- To jest bardzo bardzo głęboka rysa na obliczu profesora Morawskiego, to nie ulega wątpliwości - ocenił jeden z wieloletnich znajomych sędziego. Lech Morawski to jeden z najbardziej kontrowersyjnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Swoim niedawnym wystąpieniem w Oksfordzie zszokował nawet tych, którzy są pełni uznania dla jego bogatego prawniczego i naukowego dorobku. Materiał magazynu "Czarno na białym".
Czołowi polscy politycy są skorumpowani, łapówki biorą także sędziowie, a konstytucja to dramat - tak sędzia Trybunału Konstytucyjnego Lech Morawski przemawiał na Uniwersytecie w Oksfordzie. Już na początku swojego wystąpienia zaznaczył, że prezentuje stanowisko "tak krytykowanego polskiego rządu".
Te kontrowersyjne słowa padły podczas sympozjum "Polski kryzys konstytucyjny i instytucjonalna samoobrona". Morawski przekonywał wówczas, że "reformy prowadzone przez polski rząd są po to, by przeciwdziałać wszechogarniającej korupcji w Polsce. Korupcji, która rujnuje mój kraj, w którą zamieszani są czołowi politycy, czołowi prawnicy, sędziowie, sędziowie Sądu Najwyższego i sędziowie Trybunału Konstytucyjnego". Morawski stwierdził także, że jako kraj "jesteśmy konserwatywni, ale mamy ugruntowaną tradycję tolerancji. Dla przykładu obecny rząd jest przeciwko homoseksualistom i takim rzeczom, ale nie ściga ich prokuratura".
"Głęboka rysa na obliczu prof. Morawskiego"
Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu to Alma Mater prof. Lecha Morawskiego. To na nim zrobił doktorat i habilitację, a także był tam szefem Katedry Teorii Państwa i Prawa. Gdy jego koledzy z wydziału usłyszeli jego niesławną wypowiedź wygłoszoną w Oksfordzie zdecydowanie się od sędziego Morawskiego odcięli.
Naukowcy zbojkotowali nawet obronę doktoratu napisanego pod kierunkiem prof. Morawskiego. Egzamin jednak się odbędzie. Nowy termin wyznaczono na 19 czerwca. Dwóch innych jego doktorantów chce zmienić promotora swoich prac.
- To jest bardzo bardzo głęboka rysa na obliczu profesora Morawskiego, to nie ulega wątpliwości. Chyba gdy chodzi o kształtowanie naszych stosunków wzajemnych także - powiedział w rozmowie z TVN24 znajomy sędziego Morawskiego prof. Janusz Justyński. Jest on emerytowanym profesorem UMK, legendą wydziału prawa. Lecha Morawskiego zna od kilkudziesięciu lat i współpracował z nim w Radzie Wydziału.
- To jest nieodgadnione zupełnie: co się wtedy z nim stało - stwierdził prof. Justyński. Według jego opowieści, Morawski zawsze był specyficzny i zaskakiwał ostrością i oryginalnością wygłaszanych poglądów. Teraz jednak posunął się za daleko.
- Lubił podkreślać swoją niezależność. Ale w kontekście tych wydarzeń zauważam co innego. Że totalnie został pogrążony w mechanizm funkcjonowania systemu politycznego - ocenił profesor.
Ceniony w środowisku
- Pewnie uznał swoją misję uczonego za spełnioną. Więc chyba nie miał nic do stracenia, a wydawało mu się, że ma wiele do zyskania - stwierdził z kolei dziekan Wydziału Prawa i Administracji UMK w Toruniu prof. Zbigniew Witkowski.
Dziekan podkreśla, że prof. Morawski był ceniony w środowisku. Jego "Wstęp do prawoznawstwa" jest podstawą nauczania na wielu polskich uniwersytetach, a książka "Zasady wykładni prawa" jest cytowana w orzecznictwie polskich sądów.
Prof. Morawski ma jednak - według oceny znajomych - trudny charakter. - Niełatwy we współpracy, tak bym powiedział - ocenił prof. Witkowski.
Nieoficjalnie wiadomo, że miał konflikt ze swoimi współpracownikami i dwoje z nich musiało odejść z katedry, którą kierował. Kiedy dwa lata temu pożegnał się z Uniwersytetem, wielu odetchnęło z ulgą.
Nie brakuje jednak opinii pozytywnych. - To była postać bardzo charyzmatyczna, wspomina się z pewnym rozrzewnieniem. Mimo tego, że w kontakcie ze studentami, jak ktoś z nim tak personalnie miał do czynienia, musiał coś załatwić, nie było za łatwo, natomiast to na pewno były takie wykłady, z których sporo się uczyliśmy - wspomina Piotr Wódkowski - były student prof. Morawskiego, a obecnie prawnik. Wśród toruńskich prawników prof. Morawski również cieszył się dobrą opinią. Do momentu, gdy został wybrany przez PiS na sędziego Trybunału Konstytucyjnego - na zajęte już miejsce. I nocą zaprzysiężony przez prezydenta Andrzeja Dudę. - Mówimy o profesorze prawa. No więc dla prawnika jest jasne, iż nie był to wybór prawidłowy i zgodny z literą prawa - uważa dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Toruniu Wiktor Indan-Pykno. - Dlatego była ta konsternacja i zdziwienie odnośnie przyjęcia tego wyboru - dodał.
"Wszystkie mosty zostały spalone"
Jedni byli tym wyborem zdziwieni, inni nie. Bo prof. Morawski od lat nie ukrywał swoich sympatii politycznych. Był na przykład w komitecie naukowym Konferencji Smoleńskich organizowanych przez Antoniego Macierewicza. To właśnie PiS wyznaczyło profesora Morawskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Przez rok od wyboru nie orzekał. Poprzedni prezes TK prof. Andrzej Rzepliński stał na stanowisku, że jego wybór był niezgodny z prawem. Sytuacja zmieniła się jednak, gdy na czele Trybunału Konstytucyjnego stanęła Julia Przyłębska. Obecnie Morawski orzeka w TK.
Podczas ostatniej kampanii prezydenckiej prof. Morawski był w komitecie poparcia Andrzeja Dudy. Zaś pięć lat temu na zaproszenie Prawa i Sprawiedliwości wziął udział w konferencji na temat zmian w konstytucji. Dał się poznać jako krytyk obecnie obowiązującej ustawy zasadniczej, a także sympatyk "dobrej zmiany".
Prof. Justyński spytany, czy liczy na to, że prof. Morawski się zreflektuje, odpowiedział - Nie, ja nie liczę na to. Po tym wystąpieniu właściwie (w Oksfordzie - red.) wszystkie mosty zostały spalone.
Autor: azb/sk / Źródło: tvn24