- Z ubolewaniem i pokorą przyznaję, że ujawnione stenogramy świadczą o mojej nieroztropności - napisał w liście do redakcji dziennika "Polska" Zbigniew Chlebowski. Jednocześnie polityk podkreśla, że nigdy nie wywierał nacisków na urzędników w związku z tzw. ustawą hazardową.
- W związku z łączeniem w ostatnich dniach mojej osoby z tzw. aferą hazardową oświadczam, że nigdy nie wywierałem żadnych nacisków na urzędników i funkcjonariuszy publicznych, przygotowujących projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, których efektem miałyby być korzystne rozwiązania finansowe dla właścicieli salonów gier - zaczyna list poseł Chlebowski.
Nie chcąc być odbieranym jako osoba nieżyczliwa, nie zawsze potrafiłem powiedzieć stanowczo "nie", licząc, iż rozmówca sam zrozumie, że poseł nie jest od "załatwiania spraw". Zbigniew Chlebowski, poseł PO
Dbałem o ogół
Zawieszony przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej tłumaczy następnie, że zawsze dbał, aby "przyjmowane przez Parlament rozwiązania były dobre dla ogółu". Przepraszając następnie za formę wypowiedzi ujawnioną w stenogramach przyznaje, że nieraz jako poseł był "nagabywany przez wiele osób o załatwienie pewnych spraw".
- Nie chcąc być odbieranym jako osoba nieżyczliwa, nie zawsze potrafiłem powiedzieć stanowczo "nie", licząc, iż rozmówca sam zrozumie, że poseł nie jest od "załatwiania spraw" - powiedział, nazywając to ogromnym błędem, za który zapłacił funkcją szefa Klubu i Komisji Finansów Publicznych.
Ręce mam czyste
Na koniec listu Zbigniew Chlebowski pisze o swojej nadziei na oczyszczenie nazwiska. - Oświadczam, że mam czyste sumienie i czyste ręce. I wiem, że potwierdzą to czynności wyjaśniające.
Wszystkich sympatyków Platformy i osoby, które głosowały na mnie podczas wyborów, za zaistniałą sytuację przepraszam.
Sprawę ujawnienia materiałów operacyjnych CBA uważa jednak za polityczną. - Odwrócenie uwagi od osoby pana Kamińskiego, poszukiwanie mocnego tematu zastępczego to były motywy, jakimi kierowali się ci, którzy spowodowali kontrolowany z pewnością przeciek materiałów do mediów.
Samego siebie nazwał następnie kozłem ofiarnym Kaczyńskiego i Kamińskiego. - Padło na mnie i skutki tego odczuwam bardzo boleśnie.
Przeprosiny
List zakończony został kilkoma zdaniami skierowanymi przede wszystkim do elektoratu swojej partii.
- Wszystkich sympatyków Platformy i osoby, które głosowały na mnie podczas wyborów, za zaistniałą sytuację przepraszam.
Źródło: Polska