- Włodzimierz Cimoszewicz ma 55-60 proc. szans na zdobycie funkcji przewodniczącego Rady Europy - ocenił w radiu TOK FM szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaj Dowgielewicz. Jego zdaniem prawdopodobne jest, że do głosowania w tej sprawie dojdzie jesienią.
Według Dowgielewicza, Zgromadzenie Parlamentarne RE, które we wtorek rozpoczyna obrady, prawdopodobnie zdecyduje o przełożeniu głosowania ws. przewodniczącego na jesień. - Obawiam się, że Zgromadzenie Parlamentarne może przenieść tę decyzję na jesień, bo może starać się negocjować jeszcze z państwami członkowskimi długość listy kandydatów - powiedział Dowgielewicz w radiu TOK FM.
Do tej pory Cimoszewicz miał jednego kontrkandydata - byłego premiera Norwegii Thorbjoerna Jaglanda.
Chcą dłuższej listy
Kandydatury byłych premierów Polski i Norwegii, obu związanych z lewicą, zatwierdził 12 maja w Madrycie Komitet Ministrów Rady Europy. Jak jednak dowiedziała się nieoficjalnie PAP, część delegatów Zgromadzenia Parlamentarnego jest niezadowolona z wykluczenia kandydatury działaczy Zgromadzenia - belgijskiego chadeka Luca van den Brande i węgierskiego liberał Matyasa Eorsiego i domaga się rozszerzenia tej listy.
Jak wyjaśnił Francesco Ferrer z biura prasowego Zgromadzenia Parlamentarnego RE, gdyby doszło do przesunięcia głosowania na jesień, Komitet Ministrów Rady Europy może rozszerzyć listę kandydatów ubiegających się o stanowisko szefa RE. W takim wypadku Polak i Norweg staną do walki z innymi konkurentami.
Źródło: TOK FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24