Europoseł PiS Ryszard Czarnecki był pytany w poniedziałkowej rozmowie w Radiu Zet między innymi o to, czy zamierza wystartować w 2019 roku wyborach od Parlamentu Europejskiego.
- Jak prezes Kaczyński każe mi startować do Parlamentu Europejskiego, to wystartuję, a jak na wójta - to też wystartuję - zadeklarował. Pytany o to, czy możliwy jest start ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry w wyborach do europarlamentu, odpowiedział, że "wybory będą za osiem i pół miesiąca, więc jeszcze trochę czasu jest". - Kto będzie startować, decyduje kapitan naszej drużyny Prawa i Sprawiedliwości, czyli Jarosław Kaczyński - zaznaczył europoseł.
Czarnecki odniósł się także do doniesień medialnych, według których za ujawnieniem nagrań z udziałem Mateusza Morawieckiego z Restauracji Sowa i Przyjaciele miałby stać Zbigniew Ziobro.
- Nie słyszałem nikogo w PiS, kto by tak mówił. Uważam, że to jest taka wrzutka przed wyborami, żeby pokazać, że mamy jakieś wewnętrzne rozgrywki. Takich rozgrywek nie ma, zapewniam – mówił. Podkreślił także, że "premier Morawiecki bardzo szanuje pana ministra sprawiedliwości". - Obaj świetnie współpracują w rządzie - przekonywał.
Premier na taśmach
W październiku portal Onet napisał o zeznaniach z afery taśmowej na temat premiera Mateusza Morawieckiego. Kelnerzy nagrywający polityków i biznesmenów, których cytuje portal, twierdzili, że Morawiecki (w latach 2007-2015 prezes banku BZ WBK), miał rozmawiać o zakupie nieruchomości na tak zwane słupy, czyli podstawione osoby.
Według dziennikarzy rozmowa ma być nagrana na nieznanej dotąd taśmie, jednak nie wiadomo, gdzie się ona znajduje.
PRZECZYTAJ, O CZYM MÓWIŁ MORAWIECKI NA OPUBLIKOWANYM NAGRANIU >
Onet opublikował także inną taśmę, na której znalazł się zapis rozmowy Morawieckiego w 2013 roku z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełłą, prezesem PGE Krzysztofem Kilianem i jego zastępczynią Bogusławą Matuszewską.
Nagranie, które pochodzi z akt afery taśmowej, trwa około 3,5 godziny. Dziennikarze Onetu skupili się na kilku fragmentach rozmów. Portal tvn24.pl opisał dwa nieznane wcześniej wątki. Z nagrania wynika, że Mateusz Morawiecki jako prezes banku BZ WBK miał oferować kilkadziesiąt tysięcy złotych "cichego" wsparcia dla Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu z koalicyjnego rządu PO-PSL.
"Staż, gdzie zarabiał tysiąc sto kilkadziesiąt złotych"
Morawiecki na taśmach miał również interweniować w sprawie pracy dla syna europosła PiS Ryszarda Czarneckiego. Polityk odniósł się do tej sprawy w poniedziałkowej rozmowie w Radiu Zet. Jak podkreślał, był to "staż, a nie praca".
- Staż, gdzie zarabiał tysiąc sto kilkadziesiąt złotych, z jego inicjatywy po paru miesiącach został przerwany - wskazał, twierdząc, że sam zainteresowany już to wyjaśniał. Jak przypominał Czarnecki, "wtedy to był czas, kiedy Mateusz Morawiecki nie był premierem, a prezesem jednego z banków".
"Pan premier nie kłamał"
"Pan premier nie kłamał"
W sobotę podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej w Poznaniu przewodniczący PO Grzegorz Schetyna, zapowiedział złożenie wniosku o odwołanie Mateusza Morawieckiego z funkcji Prezesa Rady Ministrów. Schetyna mówił, że "nie może być premierem ktoś, komu udowodniono kłamstwo". Sprawa dotyczyła słów Mateusza Morawieckiego o budowie dróg i mostów za czasów rządów Platformy Obywatelskiej. Sąd zobowiązał premiera Morawieckiego do sprostowania swoich słów na antenie dwóch stacji telewizyjnych.
- Pan premier nie kłamał, a z równym skutkiem Koalicja Obywatelska mogłaby zgłaszać wniosek, żeby Ryszard Czarnecki został cesarzem Chin - mówił w poniedziałek w Radiu Zet Czarnecki.
- Zdaje się, że ta sprawa dróg bardzo zabolała PO, było to celne uderzenie - stwierdził.
Autor: akr//kg/kwoj / Źródło: Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: multimedia.europarl.europa.eu