Rok po ujawnieniu tysięcy ton toksycznych odpadów we wsi Nasutowo (zachodniopomorskie) urzędnicy nie zrobili nic, by je usunąć. Ekologiczna bomba wciąż tyka, a zalegające tam chemikalia są niebezpieczne dla środowiska. Właściciel składowiska zbankrutował. Rozwiązanie problemu spadło więc na urzędników, którzy od roku przerzucają się odpowiedzialnością.
W sierpniu 2014 r. w Nasutowie ujawniono trzy tysiące ton farb, rozpuszczalników, odpadów z pralni chemicznych i innych chemikaliów. Już wtedy było wiadomo, że trzeba je jak najszybciej usunąć, bo zagrażają środowisku.
Sprawa wyszła na jaw, gdy Maciej Niechciał, ówczesny wójt gminy Białogard, postanowił przyjrzeć się działalności właściciela firmy dzierżawiącej halę, w której przechowywane są niebezpieczne chemikalia. Okazało się, że firma tonęła w długach, a sąd na wniosek urzędu skarbowego, zakazał właścicielowi odpadów prowadzenia działalności gospodarczej.
Właśnie dlatego odpowiedzialność za utylizację chemikaliów spadła na urzędników. Gmina i powiat od roku nie mogą dojść do porozumienia i kłócą się o to, kto zapłaci za utylizację.
Kontrole co dwa tygodnie
Tykająca bomba ekologiczna może zatruć pobliskie obszary chronione Natura 2000, a także ujęcie wody, z których korzystają ludzie. Zagrożone są okoliczne miejscowości.
Inspektorzy ochrony środowiska co 2 tygodnie kontrolują teren, pobierają próbki gruntu i powietrza.
Urzędnicy gminni i powiatowi od roku toczą natomiast spór o to, kto powinien zapłacić za utylizację.
- Tak naprawdę wójt za to odpowiada. Starostwo próbowało pomóc, wyciągnąć, rękę, ale nie było odzewu - mówi Arkadiusz Wlazło ze Starostwa Powiatowego w Białogardzie. - Wójt umywa ręce, chociaż na niego ustawowo nałożony jest obowiązek usunięcia odpadów - dodaje.
"Nie powinniśmy ponosić konsekwencji"
Gmina potrzebuje na to od pół mln do nawet 3 mln zł. Takich pieniędzy w budżecie nie ma. - Gmina nie powinna ponosić żadnych konsekwencji, ponieważ my w tym nie uczestniczyliśmy, nie wydawaliśmy żadnych pozwoleń czy decyzji - zaznacza Jacek Smoliński, wójt Białogardu.
Dodaje też, że nie byli zobowiązani do przeprowadzania kontroli.
Teoretycznie gmina może zwrócić się o pożyczkę do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, ale żaden wniosek nie wpłynął.
Na razie wciąż więc nie wiadomo, kiedy i na czyj koszt niebezpieczne odpady zostaną wreszcie usunięte.
Autor: as / Źródło: TVN 24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Szczecin