- Bądźmy racjonalni w tej kwestii. Jeśli jest tak jasne stanowisko prezydenta, to też trzeba to brać pod uwagę - mówił w "Faktach po Faktach" szef MSWiA Tomasz Siemoniak, odnosząc się do losów przygotowanego projektu ustawy o likwidacji CBA, którym do tej pory nie zajął się parlament. Zdaniem Siemoniaka przewidziane w projekcie zlikwidowanie służby od stycznia 2025 roku "jest nierealne", bo "prezydent Andrzej Duda bardzo wyraźnie powiedział, że projekt zawetuje".
Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 między innymi o projekcie ustawy o likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Już pod koniec marca tego roku minister informował, że takie przepisy są gotowe. Ustawa zakłada m.in. likwidację tej służby od stycznia 2025 roku.
Pytany w "Faktach po Faktach", czy możliwe jest zachowanie tego terminu, szef MSWiA odparł, że "oczywiście to jest nierealne".
- Dlatego że prezydent Andrzej Duda bardzo wyraźnie powiedział, że każdy projekt zawetuje - wyjaśniał. - Projekt, jak mówię, jest gotowy. Jest gotowy do tego, żeby zgodnie z procedurą wypowiedziało się Kolegium ds. Służb Specjalnych na temat tego projektu i potem Rada Ministrów, Sejm, Senat i prezydent. Natomiast bądźmy tutaj racjonalni w tej kwestii. Jeśli jest tak jasne stanowisko prezydenta, to też trzeba to brać pod uwagę - kontynuował.
Wskazywał przy tym, iż "istotą tego projektu jest to, że zadania walki z korupcją przejmie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Zwalczania Korupcji w ramach policji i Krajowa Administracja Skarbowa". - Więc obawa o to, że walka z korupcją ustanie, jest tutaj absolutnie niezasadna - podkreślił.
"To zarobki wielokrotnie wyższe niż prezydenta, premiera, ministrów"
Siemoniak mówił też między innymi o uchwale przyjętej przez zarząd NBP, za sprawą której prezes banku centralnego Adam Glapiński będzie dostawał znacznie większe comiesięczne premie.
Jak wynika z szacunków, jego wynagrodzenie może wzrosnąć w ciągu roku o 191 tys. zł. Informacja o podwyżce wynagrodzenia pojawiła się w momencie, gdy ruszyły prace komisji, która ma doprowadzić Glapińskiego przed Trybunał Stanu.
- Cóż powiedzieć, to jest po prostu nieprzyzwoite - skomentował Siemoniak. - A sfera publiczna powinna zakładać pewien rodzaj przyzwoitości, jeśli chodzi o pensje - podkreślił.
Jak mówił minister, "to są zarobki wielokrotnie wyższe niż prezydenta, premiera, ministrów i tak po prostu nie powinno być". - Jeśli już nawet są wysokie, to ten rodzaj podwyżki jest czymś absolutnie niemoralnym - ocenił.
Szefa MSWiA mówił, że "prezes Glapiński nie słynie z delikatności i jakiejś powściągliwości, ale dziwię się, że w taki sposób się zachowuje, bo po prostu powinien z tej podwyżki zrezygnować", skoro już teraz "zarabia bardzo dużo".
Na uwagę, że rocznie to około 1,5 mln zł, Siemoniak wskazywał, że "Narodowy Bank Polski to jest sfera państwowa i oczywiście można tutaj opowiadać, ile się zarabia w prywatnych bankach - i to jest sprawa prywatnych banków, ile płacą swoim prezesom - ale to jest bank państwowy, Narodowy Bank Polski, i tutaj prezes powinien zarabiać taką kwotę, która nie byłaby przedmiotem pytań".
- I nie powinno być takich podwyżek, jakie następują, o niewyobrażalne dla zwykłych obywateli kwoty - dodał.
Glapiński "prędzej czy później będzie rozliczony"
Gość TVN24 był również pytany o swoje słowa na temat Glapińskiego, które padły w "Faktach po Faktach" w lipcu 2022 roku. Siemoniak mówił wtedy: - Przyjadą silni ludzie i go przekonają do tego, że nie jest prezesem Narodowego Banku Polskiego.
Podczas czwartkowej rozmowy szef MSWiA ocenił, że "prędzej czy później będzie rozliczony z tego, co prezes Glapiński robi".
- Ja to powiedziałem w takim bardzo konkretnym kontekście, co będzie, jeżeli będzie odwołany i nie będzie chciał wyjść. Z tego prezes Glapiński zrobił jakąś wielką historię, podawał to do prokuratury. Oczywiście nic z tego nie wyszło, prokuratora poważnie nie potraktowała Glapińskiego - mówił minister.
Pytany, czy dostał jakiś pozew sądowy, Siemoniak odparł, iż "oczywiście, że nie". - To była taka gadka szmatka Glapińskiego - zaznaczył.
