Ćwiąkalski: ja podałem się do dymisji, w sprawie Stachowiaka nikt nie uważa, że powinien

Ćwiąkalski podał się do dymisji w 2009 roku
Ćwiąkalski: ja podałem się do dymisji, w sprawie Stachowiaka nikt nie uważa, że powinien
Źródło: TVN 24

- Podałem się do dymisji, mimo że samobójstwo jednego z zabójców Krzysztofa Olewnika było całkowicie poza mną - mówił w TVN24 Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Dodał, że w sprawie Igora Stachowiaka obserwuje "próbę obrony wszystkich polityków reprezentujących obecny układ rządzący".

- Wszystko na to wskazuje, że tutaj mamy do czynienia ewidentnie z przekroczeniem uprawnień, czyli przestępstwem z artykułu 231 Kodeksu karnego - mówił Ćwiąkalski.

"Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia"

Pytany o odpowiedzialność polityczną w tej sprawie przypomniał, jak sam podał się do dymisji w 2009 roku. Motywował to wtedy odpowiedzialnością polityczną w związku z samobójstwem Roberta Pazika, skazanego za współudział w porwaniu i zabójstwie Krzysztofa Olewnika.

- Podałem się do dymisji mimo że samobójstwo jednego z zabójców Krzysztofa Olewnika było całkowicie poza mną, bo to była decyzja sądu o przeniesieniu go do zakładu karnego w Płocku, gdzie miał odpowiadać przed sądem za inne przestępstwo - mówił Ćwiąkalski. - Natomiast tutaj obserwuję, to jest ciekawe, taką kurczową próbę obrony wszystkich swoich polityków reprezentujących obecny układ rządzący, mimo że to samo ugrupowanie domagało się, i to bardzo gwałtownie, mojej dymisji w styczniu 2009 roku - dodał.

Stwierdził, że "różnica jest dość zasadnicza, bo np. jeden z wiceministrów już rok temu miał świadomość, że doszło do naruszenia prawa". - Teraz tłumaczy się, że rzecznik dyscyplinarny prowadził postępowanie. Rok prowadzenia postępowania przez rzecznika dyscyplinarnego to jest zdecydowanie zbyt długo - skomentował sprawę Igora Stachowiaka. - Można powiedzieć, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - powiedział Ćwiąkalski. - Tutaj nikt nie uważa, że powinien się podać do dymisji, co jest dość charakterystyczne, że łatwiej szukać winnych po drugiej stronie przeciwnego ugrupowania, niż we własnych szeregach - dodał.

Cała rozmowa ze Zbigniewem Ćwiąkalskim

Cała rozmowa ze Zbigniewem Ćwiąkalskim

Śmierć w komisariacie

25-latek zmarł we wrocławskim komisariacie 15 maja 2016 roku. W tej sprawie trwa śledztwo, a okoliczności śmierci mężczyzny wciąż nie zostały wyjaśnione.

Reporter "Superwizjera" Wojciech Bojanowski dotarł do wstrząsających nagrań i informacji, które pokazują, jak wyglądała policyjna interwencja.

Na nagraniach widać między innymi 25-latka leżącego na podłodze w toalecie, skutego kajdankami i rozebranego, którego jeden z policjantów razi paralizatorem.

ZOBACZ REPORTAŻ SUPERWIZJERA

Zobacz raport ws. śmierci Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie

W związku z wydarzeniami sprzed roku, szef MSWiA odwołał w poniedziałek komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendant miejskiego we Wrocławiu. W niedzielę z kolei rzecznik KG insp. Mariusz Ciarka informował, że trwa procedura zwolnienia policjanta, który użył na komisariacie paralizatora wobec Stachowiaka.

ZOBACZ MATERIAŁ "SUPERWIZJERA" NA TEMAT ŚMIERCI IGORA STACHOWIAKA

Reportaż Wojciecha Bojanowskiego. Część 1

Reportaż Wojciecha Bojanowskiego. Część 1

Reportaż Wojciecha Bojanowskiego. Część 2

Reportaż Wojciecha Bojanowskiego. Część 2

Autor: mart/ja / Źródło: TVN 24

Czytaj także: