- Komunikat prokuratury jest, delikatnie mówiąc, bardzo łagodny dla dokumentu Rosjan - mówiła w TVN24 Małgorzata Wassermann, córka Zbigniewa Wassermanna, który zginął pod Smoleńskiem. Według prokuratury, w rosyjskiej opinii z sekcji zwłok jej ojca były błędy, które jednak nie podają w wątpliwość głównych wniosków. Małgorzata Wassermann podkreśla, że przed wydaniem oświadczenia prokuratorzy byli z nią zgodni, że "w rosyjskiej opinii doszło do poświadczenia nieprawdy w większym zakresie, niż się wydawało".
W piątek Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, otrzymała całościową ekspertyzę z badania ekshumowanych zwłok Zbigniewa Wassermanna. Rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa przyznał w środę, że protokół rosyjskiej ekspertyzy zawiera rozbieżności z ustaleniami poczynionymi przez polskich biegłych. - Rozbieżności są tego rodzaju, że np. w rosyjskiej ekspertyzie nie opisano określonych okoliczności zarówno w oględzinach zewnętrznych zwłok, jak i oględzinach wewnętrznych. Opisano też zmiany w organizmie śp. Zbigniewa Wassermanna, których nie potwierdziły oględziny wykonane przez polskich biegłych po ekshumacji" - zaznaczył płk Rzepa. Dodał, że polscy eksperci stwierdzili ponadto rozbieżności w tłumaczeniu na język polski rosyjskiej ekspertyzy.
"Rozbieżności jest dużo więcej"
Małgorzata Wassermann mówiła w "Rozmowie Rymanowskiego", że dziwi ją taka ogólnikowość i łagodność opinii polskiej prokuratury. - To jest kwestia doboru słów. Moim zdaniem rozbieżności jest dużo więcej niżby wynikało to z komunikatu prokuratury - powiedziała i dodała: Kwestia tożsamości jest taka sama, ale co do badan szczegółowych, to dokument rosyjski bardzo odbiega od rzeczywistości. Według niej Rosjanie w swoich badaniach zwłok jej ojca zauważyli "bardzo mało, albo zauważyli błędnie".
- Ja nie podważam tego komunikatu, choć jest on bardzo ogólny i niewiele mówiący. Ta ekspertyza to prawie 100 stron, ale zachowanie prokuratury jest naturalne, ponieważ nie ujawnia swoich materiałów - podkreśliła.
Dokumenty z Rosji niewiele warte?
Małgorzata Wassermann po raz kolejny zwróciła uwagę, że dokumenty, które przychodzą z Rosji są często nieprawdziwe, a więc nieprzydatne dla polskich śledczych. - Nie mogę odpowiadać za czyjeś intencje, ale nie po raz pierwszy strona rosyjska stwierdza nieprawdę. To pokazuje, jaką wartość mają dokumenty, które przychodzą Rosji - mówiła. Jak dodała, z powodu tych zaniedbań w Polsce trzeba to potem "łatać".
Córka zmarłego polityka PiS podkreśliła, że ma pełne zaufanie do polskich śledczych, którzy wg niej powinni mieć tyle czasu na prowadzenie śledztwa, ile uważają za stosowne. Jak dodała raport komisji byłego ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera niepotrzebnie ukazał się tak szybko.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24