- Natomiast prędzej czy później jego kadencja się zakończy i będzie rozliczony, jak każda osoba funkcjonująca publicznie. Musi się liczyć z tym, że osąd opinii publicznej, a być może osąd uprawnionych organów, prędzej czy później następuje - dodał.
Zatrzymanie Janusza P., czyli "państwo działa, prokuratura działa, CBA działa"
Minister spraw wewnętrznych i administracji odniósł się również do czwartkowego zatrzymania przez CBA trzech osób, w tym m.in. Janusza P. - byłego polityka, a obecnie przedsiębiorcy. Pozostałe zatrzymane osoby to jego współpracownicy. Jak przekazał rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak, prowadzone "śledztwo dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy pokrzywdzonych na kwotę blisko 70 milionów złotych". Jak ocenił Siemoniak, "państwo działa, prokuratura działa, CBA działa". - Jeśli służby, prokuratora podejrzewają, że doszło do przestępstwa, po prostu działają. I tu nie ma żadnego znaczenia, kto kim jest bądź kim był w przeszłości - mówił.
Na uwagę, że Janusz P. był znanym politykiem PO w przeszłości, Siemoniak odparł, iż "to pokazuje, że nie ma żadnych świętych krów". - I tak jak rozliczani są ci, którzy przez osiem lat dopuszczali się nieprawidłowości, tak i inne osoby związane z różnymi w przeszłości środowiskami politycznymi - podkreślał.
- Nie mam satysfakcji z sukcesów prokuratury i służb, choć dobrze, że skutecznie działają. Zobaczymy, teraz w ręku prokuratury jest decyzja o tym, czy stawiać zarzuty, jest to bardzo prawdopodobne - kontynuował.
Zaznaczył też, że "do momentu wyroku sądu każda osoba jest niewinna, jest domniemanie niewinności".
Pomoc dla powodzian. "Są kolejne pomysły"
Siemoniak mówił także o przyjętej w czwartek przez Senat nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach w związku z usuwaniem skutków powodzi. Wyraził nadzieję, że "pan prezydent szybko tę ustawę podpisze, bo potrzeba tej ustawy".
- Tam są różne korzystne dla poszkodowanych rozwiązania - urlop na porządkowanie, dodatek tysiąca złotych dla dzieci, kwestie kredytów mieszkaniowych, różne rozwiązania, które są pilnie potrzebne - wyliczał. I oznajmił: - Ja też deklarowałem dziś w Senacie, że pracujemy nad następnym projektem.
Gość TVN24 podkreślił, że "są kolejne pomysły i samorządy, i ministerstwa te pomysły zgłaszają". - Także trwa teraz praca nad nowym projektem. Oczywiście też pracujemy nad tym, co premier nazwał "odbudową plus", to znaczy już taką długofalową odbudową - dodał.
"Odpowiedzialność" w sprawie Pegasusa "trzeba będzie wyjaśnić"
Skomentował też prace komisji śledczej ds. Pegasua. Pytany był, jak dobrze z członkami komisji współpracują służby, ponieważ - wskazywał prowadzący program Grzegorz Kajdanowicz - ze strony komisji pojawiają się zastrzeżenia co do tego. - Oczywiście, problemy były i dyskusje - przyznał. - Myślę, że już nie ma. Angażowaliśmy się w to bardzo intensywnie, rozmawiając z członkami komisji, próbując wyjaśniać każdą sprawę - dodał.
Przekazał też, że "komisja uzyskała w ostatnich dniach dostęp do tych materiałów, których sobie życzyła, których oczekiwała". - Mam nadzieję, że członkowie komisji się zapoznają z tym materiałem - powiedział, wskazując, że "komisja dostała tutaj bardzo dobre narzędzie". - W interesie nas wszystkich jest pełne wyjaśnienie tej kwestii. Natomiast trzeba tutaj zgrać działanie służb, prokuratury i komisji śledczej - zaznaczył.
Siemoniak został też zapytany, czy ci, którzy inwigilowali Pegasusem, pracują jeszcze w CBA. - Odpowiedzialność ponoszą szefowie, też szefowie polityczni, i ci, którzy takie decyzje podejmowali - tych osób nie ma - odparł.
Na uwagę, że mowa tu o osobach na niższym szczeblu, minister zapewnił, że "każda osoba została przez nas pod tym względem prześwietlona". - Tak jak na przykład szefowa CBA pani Agnieszka Kwiatkowska. Można powiedzieć też miała z tym do czynienia, ale zachowywała się bardzo uczciwie - wskazywał. Jego zdaniem "trzeba odróżniać decydentów, tych, którzy podejmowali decyzje, działania" od innych, bo "jeśli chodzi o poszczególne osoby, to tę odpowiedzialność trzeba będzie wyjaśnić".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24