Leczy ze wszystkich dolegliwości i kosztuje jedyne 6 tys. złotych. Cud ten to rezonator biofotonowy firmy "Bona Vita", który na specjalnych pokazach prezentowany jest starszym, schorowanym osobom. Nikt jednak nie wspomina, że urządzenia nie ma na liście urzędu rejestracji produktów medycznych i nie przeszło testów klinicznych.
Reporter "Blisko ludzi" dotarł do jednej z kobiet, która skusiła się na kupno rezonatora za kwotę 5 tys. zł. Po dwóch tygodniach otrzymała pismo z banku, które dowodzi, że umowa kupna-sprzedaży jaką podpisała, jest umową kredytową.
Okazało się, że Marianna Godlewska musi łącznie zapłacić za urządzenie prawie 7 tys. zł. Spłata rozpisana jest na 2,5 roku. Odsetki jakie kobieta zapłaci za kredyt to ponad 1,7 tys. zł. Godlewska przyznała, że nie przeczytała dokumentu, który podpisała.
Leczy? "To raczej kwestia wiary"
Nie dość, że koszt kupna rezonatora ostatecznie okazuje się wyższy, niż zapewnia sprzedawca, to pod dużym znakiem zapytania stoją jego właściwości lecznicze. Urządzenie ma uzdrawiać impulsami podczerwieni, które mają pobudzać krążenie krwi. Lekarze kwitują krótko: już lepiej wziąć kąpiel, bądź przejść się na spacer w słoneczny dzień. - Kąpiel o temperaturze 26 st. C. również ma bardzo korzystny wpływ na układ krążenia. I płaci się za ten zabieg tyle samo co za wodę, którą naleje się do wanny - radzi dr Wojciech Marusza.
- Nie ma dowodów klinicznych, że to urządzenie faktycznie działa. To już raczej kwestia wiary, niż nauki - stwierdził Adam Kruszewski, prezes firmy KCR S.A. prowadzącej badania kliniczne.
Dowodów nie ma, bo jak przyznał wprost prezes firmy produkującej rezonator, nie było przeprowadzanych badań klinicznych tego urządzenia. - Ale każde urządzenie, które wysyła światło ma właściwości terapeutyczne - broni się Teodor Małek. Skąd więc bierze się tak wysoka cena rezonatora biofotonowego? Tego nawet nie wie przedstawiciel handlowy, którego "pokaz" w wynajętym mieszkaniu zarejestrowały kamery "Blisko ludzi". - Koszt takiego urządzenia to około 200 zł - oszacował dr Wojciech Marusza.
Badań klinicznych nie ma, ale nie porazi prądem
Firma "Bona Vita" od około roku stara się o wpisanie rezonatora na listę w urzędzie rejestracji produktów leczniczych i o uzyskanie stosownego certyfikatu. Na razie bezskutecznie. - Mamy zastrzeżenia co do oceny klinicznej. Jest to urządzenie, które jest sprzedawane z bardzo licznymi dobroczynnymi zastosowaniami, natomiast nie ma potwierdzenia w badaniach, że to w ogóle działa, że to działa w ten sposób - tłumaczy dr Wojciech Łuszczyna, rzecznik urzędu. Na razie jedynym certyfikatem jakim może pochwalić się producent rezonatora to certyfikat urządzenia elektronicznego, który zapewnia jedynie, że podczas "terapii" pacjent nie zostanie porażony prądem.
Autor: ktom//gak/k / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV