- Nie jestem zaskoczony tą decyzją, bo śledząc informacje, które ukazywały się w mediach wydawało mi się, że prokuratura nie dysponuje dowodami pozwalającymi na postawienie zarzutów - powiedział we "Wstajesz i wiesz" były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, komentując umorzenie - z braku znamion przestępstwa - cywilnego wątku śledztwa ws. organizacji lotów do Smoleńska.
Prokuratura badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie.
Można wrócić
Ćwiąkalski, choć podkreślał, że spodziewał się decyzji o umorzeniu, zaznaczył, że "umorzone postępowanie zawsze może zostać podjęte". - Jeśli by się okazało, że są nowe okoliczności i dowody, to wtedy można podjąć postępowanie - stwierdził.
Jego zdaniem można też rozważyć możliwość wszczęcia postępowania wyjaśniającego w ministerstwach". Nie można tutaj mówić jednak o odpowiedzialności politycznej. - Jeśli chodzi o urzędników państwowych to trudno mówić o odpowiedzialności politycznej. Odpowiedzialność polityczną poniósł na przykład Bogdan Klich (były minister obrony narodowej - red.) - podkreślił Ćwiąkalski.
Nieświadome działania
Zdaniem Ćwiąkalskiego przy organizacji lotów do Smoleńska "nie było świadomego działania, by wyrządzić szkodę". - Art. 231 kk. łączy dwa elementy: po pierwsze: musi być przekroczenie uprawnień bądź niedopełnienie obowiazków, a po drugie działanie na szkodę interesu publicznego bądź prywatnego. Ktoś musi mieć świadomość, że jego zaniedbania powodują albo mogą powodować szkodę - powiedział były minister.
W sprawie zabezpieczenia lotów do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r., zarzuty postawiono do tej pory b. wiceszefowi BOR gen. Pawłowi B. - Wprawdzie zarzuty postawiono, ale nie wiem czy one się obronią w sądzie. Wydaje mi się, że nie są to zarzuty tak mocne, które mogłyby doprowadzić do skazania - ocenił Ćwiąkalski.
Autor: mn//bgr/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24