Kamila Gasiuk-Pihowicz i Ryszard Petru stracili immunitety poselskie, bo barbarzyńsko, nieuczciwie atakowali polityków Prawa i Sprawiedliwości - stwierdził w piątek Ryszard Czarnecki. Europoseł Prawa i Sprawiedliwości był pytany w TVN24, dlaczego Sejm w kwietniu przegłosował odebranie immunitetów posłom opozycji, ale wcześniej w podobnych sprawach bronił posłów koalicji rządzącej.
12 kwietnia Sejm wyraził zgodę na uchylenie immunitetu posłom Nowoczesnej Ryszardowi Petru oraz Kamili Gasiuk-Pihowicz.
Jednocześnie we wcześniejszych głosowaniach dotyczących odebrania immunitetów politykom koalicji rządzącej - Patryka Jakiego, Bartosza Kownackiego, Dominika Tarczyńskiego, Krzysztofa Jurgiela i Jacka Żalka - w żadnym przypadku immunitet nie został odebrany. Głosowania względem każdego z wymienionych polityków związane były z ich wcześniejszymi wypowiedziami. Jedynie w przypadku Jacka Żalka głosowanie miało związek z mandatem za zbyt szybką jazdę samochodem.
"Barbarzyńskie, nieuczciwe ataki"
- Nie ma żadnej kasty świętych krów, Prawo i Sprawiedliwość jest ugrupowaniem brutalnie atakowanym przez naszych oponentów, którzy zapominają o wszelkich barierach i hamulcach - podkreślił Ryszard Czarnecki w "Piaskiem po oczach" w TVN24.
Na pytanie, dlaczego nie odebrano immunitetu żadnemu posłowi PiS, odpowiedział "a dlaczego mamy odbierać?". A dlaczego odebrali Ryszardowi Petru i Kamili Gasiuk-Pihowicz? - Ponieważ w sposób absolutnie barbarzyński, w sposób nieuczciwy atakują polityków Prawa i Sprawiedliwości - stwierdził. - Myślę, że te seanse nienawiści, które były z ich udziałem, w moim przekonaniu zdarzyć się nie powinny - dodał.
Ryszard Czarnecki nie zgodził się jednocześnie, by nazywać "barbarzyńskimi" ataki polityczne jednego z polityków PiS, któremu nie odebrano immunitetu. - Znam osobiście pana Bartosza Kownackiego, nie uważam, żeby był człowiekiem, którego można posądzić o jakieś chamstwo polityczne - ocenił. - Jeżeli pan jest w Polsce, to pan wie, że mówi o osobach, które używają języka często wręcz dehumanizującego - dodał.
Stwierdził jednak, że PiS nie może odpowiadać "kwiatami" na "kamienie", bo "gdybyśmy kwiatami odpowiadali, to by nas jeszcze bardziej atakowano". - Dlatego nie dziwmy się posłowi Tarczyńskiemu, że używa języka nieraz twardego - stwierdził. Czarneckiego nie dziwiło, że za ten "twardy" język nie odebrano mu wówczas immunitetu, ponieważ "on broni, nie jest człowiekiem który atakuje, on broni atakowanych polityków Prawa i Sprawiedliwości".
Czarnecki: nie będzie takich numerów
Gość "Piaskiem po oczach" przypomniał, że PiS "nawet w Senacie zmieniło regulamin" po styczniowym głosowaniu w sprawie senatora PiS Stanisława Koguta, w którym nie zgodzono się na jego zatrzymanie mimo ciążących zarzutów korupcyjnych. Zmiany mają dotyczyć zlikwidowania tajności głosowań w wyższej izbie parlamentu.
Zdaniem Ryszarda Czarneckiego, Senat wybronił wówczas senatora Koguta głosami "części członków PiSu oraz senatorów Platformy Obywatelskiej". - Głosowanie było tajne, ale senatorowie Platformy sami się chwalili, że bronili pana Koguta na złość nam - stwierdził. Nie chciał jednak wskazać, którzy konkretnie politycy PO tak twierdzili. - Nie będę ujawniał prywatnych rozmów moich kolegów z Senatu - zaznaczył.
Fakt, że senatora Koguta bronili również politycy PiS skomentował: "stało się źle, prezes się wściekł". - Dlatego zmieniamy regulamin Senatu, który nakazywał tryb tajny w tych głosowaniach dotyczących immunitetu. Ten tryb teraz będzie jawny i takich numerów nie będzie - dodał.
