W miejscowości Trzcińsko-Zdrój (woj. zachodniopomorskie) jedyny posterunek policji zlikwidowano cztery lata temu. Teraz władze gminy chcą jego powrotu. Komenda Główna Policji nie chce jednak na to przystać i jako powód wskazuje... spadek przestępczości w okolicy. Materiał "Faktów po południu".
Dziś w 2,5-tysięcznym miasteczku działa tylko policyjny punkt przyjęć interesantów. Funkcjonariusze dyżurują tam raz w tygodniu przez dwie godziny.
- Mało kto wie o tym, że jest taki dyżur - mówi jedna z mieszkanek. A jak ustalił reporter TVN24, nawet w godzinach dyżurowania nie można tam nikogo zastać.
Najbliższy posterunek z prawdziwego zdarzenia jest dopiero kilkanaście kilometrów dalej.
Statystyki a rzeczywistość
Rząd PiS zapowiedział kilka miesięcy temu stopniowe, systematyczne przywracanie lokalnych posterunków. Władze gminy Trzcińsko-Zdrój liczyły, że także w ich miejscowości znów pojawi się policja.
- W lipcu tego roku wystosowaliśmy petycję do pana ministra spraw wewnętrznych, Mariusza Błaszczaka - mówi w rozmowie z TVN24 Emilian Osetek, zastępca burmistrza.
Pismo przesłane przez gminę do MSWiA trafiło do Komendy Głównej Policji, skąd w listopadzie nadeszła odpowiedź: utworzenie posterunku na terenie tej gminy "nie jest zasadne". Powód?
"Należy stwierdzić, że na terenie gminy w ostatnim okresie czasu odnotowano znaczący spadek przestępstw w porównaniu z okresem, kiedy posterunek funkcjonował" - czytamy w piśmie z KGP.
Tyle statystyki. Jak mówią sami mieszkańcy, przestępczość wcale nie zmalała, tylko zaczęto przymykać oko na różnego rodzaju zdarzenia.
- Takie, jak spożywanie alkoholu w miejscach niedozwolonych, jak akty wandalizmu, zakłócanie porządku - wylicza Osetek.
Zamiast przywracania posterunku, policja proponuje, by mieszkańcy zgłaszali podobne przypadki przez Mapę Zagrożeń - czyli wirtualną platformę komunikacyjną między funkcjonariuszami a obywatelami.
- Nie chcę tego komentować - podsumowuje zastępca burmistrza gminy.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24