Od wyborów minął już tydzień, a Lech Kaczyński - mimo zapowiadanego orędzia - milczy. Według premiera prezydent czeka na przeprosiny Donalda Tuska. Tadeusz Cymański przyznaje: -Sytuacja jest trudna, a przedstawiciele PO i PSL mówią: - Gratulować nie musi, byleby dalsza współpraca była owocna.
- Sprawa dotyczy ważnych sfer w życiu, takich jak przeprosiny i gratulacje. Dotyczy też głowy państwa. To sytuacja bardzo trudna - tłumaczył Tadeusz Cymański (PiS) w programie "Kawa na ławę". - Chodzi o skalę i ilość inwektyw, jakie padły w kampanii wyborczej - dodał. Według niego kwestia milczenia prezydenta "jest w tej chwili niepotrzebnie rozdmuchiwana", głowa państwa właściwie sprawuje swoje funkcje.
- Nie chce pogratulować to nie musi, łaski nie robi - odparował Stefan Niesiołowski (PO). Jak dodał, wyjaśnienia, że najpierw powinien przeprosić Tusk, są "w najwyższym stopniu nieprzekonujące". Według polityka "prezydent zaraził się od o. Rydzyka". - Szef Radia Maryja też powiedział, że jeżeli Tusk chce przyjść do Radia, to musi przeprosić - wyjaśnił Niesiołowski, dodając, że takie zachowanie staje się "normą w PiS".
Lecha Kaczyńskiego upomniał też Ryszard Kalisz (LiD). - Prezydent nie jest afiliantem żadnej partii, jest najwyższym przedstawicielem RP. Dla niego nie powinno mieć znaczenia, kto wygrał, powinien reprezentować interes państwa - uważa polityk.
"Może nie gratulować, byleby współpracował"
Bardziej ostrożny w ocenach był kandydat na marszałka sejmu VI kadencji, Bronisław Komorowski z PO. - Pan prezydent nie ma obowiązku wypowiadania na każdy temat. Natomiast liczymy na to, że być może to jest taki okres refleksji, który zaowocuje jakąś akceptacją dla tzw. kohabitacji - czyli współpracy między najważniejszymi organami władzy państwowej - mówi.
Także według Waldemara Pawlaka ważniejsza od kurtuazyjnych gestów jest przyszła współpraca. - Pan prezydent to, co konstytucja na niego nakłada realizuje, natomiast kurtuazja to jest rzecz odrębna i nie powinniśmy się w tej sprawie nadmiernie emocjonować. Bądźmy dobrej myśli, że współpraca z prezydentem będzie owocna - uważa lider ludowców.
Od niedzieli wyborczej prezydent nie pojawia się w mediach. Premier stwierdził, że jego brat jest obrażony "chamskimi" zachowaniami PO w kampanii i czeka na przeprosiny. Obrazą miało być użycie przez lidera PO Donalda Tuska określenia "bracia Kaczyńscy". - To określenie w sensie biologicznym, a nie politycznym - powiedział.
Zarzuty wobec PO sprecyzował minister w kancelarii prezydenta Michał Kamiński. - Prezydenta obrażały spoty wyborcze PO oraz mówienie o obsesjonatach Kaczyńskich. Przyzwoitość wymaga, aby Tusk za to, co robił w kampanii, przeprosił - dodał. Pod znakiem zapytania w związku z tym postawił możliwość spotkania prezydenta z Tuskiem przed ceremonią nominacji na premiera.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24