czy do tego dojdzie, nie wiadomo. Tak jak nie wiadomo, co stałoby się z uchodźcami, gdyby musieli opuścić Rudzienko. W swoje strony nie mają po co wracać.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24