W Chorzowie było zagrożenie skażeniem powietrza. Służby zaczęły ostrzegać mieszkańców, ale ci i tak nie wiedzieliby, co robić, gdyby do skażenia rzeczywiście doszło. Brakuje bowiem szkoleń na wypadek kryzysowych zdarzeń, nawet dla osób mieszkających w rejonach zagrożenia. Materiał magazynu "Polska i Świat" w TVN24.
W środku nocy, w Chorzowie doszło do pożaru fosforu i było realne zagrożenie, że powietrze jest skażone. Do akcji wkroczyły służby ratunkowe.
- Padło polecenie ze strony straży pożarnej by powiadomić okolicznych mieszkańców o możliwym zagrożeniu, bo jeszcze sytuacja była dynamiczna, nie wiedzieliśmy jaka będzie skala tego zjawiska - wyjaśnia sierż. sztab. Magdalena Wiśniewska z policji w Katowicach.
Strach mieszkańców
- Tutaj wszystkie służby działają zgodnie z tą procedurą dla zakładów dużego ryzyka, która przewiduje powiadamianie ludności właśnie poprzez megafony i poprzez syreny - dodaje Andrzej Szczepanek, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach.
Syren ostatecznie nie włączono, ale policjanci jeździli po całej okolicy i przez megafony alarmowali ludzi. I choć zagrożenie zostało szybko zażegnane, to mieszkańcy najedli się strachu. - Jechało bardzo dużo aut, straży pożarnej i policji na sygnale, to było przerażające - twierdzi jedna z mieszkanek Chorzowa. - Czułam się jak za komuny, jak ogłoszono stan wojenny. Bałam się - dodaje inna.
Być może mieszkańcy byliby mniej przerażeni, gdyby wiedzieli jak się zachować w sytuacji kryzysowej.
- Mieszkańcy w tego typu obszarach zagrożonych potencjalnym skażeniem powinni być wcześniej poinformowani znacznie wcześniej o tym, że takie zagrożenie może wystąpić. Powinny się odbywać testy, powinny się odbywać szkolenia dla takich mieszkańców - mówi Grzegorz Ćwiek z Koalicji na Rzecz Bezpieczeństwa.
Nieprzygotowani na alarm
A tego nikt nie robi. W Chorzowie zagrożenie było niewielkie, więc zainteresowanych mieszkańców mogła poinformować policja. Gdyby zagrożony był większy obszar, miasto musiałoby włączyć syreny. Pytanie jednak, kto rozpoznałby alarm? Alarm o skażeniach, jak każdym innym zagrożeniu czy to terrorystycznym, czy z powietrza, to trzyminutowy dźwięk modulowany.
Nie znamy również podstawowych zasad bezpieczeństwa. Mało kto z nas wie, czy w naszej okolicy znajdują się zakłady, w których są niebezpieczne substancje i co z robić w razie alarmu.
Tymczasem zasady powinny być powszechnie znane. W przypadku skażenia, powinniśmy włączyć telewizor lub radio, zamknąć drzwi i okna, nie wychodzić z domu, nie jeść i nie pić produktów, które mogły zostać skażone, przygotować najpotrzebniejsze leki.
Więcej materiałów na stronie magazynu "Polska i świat" w TVN24.
Autor: mm/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Grupa Azoty