- Jedną z pierwszych decyzji Antoniego Macierewicza, kiedy objął urząd ministra obrony narodowej, był sabotaż polskiej armii, który polegał na tym, że zrezygnowano z zakupu mundurów dla polskiego wojska - powiedział w czwartek w Sejmie wiceszef MON Cezary Tomczyk. Jak dodał, gdyby w 2016 roku doszło do konfliktu zbrojnego, "żołnierze Wojska Polskiego musieliby uczestniczyć w działaniach zbrojnych w dresach".
- To, co zastaliśmy rok temu, kiedy objęliśmy rządy w Polsce, to był obraz rozpaczliwy. Brakowało podstawowych rzeczy w jednostkach Wojska Polskiego, takich jak mundury polowe, takich jak karimaty, nie mówiąc o butach, celownikach, optoelektronice. Braki były gigantyczne - mówił w czwartek w Sejmie wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. Przytoczył w tym miejscu dwa "szokujące" przykłady.
- Na granicy, o której tak wiele mówiliśmy, o której tak wiele mówiła poprzednia władza, przez dwa lata funkcjonowania tysięcy żołnierzy nie pomyślano o tym, żeby żołnierzy zabezpieczyć w peleryny przeciwdeszczowe. Czyli wtedy, kiedy żołnierz 12 godzin stał na pasku, musiał liczyć tylko na swój mundur, nie mógł wziąć swojej peleryny, bo tego też zakazywały przepisy. Żołnierz, który przy minus 20 stopniach na Podlasiu stał na pasku na granicy, nie miał kurtki zimowej - mówił Tomczyk.
Tomczyk o "sabotażu polskiej armii" ze strony Macierewicza
Powiedział, że "jedną z pierwszych decyzji Antoniego Macierewicza, kiedy objął urząd ministra obrony narodowej 16 listopada 2015 roku, był sabotaż polskiej armii, który polegał na tym, że zrezygnowano z zakupu mundurów dla polskiego wojska".
- Finansowanie i realizacja zakupów mundurów odbywała się nieprzerwanie od roku 2012 w ramach centralnych planów rzeczowych. W dniu 9 maja 2016 roku szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych na ustne polecenie podsekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej pana Bartłomieja Grabskiego, który był członkiem kierownictwa Antoniego Macierewicza, nakazał wstrzymać i unieważnić wszystkie procedury o udzielenie zamówienia publicznego na dostawy umundurowania dla polskiej armii, ujętych w planie zakupu środków materiałowych w latach 2016-2022 oraz w planie zakupu środków materiałowych na rok 2016 - mówił Tomczyk.
Jak doprecyzował, "unieważniono i odstąpiono od prowadzenia procedur przetargowych na 40 pozycji asortymentowych o szacunkowej wartości blisko ćwierć miliarda złotych, w tym mundury polowe wzór 2010".
"Żołnierze w skrajnych warunkach musieliby biegać w dresach"
- Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych pomimo posiadania środków finansowych na zakupy mundurów w roku 2016 i w roku 2017, czyli za rządów Antoniego Macierewicza, nie otrzymał zgody kierownictwa MON-u na zakupy mundurów polowych - powiedział wiceminister. - Żebyśmy sobie wyobrazili, z czym to się wiązało... W roku 2016 jesteśmy dwa lata po aneksji Krymu. Gdyby wtedy, nie daj Boże, doszło do jakiegoś konfliktu zbrojnego, to mówiąc wprost, żołnierze Wojska Polskiego musieliby uczestniczyć w działaniach zbrojnych w dresach - oświadczył wiceszef MON.
Tomczyk poinformował, że od maja 2016 roku, czyli wkrótce po objęciu rządów przez Antoniego Macierewicza, podjęto prace koncepcyjne nad pozyskaniem nowych mundurów o kamuflażu Lampart, co - jak stwierdził - "samo w sobie mogło być dobrym pomysłem". - Ale jakie dwa procesy nałożyły się jednocześnie? Zaczęto wycofywać mundury w związku z planem przeprowadzenia nowego kamuflażu, do którego ostatecznie nie doszło, i jednocześnie przestano kupować mundury dla żołnierzy Wojska Polskiego - relacjonował Tomczyk.
Z tego powodu Siły Zbrojne były zmuszone do "ograniczenia liczby użytkowników, którym jednostki zaopatrujące realizowały lub wydawały należności mundurowe". - Żołnierze w skrajnych warunkach musieliby biegać w dresach - powtórzył. Dodał, że "w samym Wojsku Polskim trzeba było wybierać, kto dostanie mundur". - Mundury pojechały dla kontyngentów zagranicznych, pojechały do jednostek Wojsk Obrony Terytorialnej, a wojska operacyjne w Wojsku Polskim zostały pozbawione możliwości umundurowania - powiedział Tomczyk.
"Dla nas kwestia komfortu żołnierzy w służbie jest najwyższym priorytetem"
Według Tomczyka w 2016 roku potrzeby Wojska Polskiego w zakresie przedmiotów, umundurowania i wyposażenia opiewały na blisko pół miliarda złotych. - W całym roku wydatkowano na ten cel niecałe 90 milionów złotych, co stanowiło pokrycie potrzeb na poziomie 18 procent - wyliczał. Dodał, że w 2024 roku zaspokojenie to jest na poziomie 98 procent. - Dla nas kwestia indywidualnego wyposażenia żołnierzy i komfortu żołnierzy w służbie jest najwyższym priorytetem - podkreślił.
Wiceminister poinformował, że w związku z tymi informacjami skieruje sprawę do prokuratury.
Poza zakupami "dużego" sprzętu wojskowego nowe kierownictwo MON nieustannie podkreśla także kwestię indywidualnego wyposażenia żołnierzy i ogólnych warunków ich służby. Poprawie wyposażenia - m.in. eliminacji przestarzałych stalowych hełmów czy starych mundurów - służy rozpoczęta w styczniu ubiegłego roku operacja "Szpej", polegająca na zwiększonych zamówieniach sprzętu, takiego jak mundury, hełmy, kamizelki kuloodporne, obuwie czy broń indywidualna. Do 2026 r. na program ma zostać przeznaczonych około dwóch miliardów złotych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Waszczuk/PAP