Czarnecki: dobra wizyta w Azerbejdżanie
Ryszard Czarnecki bronił swojego udziału w misji obserwacyjnej europosłów w Azerbejdżanie podczas wyborów prezydenckich 11 kwietnia. Doszło do niej wbrew zaleceniom komisji Parlamentu Europejskiego, która w związku z pogorszeniem warunków demokratycznych w tym kraju jednogłośnie postanowiła nie wysyłać do tego kraju oficjalnej delegacji obserwatorów.
Europoseł stwierdził, że "znakomicie wyszło, to bardzo dobra wizyta", a z prezydentem Azerbejdżanu Ilhamem Alijewem spotykali się wcześniej m.in. kanclerz Angela Merkel, szefowa unijnej dyplomacji Federika Mogherini i przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
- O ocenę pana prezydenta Alijewa proszę pytać polityków Platformy i PSL, bo oni są w tej samej europejskiej rodzinie politycznej - stwierdził. Na pytanie, czy uważa ostatnie wybory w Azerbejdżanie za "uczciwe i demokratyczne", odparł, że były "spokojne", a także, że "jest progres w porównaniu z tym, co było". - W Azerbejdżanie jest partia opozycyjna do pana Alijewa, która jest w naszej rodzinie politycznej. Jej kandydat kandydował na prezydenta i bardzo chciał, byśmy przyjechali na te wybory i obserwowali - tłumaczył.
Zarazem Ryszard Czarnecki podkreślił, że jego zdaniem "trzeba z Azerbejdżanem utrzymywać dobre relacje". - Odwracanie się od Azerbejdżanu plecami także w okresie wyborów oznacza wpychanie go w łapy Rosji - stwierdził. Dodał, że jego wyjazd na wybory w tym kraju "to był pragmatyczny wybór".
W tym kontekście europoseł PiS bronił również swojej decyzji o nieprzeproszeniu Róży Thun, którą porównał do "szmalcownika". Za słowa te został ukarany utratą funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. - Zyskałem bardzo wiele sympatii w Polsce po tym, że nie uklęknąłem i nie prosiłem, żeby wybaczono mi to, co powiedziałem o osobie, która donosiła na nasz kraj do mediów zachodnich - stwierdził.
Podkreślił również, że nie czuje się rozczarowany faktem, że PiS szybko "pogodziło się z jego odwołaniem" i poparło kandydaturę Zdzisława Krasnodębskiego. - Rozmawiałem na ten temat z panem prezesem Kaczyńskim, mieliśmy stanowisko absolutnie identyczne: że Polaka powinien zastąpić Polak - stwierdził.
"Prezydent bardzo dobrze zrobił"
Ryszard Czarnecki pozytywnie ocenił piątkowe odwiedzenie protestujących w Sejmie rodziców niepełnosprawnych przez prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Mateusza Morawieckiego. - Prezydent bardzo dobrze zrobił - stwierdził. - To, że głowa państwa i szef rządu dużego kraju jadą wiedząc, że mogą się narazić na może czasem nieprzyjemne reakcje i komentarze, świadczy dobrze o nich jako ludziach i jako politykach - dodał.
W "Piaskiem po oczach" argumentował, że rząd PiS zrobił jak dotąd dużo więcej dla osób niepełnosprawnych w Polsce niż rząd PO-PSL. - To co już zrobiliśmy, jeżeli pan porówna z tym, co zrobiła, czy raczej nie zrobiła koalicja Platformy i PSL, to są depresje holenderskie po stronie PO-PSL i, nie powiem że Alpy, ale Tatry po naszej stronie - ocenił.
W czwartek Ryszard Czarnecki został wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej ds. międzynarodowych. W TVN24 pytany był, co "pchnęło go" w kierunku siatkówki. - Już od roku reprezentuję w zarządzie Polskiego Komitetu Olimpijskiego polską siatkówkę, jestem ponad rok szefem rady fundacji Polska Siatkówka, więc nie jest to jakieś zaskoczenie dla środowiska - stwierdził.
- Chodzi o to, że będę mógł razem z całymi władzami związku siatkarskiego bić się o najważniejsze imprezy światowe, europejskie w naszym kraju - stwierdził. Zaznaczył, że "taka była decyzja, propozycja środowiska siatkarskiego, przyjąłem ją z pokorą".
Autor: mm/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24